Polityczny błąd prezydenta Karola Nawrockiego [OPINIA]

Polityka to skomplikowana gra wizerunkowa. Karol Nawrocki - co świetnie pokazywały ostatnie miesiące - szybko pojął jej zasady, miał dobry słuch społeczny i umiał rozgrywać emocje społeczne. Jednak weto wobec ustawy łańcuchowej zdaje się pokazywać, że w tej sprawie słuch go zawiódł i popełnił błąd - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Weto prezydenta Karola Nawrockiego ws. ustawy łańcuchowejWeto prezydenta Karola Nawrockiego ws. ustawy łańcuchowej
Źródło zdjęć: © East News
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jestem zaskoczony, jak zapewne wielu Polaków. Jestem zaskoczony, bo akurat weta to ustawy łańcuchowej spodziewało się niewielu. Prezydent - według przewidywań - miał zawetować ustawę o hodowli zwierząt futerkowych, co mogło mu ułatwiać dialog z Konfederacją, ale raczej podpisać ustawę łańcuchową, a stało się dokładnie na odwrót. I to zaskakuje, bo… nie do końca jasny jest interes polityczny, jakim kierował się Karol Nawrocki, podejmując tę decyzję.

Ochrona zwierząt jest emocją, która dzieli polską opinię publiczną w poprzek zwyczajowych podziałów partyjnych. Ustawę łańcuchową poparło 49 polityków PiS, w tym prezes Jarosław Kaczyński, a jeśli wsłuchać się w głos opinii publicznej, to naprawdę wielu wyborców PiS (i to nawet tych twardych) nie rozumie tej decyzji, a nawet bardzo emocjonalnie ją odrzuca.

Nadszarpnięte relacje Nawrockiego z Orbanem? Były minister wyjaśnia, jak należy to odbierać

Prezydent - nawet jeśli zyskał jakieś głosy na wsi (co - zgodnie z jego wypowiedzią - wcale nie jest oczywiste), to stracił całkiem sporo sympatii wśród "zwierzolubnych" - i to także po prawej stronie. Warto zaś przypominać, że sympatia i empatia dla zwierząt jest jedną z tych emocji, która mocno wpływa na ludzkie wybory i bywa naprawdę istotna dla elektoratów.

I z tej perspektywy naprawdę trudno politycznie zrozumieć decyzję prezydenta. Korzyści z niej nie widać żadnych, bo naprawdę elektorat wiejski, co mówił sam prezydent - wcale nie jest wielkim przeciwnikiem nowych zapisów prawnych, a z pewnością nie był tak emocjonalnie nastawiony przeciw tej ustawie, jak emocjonalnie za nią opowiadali się "zwierzolubni" czy empatyczni wyborcy z wszystkich stron sceny politycznej. Ich sympatię tą decyzją prezydent stracił, a nie jest jasne co zyskał.

Jego argumentacja, nawet jeśli w pewnych miejscach jest racjonalna, też tej emocji nie zmieni. Karol Nawrocki zwrócił uwagę na to, że przepisy są z jednej strony zbyt ostre, a z drugiej trudne do egzekwowania. - Martwe prawo jest gorsze niż brak prawa. Nie będę sankcjonował przepisów, których nie da się wykonać, a państwo nie da rady ich egzekwować - mówił prezydent. A zaraz potem dodawał, że "proponowane normy kojców dla psów były kompletnie nierealne". - Kojce wielkości miejskich kawalerek – to absurd, który uderzałby w rolników, hodowców i zwykłe wiejskie gospodarstwa - mówił.

I o ile można obronić tezę, że przepisy, o których mowa będą trudne do egzekwowania (bo one uzależniają wielkość kojca od wagi psa), tak już sugestię, że stanowienie prawa, które nie będzie egzekwowane jest mało roztropne - bardzo trudno będzie prezydentowi sensownie uzasadnić. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego własną historię związaną z kawalerką.

O co chodzi Nawrockiemu?

O co chodziło prezydentowi? Zapisy zawetowane przez prezydenta stanowiły, że pies do dwudziestu kilogramów musiałby mieć kojec utwardzony i zadaszony w większej części, o powierzchni nie mniejszej niż 10 metrów kwadratowych. Psy od dwudziestu do trzydziestu kilogramów musiałyby mieć kojec 15-metrowy, a jeszcze większe powyżej trzydziestu kilo 20-metrowy. Nowe przepisy wymagały, by kojec miał wysokość nie mniejszą niż 1,7 m oraz trwałą i stabilną konstrukcję, ze stałym dostępem do światła dziennego. Pies trzymany w kojcu na otwartej przestrzeni miał mieć również budę z drewna lub materiałów drewnopochodnych stanowiących barierę termiczną, z izolacją cieplną.

I właśnie te zapisy, nie szczególnie szokujące, miały być podstawą sformułowania, że psy miały mieć kojce wielkość miejskich kawalerek. Jeśli prezydent chciał, by powstały setki memów na temat kojców i kawalerek, to z całą pewnością mu się to udało, a jeśli chciał rozwścieczyć właścicieli psów (a to w Polsce potężna grupa, do której sam się zaliczam) to także odniósł sukces. Pytanie tylko, czy o taki sukces mu chodziło? I czy rzeczywiście wystarczająco przemyślał tę decyzję?

Argument, że przecież prezydent skierował już do Sejmu własną, lepszą ustawę, niczego nie zmienia, bo po pierwsze, ludzie nie kierują się w swoich analizach faktami, a emocjami, te są zaś dość jednoznaczne, i to nie tylko po stronie obecnej koalicji.

Co więcej, zaproponowane przez prezydenta zapisy w jego projekcie nie gwarantują żadnej wielkości kojców, a to oznacza, że w istocie nie nakładają na właścicieli psów żadnych wymogów łagodzących los zwierząt. Kojec, żeby spełniał swoją funkcję, by był lepszym rozwiązaniem niż łańcuch, musi być odpowiedniej wielkości, i to jest chyba dość oczywiste. Tyle że takiej odpowiedniej wielkości w przepisach zaproponowanych przez prezydenta nie ma. Trudno więc spodziewać się, by zadowoliły one obrońców zwierząt.

Co to oznacza w praktyce? Obawiam się, że dla psów nic dobrego. Otóż - z przyczyn czysto partyjnych - nie uda się obalić weta prezydenta, bo nie zdecyduje się na to PiS, a ustawa prezydenta nie znajdzie (jako za słabo chroniąca dobrostan zwierząt) poparcia większości sejmowej. Psy zostaną więc na łańcuchach.

Ta decyzja odbije się jednak czkawką polityczną także prezydentowi. Dlaczego? Bo odpowiedzialność za tę decyzję spadnie właśnie na niego, a właściciele psów i szerzej "zwierzolubni" są pamiętliwi i to bez względu na inne poglądy partyjne. Karol Nawrocki więc tą decyzją stracił także po swoje stronie. I niewiele - jak sądzę - zyskał.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Ekipa TVP nie została wpuszczona na szczyt z Nawrockim
Ekipa TVP nie została wpuszczona na szczyt z Nawrockim
Kanadyjka dała popis jazdy. Interweniowała policja
Kanadyjka dała popis jazdy. Interweniowała policja