ŚwiatPremier Irlandii przeprasza za niewolniczą pracę w zakonnych pralniach

Premier Irlandii przeprasza za niewolniczą pracę w zakonnych pralniach

Premier Enda Kenny przeprosił za kierowanie dziewczynek i kobiet, głównie ze społecznego marginesu, do przymusowej pracy w irlandzkich pralniach prowadzonych przez zakonnice w latach 1922-96. Wiele z nich ma poczucie, że "ukradziono im dzieciństwo".

Premier Irlandii przeprasza za niewolniczą pracę w zakonnych pralniach
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

06.02.2013 | aktual.: 06.02.2013 16:14

Ich traktowanie opisuje raport dr. Martina McAleese. Według niego dziewczynki i kobiety były zmuszane do ciężkich, darmowych prac, a zakonnice miały nad nimi absolutną władzę. Mieszkały w prymitywnych warunkach, były źle odżywiane. Chodziło m.in. o nieślubne dzieci albo kobiety skazane za drobne wykroczenia, np. jazdę bez biletu, a także kobiety niepełnosprawne fizycznie lub umysłowo.

Spośród ok. 10 tys. osób - głównie sierot, kobiet opuszczonych i "upadłych" - które w latach 1922-96 pracowały w 10 pralniach, około jedna czwarta została tam umieszczona z polecenia różnych agencji rządowych. 10 proc. trafiało tam z inicjatywy rodzin, a 19 proc. zgłaszało się z własnej woli. Pralnie pracowały m.in. dla wojska, hoteli czy browaru Guinness.

Kenny nie wystosował formalnych przeprosin w imieniu państwa i nie ustosunkował się do apelu o wypłacenie odszkodowania poszkodowanym. Powiedział, że rząd potrzebuje czasu, by przeanalizować raport.

"Nie można sobie wyobrazić dezorientacji i strachu, który przeżywały młode dziewczęta, w wielu przypadkach wciąż dzieci, nie wiedząc, gdzie są, czując się opuszczone, bijąc się z myślami, że zrobiły coś złego, nie wiedząc, kiedy i czy w ogóle wyjdą z tych miejsc i zobaczą rodziny" - napisał McAleese w raporcie.

Według niego większość kobiet, z którymi rozmawiał przygotowując raport, mówiła o pralniach jako o "miejscach zimnych, w których obowiązywała surowa dyscyplina oparta na fizycznie wyczerpującej pracy i modlitwie". "Były ostro upominane i upokarzane" - napisał MAleesec. Ich listy do rodzin były cenzurowane. Z kolei te, które dostawały od bliskich, odczytywano na głos.

Dzienna rutyna zaczynała się pobudką o godz. 6. Kobiety i dziewczynki pracowały do godz. 14. Po lunchu wracały do pralni, a po odmówieniu różańca o godz. 18 szły spać. Obowiązywał zakaz rozmów i śmiania się. W niedzielę nie pracowano w pralni, ale wykonywano inne obowiązki, jak np. mycie podłóg.

Raport nie odnotowuje przypadków fizycznego znęcania się ani wykorzystywania seksualnego. Pojawiają się w nim jednak informacje o upokarzaniu psychicznym. Pracownicom mówiono np., że ich ojciec jest pijakiem albo że matka się ich wyrzekła. Niektórym za karę golono włosy, zamykano w izolatce, karmiąc tylko chlebem i wodą, pozbawiano spaceru, polegającego na chodzeniu parami po wewnętrznym dziedzińcu.

Fergus Finlay z organizacji charytatywnej pomagającej dzieciom Barnardos stwierdził, że raport stawia w złym świetle irlandzkie państwo, które przymykało oczy na te praktyki, choć pracownice były traktowane jak niewolnicza siła robocza. Jeden z zakonów wymienionych w raporcie przeprosił za krzywdę wyrządzoną kobietom powierzonym jego opiece.

Raport McAleese'a opiera się na rozmowach ze stu kobietami, z których 40 proc. pracowało w zakonnych pralniach ponad rok.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)