Policja w roli pogotowia
Lekarz rodzinny i pogotowie w Szczecinie odmówili przyjazdu do dziewięciomiesięcznego dziecka, które miało czterdziestostopniową gorączkę. Niemowlę zabrali do szpitala policjanci z drogówki - poinformowała w środę policja.
Rzecznik szczecińskiej policji podkomisarz Artur Marciniak powiedział, że we wtorek po południu na policję zadzwonił ojciec dziecka, mieszkający w oddalonej od centrum dzielnicy Szczecina. Mężczyzna skarżył się, że niemowlę ma wysoką gorączkę, a lekarz rodzinny i pogotowie odmówili przyjazdu. Lekarz rodzinny poradził mu, by wziął taksówkę i sam pojechał do szpitala.
"Ojciec zadzwonił jednak na policję i po konsultacji wysłaliśmy załogę ruchu drogowego. Policjanci zawieźli ojca z dzieckiem do szpitala" - poinformował rzecznik.
Sprawę wyjaśnia komisja powołana przez dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Ma ona odsłuchać nagrania telefoniczne zgłoszeń od osób wzywających karetki - poinformował zastępca dyrektora Stacji Zbigniew Michalczuk.
Wyjaśnił, że dyspozytor pogotowia sam podejmuje decyzję, czy wysłać karetkę do chorego, a w razie wątpliwości konsultuje się z lekarzem dyżurnym. Dyspozytor musi wysłać karetkę zawsze wtedy, gdy istnieje zagrożenie zdrowia lub życia. Musi to ocenić na podstawie rozmowy z osobą, która wzywa karetkę. (aka)