"Premier Kaczyński powrócił do języka wojny"
(Radio Zet)
Posłuchaj wywiadu
02.10.2006 | aktual.: 03.10.2006 11:04
: Panie senatorze, czy jest pan pod wrażeniem wczorajszego wiecu, wiecu zorganizowanego na rzecz poparcia premiera Jarosława Kaczyńskiego przed Stocznią Gdańską? : Jestem pod wrażeniem. Jestem pod wrażeniem, co prawda nie aż takim, żeby przyjeżdżać do studia z armatką wodną, przyszedłem spokojnie pieszo. : To była aluzja do tego, co wczoraj powiedział premier „My jesteśmy tu, gdzie wtedy oni, tam, gdzie stało ZOMO” : No właśnie. To jest jeden z powodów, dla których jestem tak poruszony tym wystąpieniem. Niestety pan premier wrócił do takiego języka wojny politycznej, jakim posługiwał się jeszcze, kiedy nie był premierem. Przez trzy miesiące na szczęście nastąpiło uspokojenie, teraz znowu słyszymy, że Polska jest „Ubekistanem”, że opozycja stoi po stronie ZOMO, że zwolennicy Platformy to w najlepszym razie otumanieni ludzie. : Postkomuna. : Postkomuna, tak. No to jest język, który pasuje albo do kiepskiej publicystyki, albo do – może wyjść z ust lidera jakiejś marginalnej partii. Nie powinien się pojawiać
taki język w ustach premiera. : Ale dlaczego, jakie konsekwencje mogą być takiego języka, takiego podziału Polski, bo chyba można odnieść wrażenie, że Polska pękła. : Ja na samym początku, po ubiegłorocznych wyborach przewidywałem, że ta wojna na górze, druga wojna na górze skończy się wojną na dole i teraz jesteśmy świadkami takiej wojny, bardzo ostrej polaryzacji dwóch grup społeczeństwa, przy czym zdecydowana większość i to jest najgorsze, zdecydowana większość nie odnajduje się w tym sporze. Zdecydowana Polaków udaje się na emigrację, albo wewnętrzną, albo zewnętrzną. Moim zdaniem to jest głęboki kryzys państwa i politycy powinni się zastanowić nad tym, jak wrócić do języka kompromisu, do języka rozwiązywania problemów. : Mamy „wykształciuchów”, „łże-elity”, „Ubekistan”, taki jest język 2006 roku. : No, to jest język, który nie ma nic wspólnego z rewolucją moralną. Ja podzielam opinię Aleksandra Halla, wyrażoną ostatnio w „Gazecie Wyborczej”, że tak naprawdę rewolucji moralnej potrzebujemy dopiero teraz.
No problem polega na tym, że te wszystkie wzniosłe hasła, w które ja jeszcze rok temu głęboko wierzyłem, to chcę powiedzieć, przyznać się tutaj do naiwności, czy idealizmu ja głęboko w te hasła wierzyłem. One dzisiaj są zdyskredytowane. Z drugiej strony ja uważam, że opozycja powinna wystrzegać się przesady w krytyce rządu, w krytyce PiS, Aleksander Smolar często powtarza, że przesadna krytyka jest niewiarygodne i w tej krytyce trzeba zachować proporcje. Bo te rządy PiS nie grożą nam żadną dyktaturą, tylko to są rządy nieudolne i rządy, które z zadziwiającą łatwością przejęły te wszystkie fatalne nawyki, jakie pamiętamy z czasów AWS czy z czasu rządów Leszka Millera. : A czy to jest dobrze, kiedy politycy wyprowadzają ludzi na ulice, bo wczoraj wyprowadził ludzi przed Stocznię Gdańską premier Jarosław Kaczyński i to był kontratak przed atakiem, który zapowiada Platforma Obywatelska – wiece uliczne. : Pomysł zorganizowania tego wiecu w Warszawie zrodził się podczas konwencji Platformy jeszcze w czerwcu, więc
nie ma nic wspólnego z wydarzeniami węgierskimi. Natomiast jest faktem, ja nie należę do entuzjastów tego pomysłu, ale skoro zapowiedź padła, to trzeba zrobić teraz wszystko żeby do wiecu doszło, żeby przyjechało jak najwięcej osób z całego kraju i żeby wiec miał charakter jak najbardziej pokojowy. Żeby obywało się tam bez takiego języka, jaki słyszeliśmy wczoraj w Stoczni Gdańskiej. : A czy myśli pan, że ten język premiera Kaczyńskiego może doprowadzić do rewolucji, do tego, że będzie taki podział, o którym mówiliśmy, podział na bogatych i na biednych, na tych, którzy się pokazują w telewizji, na tych, którzy się nie pokazują w telewizji, na ludzi zwykłych ulicy i na tych, którzy są elitą. : Nie, nie będzie takiego, takiej rewolucji. Problem polega na czym innym. Będzie apatia, zwiększanie się apatii. To znaczy zdecydowana większość Polaków machnie ręką i wycofa się, już zresztą się wycofała z życia publicznego. Nam jest potrzebny powrót obywateli na arenę publiczną. Bez udziału obywateli to polska polityka
