Pies na zgliszczach domu. Czeka na właściciela, który zginął
W pożarze domu w Radzyniu Podlaskim zginął 53-letni mężczyzna. Ocalał jego pies. Zwierzę błąka się po okolicy, czekając na powrót właściciela, który nie żyje. Okoliczni mieszkańcy dokarmiają czworonoga.
W nocy z czwartku na piątek w Radzyniu Podlaskim doszło do pożaru drewnianego domu. W środku znaleziono zwłoki 53-letniego mężczyzny.
- Momentalnie zadzwoniłem na 112, ubrałem się i tam poszedłem. Pierwsza na miejscu była policja, ale nie udało się im dostać do środka, drzwi były zamknięte. Po przyjeździe straży pożarnej wyważono drzwi, pies wyskoczył z płonącego budynku. Było duże zadymienie i na początku nie wchodzili do środka. Podobno potem jak weszli do środka to zobaczyli spalonego na fotelu człowieka - mówi "Wspólnocie Radzyńskiej" jeden z mieszkańców.
Były ambasador RP: upadek Putina może wywołać rozpad Rosji
Pies wrócił i błąka się po okolicy
Po akcji gaśniczej pies wrócił na zgliszcza i błąka się po podwórku, szukając właściciela.
"W Radzyniu spłonął dom. Zginął człowiek. A z płomieni wybiegł jego pies. Przerażony, osmalony… ale żywy. I wiecie, co ten pies zrobił? Nie uciekł. Nie pobiegł w świat. On wrócił. Chodzi wokół spalonego domu, kręci się po podwórku, szuka… Bo nie wie, że jego pan już nie wróci. On tylko czeka" - napisał radny Sosnowca Damian Żurawski.
Żurawski zaznaczył, że psem zajmują się okoliczni mieszkańcy, którzy przynoszą mu wodę i jedzenie. "Czasem mam wrażenie, że to nie ludzie uczą psy wierności. To psy próbują nauczyć jej nas" - dodał radny.
Źródło: "Wspólnota Radzyńska"