Piętnaście lat po masakrze na Tiananmen
Piętnaście lat temu, w nocy z 3 na 4 czerwca
1989 roku, czołgi wjechały na centralny plac w Pekinie - Plac
Bramy Niebiańskiego Spokoju - Tiananmen, gdzie od siedmiu tygodni
demonstrowały tysiące chińskich studentów domagających się
demokratyzacji systemu.
04.06.2004 | aktual.: 04.06.2004 10:53
Na oczach świata czołgi i wozy pancerne armii chińskiej dokonały masakry, dławiąc chińskie marzenia o demokracji.
W 15 lat po tych wydarzeniach nadal nie rozliczono winnych rzezi. Władze nie odpowiadają też na ponawiane co roku apele opozycji i rodzin młodych ludzi, poległych na placu, o "nowy początek" - o nową ocenę wydarzeń na placu przez władze ChRL, dialog i pojednanie.
Przed rocznicą masakry także w tym roku kolejni dysydenci zostali osadzeni w areszcie domowym, ponieważ władze starają się zapobiec rocznicowym wystąpieniom.
Na trzy dni przed rocznicą rzecznik chińskiego MSZ po raz kolejny bronił pogromu, powtarzając iż przed 15 laty w centrum stolicy Chin doszło do "niepokojów na tle politycznym", a interwencja sił bezpieczeństwa "zadecydowała o ustabilizowaniu sytuacji, a tym samym - o dynamicznym rozwoju chińskiej gospodarki oraz znaczniejszym udziale Chin w działaniach na rzecz pokoju i rozwoju świata".
Wielu obserwatorom chińskiej sceny politycznej w 1989 roku wydawało się, że ruch Pekińskiej Wiosny - jak nazwano tygodnie ówczesnych wystąpień studenckich - stanowił naturalne przedłużenie fali demokracji, płynącej w tych latach przez niemal cały świat komunistyczny. Studenci wznieśli też na pekińskim placu posąg "Bogini Demokracji", dla którego wzorem była nowojorska Statua Wolności. Mimo zachodnich symboli, chińskie wydarzenia miały rodzime korzenie i zrodziły się z marzeń o demokracji, pojmowanej głównie jako narzędzie walki z niesprawiedliwym systemem.
Wozy pancerne zmiotły z powierzchni placu ludzi, namioty i "Boginię Demokracji". Po siedmiu godzinach, o świcie 4 czerwca, Tiananmen był pusty.
Do dziś nie wiadomo, jaka była faktyczna liczba ofiar akcji wojska - w końcu czerwca tamtego roku ówczesny mer Pekinu przyznał tylko, że w czasie akcji zginęło 200 demonstrantów, w tym - 36 studentów. Nieoficjalne szacunki mówią o dwóch, a nawet więcej tysiącach zabitych. Liczba aresztowanych sięgała trzech tysięcy.
Kilkanaście lat po masakrze, w chińskich więzieniach - jak szacują zachodnie organizacje praw człowieka - nadal pozostaje kilkuset uczestników tych wydarzeń. Władze wciąż uważają prodemokratyczne wystąpienia młodzieży za działania wywrotowe.
Wang Dan, jeden z przywódców Pekińskiej Wiosny, po masakrze spędził cztery lata w więzieniu. W 1995 r. ponownie go aresztowano i skazano na karę 11 lat. Odzyskał wolność w 1998 r. i został odesłany na emigrację do USA. Wu'er Kaixi (czyt. Wuer K'haj-si) - charyzmatyczny Ujgur, znany ze swej telewizyjnej dyskusji z premierem Li Pengiem, zdążył uciec z Chin, podobnie jak dysydentka Chai (Cz'haj) Ling. Inni nie mieli tyle szczęścia - Chen Ziming (czyt. Cz'hen Dzy-ming), Wang Juntao (Wang In-thao) zostali skazani na 13 lat więzienia. Założyciel nielegalnego pierwszego wolnego związku zawodowego w Chinach - Han Dongfang spędził dwa lata w areszcie.
Mimo zmiany na najwyższych szczeblach władzy w Chinach i przejęcia najwyższych urzędów przez przedstawicieli tzw. czwartego pokolenia przywódców, nowe kierownictwo chińskie - na czele z prezydentem Hu Jintao i premierem Wen Jiabao - jak do tej pory nie ustosunkowało się do ponawianych co roku w rocznicę Tiananmen żądań rewizji ocen sprzed 15 laty, potępiających demonstrującą młodzież za "kontrrewolucyjny spisek".
Zapadają nowe wyroki w sprawach kolejnych grup dysydentów - w tym internautów, biorących udział w dyskusjach w sieci na temat demokracji.
W końcu maja grupa chińskich i zagranicznych naukowców wystosowała - podobnie jak w ostatnich latach - list otwarty do władz z żądaniem przeprowadzenia śledztwa w sprawie wydarzeń na placu Tiananmen. Zażądano też, żeby odpowiedzialni za masakrę "publicznie poprosili naród o wybaczenie".
Gospodarcze otwarcie Chin na świat, jakie nastąpiło w ostatnich latach i zostało uwieńczone przyjęciem tego kraju do Światowej Organizacji Handlu (WTO), zmusiło władze w Pekinie do podejmowania działań mających w zamierzeniu złagodzić krytykę światowej opinii publicznej z powodu łamania praw człowieka w ChRL. I tak w ostatnich latach rząd w Pekinie podpisał w sumie siedem międzynarodowych konwencji dotyczących tych praw - w tym Konwencję Praw Obywatelskich i Politycznych. W odpowiedzi Zachód - a przede wszystkim USA - nawiązały "konstruktywny dialog" z Pekinem.
W ciągu ostatnich 10 lat chińska gospodarka rozwijała się w imponującym tempie - średnio ok. 10% rocznie. Tak dynamiczny rozwój oznacza jednak także obawy przed przegrzaniem gospodarki chińskiej, wzrost bezrobocia, upadek nierentownych przedsiębiorstw oraz coraz większe skorumpowanie władzy.