Plewa: polskie rolnictwo ma się lepiej w UE niż gdyby było poza nią
Jerzy Plewa, były wiceminister rolnictwa,
który negocjował warunki członkostwa w tej dziedzinie ocenia, że
po dwóch latach w Unii Europejskiej polskie rolnictwo jest w
lepszej kondycji niż gdyby Polska pozostawała poza Unią.
Nasze rolnictwo funkcjonuje lepiej w Unii Europejskiej niż gdyby pozostawało poza nią - powiedział Plewa. Co do tego nie mam wątpliwości i nie miałem od samego początku.
Podkreślił, że sytuacja byłaby szczególnie trudna gdyby sąsiedzi Polski weszli do UE, a Polska nie, ponieważ znaczące zyski polskiego rolnictwa wynikają właśnie z handlu produktami rolnymi na unijnym rynku.
Jak powiedział były negocjator, eksport w latach 2002-2005 wzrósł o 100%, z 3,5 mld euro do ponad 7 mld, z czego ponad 70% stanowią obroty z krajami UE. Przypomniał, że w 2002 roku Polska miała ujemny bilans w handlu produktami żywnościowymi (ok. 300 mln euro), a w zeszłym roku nadwyżka przekroczyła 1,6 mld euro. Podkreślił jednak, że udział Polski w imporcie unijnym jest wciąż nieduży i "potencjał rozwojowy wciąż istnieje".
To bardzo wyraźnie pokazuje, że straszenie, że otwarcie unijnych rynków rolnych spowoduje zalanie Polski zachodnią żywnością, było na wyrost - powiedział Plewa.
Jego zdaniem, "nie można powiedzieć, bo to by było nieprawdą, że wszyscy zyskali na rozszerzeniu, ale nieprawdą jest również, że polskie rolnictwo straciło".
Przede wszystkim sprawdziło się oczekiwanie, że wzrosną transfery budżetowe do rolnictwa. Wzrost jest bardzo duży - z samych dopłat bezpośrednich i dopłat do obszarów o niekorzystnych warunkach gospodarowania, rolnictwo otrzymuje ponad 7,5 mld zł rocznie - powiedział. Przypomniał, że przed wejściem do UE wszystkie nakłady na rolnictwo wynosiły ok. 5 mld złotych rocznie.
Dostosowanie polskiego rolnictwa do funkcjonowania w ramach wspólnej polityki rolnej przebiega, w jego ocenie, "bez większych napięć, bardziej łagodnie i sprawniej niż przewidywało wielu ekspertów".
B. wiceminister uważa jednak, że "nie wszystko idzie znakomicie": efekty zależą od rodzaju produkcji rolnej, wielkości gospodarstwa i aktywności właściciela.
Plewa przyznał, że na największe trudności napotykają przede wszystkim producenci zbóż, bo obniżka cen interwencyjnych nie została wyrównana dopłatami bezpośrednimi. Wynika to m.in. z faktu, że w UE ustalono jednolitą cenę interwencyjną - 101,31 euro za tonę pszenicy, jęczmienia i kukurydzy.
Zwrócił przy tym uwagę, że w 2003 roku UE - już po podpisaniu przez Polskę Traktatu Akcesyjnego - Unia wycofała się z interwencyjnego skupu żyta. Mimo to, po wejściu Polski do Unii, cena żyta wzrosła bardzo wyraźnie zbliżając się do ceny pszenicy. Tego w Polsce nigdy nie było przed akcesją - powiedział, podkreślając, że jest to przykład "poakcesyjnego efektu wyrównywania się pewnych cen".
Z perspektywy dwóch lat były negocjator ocenia wyniki negocjacji w dziedzinie rolnictwa podobnie, jak tuż po ich zakończeniu: "byłem daleki od tego, żeby nazywać to wielkim sukcesem; mówiłem, że to jest kompromis".