Powstanie nowy film o zbrodni w Jedwabnem. Polacy nie będą w nim zabójcami Żydów
- Zbyt szybko i bez dogłębnego wyjaśnienia faktów, w tym ekshumacji ofiar, polscy politycy przeprosili za zbrodnię w Jedwabnem. Ta sprawa do dziś stanowi pożywkę dla obwiniania Polaków o udział w holocauście. Chcemy to zmienić, pokazując prawdziwe kulisy wydarzeń - mówią Wirtualnej Polsce twórcy nowego filmu fabularnego o zbrodni w Jedwabnem. - To nie Polacy zabijali - twierdzą.
02.08.2017 | aktual.: 02.08.2017 17:32
Twórcy filmu na razie wolą pozostać anonimowi. Obawiają się, że ktoś będzie chciał zablokować ich kontrowersyjne przedsięwzięcie. Jednym z autorów jest publicysta, a zamiłowania historyk prowadzący śledztwa dotyczące głośnych wydarzeń i postaci ważnych dla Polaków. Zbiera fundusze. W piątek będzie w Jedwabnem, by wybrać miejsca do kręcenia scen. Produkcja ma ruszyć latem przyszłego roku.
Z budżetem rzędu 8-10 mln złotych film fabularny pokaże inny, niż znany dotychczas, scenariusz wydarzeń, jakie rozegrały we wsi Jedwabne. Autorzy zamierzają wykorzystać tezy raportu profesora Andrzeja Koli, który w 2001 prowadził prace eksumacyjne, w miejscu gdzie znajdują się szczątki pomordowanych. Ten uznany w Polsce autorytet w badaniach archeologicznych i ekshumacjach, oprócz zwęglonych kości znalazł na miejscu zbrodni również "46 sztuk łusek niemieckiej broni typu mauser”. Nie znalazł wielu masowych grobów ofiar, o czym mówili naoczni świadkowie, lecz dwa: w miejscu gdzie jak sądzono znajdowała się stodoła oraz tuż obok. Na tym jednak badania przerwano.
Te wątpliwości zamierzają wykorzystać filmowcy. Ich zdaniem mogą one świadczyć, że ofiary zbrodni zostały rozstrzelane przez oddział niemiecki, a dopiero wówczas ich ciała spalone w stodole, dla zatarcia śladów. Obecne ustalenia IPN jako głównych wykonawców zbrodni wskazują mieszkańców wsi. Mieli oni, za przyzwoleniem oddziału Niemców, zebrać Żydów, eskortować ich do stodoły, a następnie spalić żywcem. Opisał to w swojej głośnej książce pt. "Sąsiedzi" Jan Tomasz Gross. Ten w dodatku szacuje liczbę ofiar na 1600, twórcy filmu twierdzą, że zebrane dotąd dowody wskazują na znacznie mniejszą liczbę (według IPN nie mniej niż 340).
Historia bez wstydu
- Dramat polega na tym, że obiektywna prawda o tej zbrodni jest ukryta pod zaledwie metrową warstwą ziemi. Ze względu na opór środowisk żydowskich oraz skrępowanych poprawnością polityków, przez kilkanaście lat nikt nie chce pod nią zajrzeć. Mimo wątpliwości do co faktów, zbrodnia weszła do popkultury, utrwalając tylko jedną z możliwych wersji wydarzeń - mówi dalej producent. Roboczo swój film nazywa "antypokłosie - prawdziwa historia Jedwabnego". To od "Pokłosia " w reżyserii Władysława Pasikowskiego, filmu z 2012 roku.
W "Pokłosiu" dwaj bracia odkrywają mroczną tajemnicę sprzed 60 lat. Okazuje się, że ich sąsiedzi podczas II wojny światowej zamordowali ok. 100 Żydów, aby następnie osiedlić się na ich działkach i w ich domach. Odtwórca głównej roli, Maciej Stuhr stał się wówczas bohaterem wielu okładek tygodników, których tematem był polski antysemityzm. Sam Pasikowski mówił, że napisał scenariusz po przeczytaniu "Sąsiadów" Jana Tomasza Grossa. Towarzyszyło mu poczucie wstydu - jak mówił - dopiero z tej książki dowiedział się o ważnych epizodach polskiej historii.
Kaczyński i Ziobro
W filmie pojawi się gorący wątek polityczny: fabuła miksuje wydarzenia osadzone w 1941 roku oraz współczesne. Przewidziano role dla Lecha Kaczyńskiego oraz Zbigniewa Ziobry. Ten pierwszy był ministrem sprawiedliwości, który nakazał przerwanie ekshumacji prowadzonych przez prof. Kolę i to w momencie, gdy wstępne wyniki zaczęły zaprzeczać tezie o pogromie przeprowadzonym przez Polaków. Z kolei Zbigniew Ziobro w czerwcu tego roku nie zgodził się na wznowienie śledztwa w sprawie zbrodni. Domaga się tego Komitet Obywatelski na rzecz wznowienia ekshumacji w Jedwabnem (tutaj korespondencja).
- Nie zależy mi na historycznej propagandzie. Jeśli uda się stworzyć zgrabny scenariusz, ta historia ma potencjał na milion widzów. Jestem świadomy tego politycznego węzła wokół sprawy, nie liczę ani na publiczną dotację, ani na oficjalną dystrybucję. Chociaż, kto wie. Podczas pierwszych spotkań wiele osób wykazuje duże zainteresowanie - dodaje producent "antypokłosia".
Budżet filmu "Smoleńsk" Andrzeja Krauzego miał wynosić 9,5 mln złotych. Zebrano nieco ponad 8 mln zł. Z tego 5 milionów dołożyło kilku anonimowych przedsiębiorców, a około miliona pochodziło ze zbiórki publicznej. Co pokazuje, że im bardziej kontrowersyjny temat, tych chętniej publiczność gotowa jest wspołfinansować powstanie dzieła.
Kino politycznego niepokoju
Ile osób obejrzało polskie filmy ze względu na gorący historyczny kontekst
2016 "Wołyń" 1,4 mln
2016 "Smoleńsk" 462 tys.
2015 "Karbala" 408 tys.
2014 "Kamienie na szaniec" 831 tys.
2014 "Jack Strong" prawie 1,2 mln
2013 "Wałęsa. Człowiek z nadziei" 956 tys.
Raport profesora Andrzeja Koli, dotyczący ekshumacji w Jedwabnem, do dziś nie został upubliczniony. Za to co jakiś czas odżywa w mediach. Profesor opisuje w nim nie tylko pierwsze ustalenia archeologów, ale też to jak doszło do zatrzymania prac z powodów religijnych. Sam autor nie chce się już na ten temat wypowiadać.