Prof. Wojciech Stankowski o deszczu meteorytów: to nic nadzwyczajnego
- To zjawisko nie jest niczym nadzwyczajnym, zdumiewającym, ale zupełnie normalnym - uspokaja prof. Wojciech Stankowski z Instytutu Geologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, mówiąc o deszczu meteorytów, który spadł rano nad obwodem czelabińskim na Uralu. - Zacznijmy od tego, że gdyby nie zgromadzenie się materii międzyplanetarnej, kosmicznej Ziemia w ogóle by nie powstała. Były takie okresy, kiedy takich upadków było bardzo dużo, przed około 4 miliardami lat nasza planeta doświadczyła nawet Wielkiego Bombardowania - tłumaczy ekspert.
15.02.2013 | aktual.: 15.02.2013 15:12
Jak mówi, obserwowane często na niebie tzw. spadające gwiazdy to także meteoryty, które wchodzą w atmosferę ziemską i spalając się, rozpadają się na bardzo drobne fragmenty - pył kosmiczny. Nie wiadomo, jakiego rodzaju są meteoryty, które spadły na Uralu. Najwięcej z nich jest kamiennych (80 proc. wszystkich upadków), niespełna 20 proc. stanowią meteoryty żelazne, kilka procent mieszane kamienno-żelazne.
Prof. Łukasz Karwowski z Katedry Geochemii, Mineralogii i Petrogramfii Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego przekonuje, że Ziemia jest codziennie bombardowana meteorytami, ale zagrożenie stanowią tylko te duże, kilkudziesięciometrowe. – Meteoryty spadają cały czas, ale zwykle jest to tak drobna materia, że praktycznie jej nie widać. Prawdopodobieństwo, że ogromny metoryt, a tych o dużej średnicy jest około tysiąca, spadnie na Ziemię i dokona spustoszenia, jest stosunkowo niewielkie. Pamiętajmy, że ponad 70% naszego globu stanowią oceany, więc, siłą rzeczy, to tu spada najwięcej meteorytów.
Jak wspomina, wiele uszkodzeń dokonał m.in. deszcz meteorytów, który w marcu 2003 roku zbombardował miasteczko Park Forest na przedmieściach Chicago.
Świadkowie deszczu meteorytów w Rosji dostrzegli na niebie błysk i usłyszeli huk. Fala uderzeniowa wybiła szyby w oknach i uszkodziła nadajniki telefonii komórkowej. Jak tłumaczy ekspert, meteoryty mogą eksplodować w powietrzu i spaść jako deszcz meteorytowy, a niektóre, największe, mogą także eksplodować po upadku na ziemię. W efekcie powstają kratery uderzeniowe albo eksplozywne (wybuchowe).
Są bardzo różne szacunki, co do ilości takiego materiału docierającego do systemu grawitacyjnego Ziemi, największą wartość, jaką można spotkać w literaturze to 1200 t na dobę, to najczęściej bardzo drobnoziarnista materia, z której część wyparowuje, część się roztapia. Na powierzchnię Ziemi takich większych okruchów (od 10 cm) dociera rocznie od 2,5 do 3,3 tys.
Ekspert przypomina, że w 1947 r. górach Sichote Aliń w rejonie usurskim w Rosji spadł deszcz żelaznych meteorytów na ogromnej przestrzeni (elipsa rozsiania deszczu meteorytowego miała wymiary 4 km na 12 km), doszło do połamania drzew, fragmenty powbijały się w drzewa. Ekspedycje naukowe, które badały ten teren, zebrały w sumie ok. 27 ton materii meteorytowej. Największy fragment ważył 1745 kg, a najmniejszy 0,18 g. Poza tym rozpoznano 122 kratery, które powstały w wyniku uderzenia okruchów o ziemię. Największy z nich miał średnicę 30 m i głębokość 6 m. Ocenia się, że całkowita masa meteorytu wynosiła ok. 70 ton.
Największy na świecie deszcz meteorytów spadł w Pułtusku
W Polsce natomiast 25 sierpnia 1994 r. na pole we wsi Baszkówka, koło Warszawy spadł meteoryt o masie 15,7 kg. Świadkami jego upadku było kilka osób, pracujących w pobliżu, którzy opisywali, że po uderzeniu powstał pióropusz pyłu, znaleźli wgłębienie i wyciągnęli ciepły jeszcze kamień. Z kolei pod koniec kwietnia 2011 r. pod Giżyckiem spadł kilogramowy meteoryt kamienny, który uszkodził dach, nikomu nic się nie stało.
Jak przypomina prof. Karwowski, największy w skali świata, oficjalnie zarejestrowany, deszcz meteorytów kamiennych spadł w okolicach Pułtuska w styczniu 1868 r. - To było przepiękne zjawisko, którym zachwycała się cała Europa. Z nieba spadł drobny deszcz, który nie wywołał żadnych szkód. Światło ognistej kuli było tak wielkie, że nawet nad Warszawą niebo było jaśniejsze. Do dziś zachowała się ikonografia tego zjawiska.
Warto dodać, że w ubiegłym roku odkryto największy meteoryt, który spadł do tej pory na terenie Polski. Zalegał na głębokości ponad 2 metrów w okolicach Poznania. - To pozostałość po deszczu meteorytów, jaki spadł na północ od Poznania 5 tysięcy lat temu. Meteoryt miał ok. 60 cm i ważył po oczyszczeniu ponad 260 kg - mówi prof. Karwowski.