będzie tak zdegradowana, skorumpowana i miałka jak obecnie. : Mnie najbardziej zadziwia niechęć premiera Jarosława Kaczyńskiego do szefa Narodowego Banku. Wczoraj krzyczał do tłumu „To jest strach przed prawdą, strach przed tymi zmianami, które mają nastąpić w najbliższych miesiącach, niech przykładem będzie zmiana szefa banku narodowego, który spowodował wszystko, co dzisiaj widzimy”, to oznacza, że co – Narodowy Bank Polski jest przyczyną tego, że w Polsce jest bieda? : Ja myślę, że to z jednej strony jest jakaś osobista obsesja polityków PiS, ta wrogość do Leszka Balcerowicza. Z drugiej strony to jest przemyślana taktyka personifikowania zła. Leszek Balcerowicz w oczach ludzi, którym się po 89 r. nie powiodło, do dzisiaj się nie wiedzie, on może być takim uosobieniem i wyjaśnieniem powodu ich porażki. Natomiast to jest igranie z ogniem, dlatego że nie chodzi o Leszka Balcerowicza, którego zresztą ja ogromnie cenię, uważam za jednego z bohaterów polskiej rewolucji, tej prawdziwej rewolucji roku 89. Chodzi
o Narodowy Bank Polski, to jest niezwykle ważna instytucja, chodzi o stabilność polskiej gospodarki i o bezpieczeństwo polskich portfeli. : Panie senatorze, kard. Dziwisz skrytykował autorów programu, metropolita krakowski, autorów programu „Teraz my”, mówi tak „Mój osąd może być tylko moralny, mnie się absolutnie nie podoba podkładanie kamer, a potem korzystanie z tego w środkach publicznych. To dla mnie jest po prostu upokorzenie”. : No, trudno się spodziewać po jakimkolwiek biskupie żeby był zachwycony takimi metodami. Z drugiej strony ja myślę, że dziennikarze TVN zrobili to, co do nich należy. Jeżeli są sygnały, że w sferze politycznej dzieją się jakieś rzeczy niemoralne, to rolą dziennikarzy jest ujawnianie tego, niezależnie od tego o jaką partię chodzi. Przypomnę zresztą, że ci sami dwaj dziennikarze kiedyś zrobili no, bardzo konsternujące dla Platformy nagrania ukrytą kamerą. : A czy słusznie robią dziennikarze podając nazwiska księdza, który pracuje przy beatyfikacji Jana Pawła II, i który wedle ks.
Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego jest agentem. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że chodzi o ks. Michała Jagosza. : Problem nie jest po stronie mediów, dlatego że media są termometrem, który pokazuje pogodę. W tym przypadku problemem jest, są niefortunne wypowiedzi księdza Zaleskiego, którego ja bardzo szanuję, i którego wielokrotnie broniłem. Uważam, że to, co on robi, czyli przygotowywanie pracy naukowej ujawniającej czy opisującej zjawisko agentury w Kościele krakowskim jest rzeczą potrzebną, natomiast jego wypowiedzi do mediów są niefortunne. Apelowałbym do ks. Zaleskiego, żeby przed publikacją książki wstrzymał się z jakimikolwiek dalszymi sensacjami. : I na koniec, otwieram „Rzeczpospolitą” i na pierwszej stronie jest „Wiceszef Platformy pod lupą. Prokuratura w najbliższych dniach wystąpi do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu wiceszefowi Platformy, Waldiemu Dzikowskiemu. W czasie, gdy był wójtem gminy, jego dom z wdzięczności za wygrane przetargi miał przebudować poznański przedsiębiorca” : No o
Waldim Dzikowskim wiadomo mi na razie tyle, że był jednym z najlepszych samorządowców w Polsce. Jeżeli istnieją jakiekolwiek uzasadnione podstawy do prowadzenia śledztwa w stosunku do kogokolwiek, również prominentnych polityków Platformy, to niech prokuratura to robi. Natomiast niestety ten klimat polityczny, jaki stworzyli politycy PiS w ciągu ostatniego roku powoduj, że do wszystkich takich oskarżeń, ja sam odnoszę się z dużą nieufnością, obawiając się, że za tym kryje się raczej jakaś manipulacja polityczna.