Pomylili ciało prezydenta Kaczorowskiego, badania genetyczne potwierdziły błędną identyfikację
Jacek Najder, wiceminister spraw zagranicznych, błędnie zidentyfikował ciało prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie. W wyniku jego błędu w Świątyni Opatrzności spoczęło ciało innej osoby. To kolejny bulwersujący przypadek zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
31.10.2012 | aktual.: 31.10.2012 07:52
Dziennik przypomina, że 25 października Jacek Najder na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych tłumaczył, że w kwietniu 2010 r. w Smoleńsku nie było problemu z identyfikacją ciał. – Nie było wątpliwości co do ciała prezydenta Kaczorowskiego – mówił Najder, obecnie ambasador RP przy NATO.
Jeśli nie było wątpliwości, to jak doszło do zamiany? – Zasłaniali się stresem i uciążliwością sytuacji. Powiedzieli, że ich zadanie polegało na potwierdzaniu tego, co podsuwali Rosjanie – mówi Witold Waszczykowski, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. – Przyznali jednocześnie, że początkowo przy sekcjach zwłok nie było polskich prokuratorów. To pokazuje, że polski rząd i administracja działały w sposób chaotyczny i nieplanowy. W rezultacie mamy skandal z ekshumacjami. Bardzo możliwe, że tych pomyłek było więcej, a co gorsza, niektóre rodziny ciała bliskich skremowały. To wynik bałaganu i niekompetencji – podkreśla Waszczykowski.
Sytuacja z pomyleniem zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej najbardziej wstrząsnęła ich rodziny. – Pani prezydentowa jest zdruzgotana tą sytuacją. Ale jednocześnie cieszy się, że ciało się odnalazło. Przez ostatnie dni obawialiśmy się, że pana prezydenta może nie być w żadnej z tych trumien – mówi Gniewomir Rokosz-Kuczyński, przyjaciel rodziny i bliski współpracownik Ryszarda Kaczorowskiego. – W tej sprawie komentarz jest niepotrzebny, fakty są wstrząsające, mówią same za siebie. Jest to zdarzenie niebywałe i niemające precedensu – twierdzi Rokosz-Kuczyński.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że będą kolejne ekshumacje. – Ten koszmar zafundowali nam Rosjanie. Rodziny muszą na nowo przeżywać traumę – mówi nam Andrzej Melak, brat szefa Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, który zginął w katastrofie smoleńskiej.