Pieniądze na stocznię największym sekretem o. Rydzyka
Sprawa pieniędzy ze zbiórki na ratowanie Stoczni Gdańskiej, które następnie zniknęły, pozostaje jednym z największych sekretów dyrektora Radia Maryja, ojca Tadeusza Rydzyka - pisze "Gazeta Polska". Tygodnik publikuje trzy listy, które do dyrektora RM i o. prowincjała CSsR Edwarda Nocunia skierował Bolesław Hutyra, przewodniczący komitetu ratowania stoczni oraz kapitan Żeglugi Wielkiej.
Jak pisze "Gazeta Polska", w publikowanej korespondencji Hutyra domagał się od o. Rydzyka i osób związanych z radiem (m.in. bpa Edwarda Frankowskiego i o. prof. Alberta Krąpca), wyjaśnienia "niejasnej sytuacji funduszy zebranych na ratowanie stoczni". "W odpowiedzi spotkał go brutalny atak, przeprowadzony przez otoczenie ojca dyrektora" - podkreśla gazeta.
Ojciec, nawet po atakach ze strony ludzi Radia Maryja, usiłował sprawę wyjaśnić wewnątrz środowiska, troszczył się o to radio. Ludzie Rydzyka potraktowali go niesprawiedliwie i brutalnie. To było dla nas piekło - cytuje "Gazeta Polska" syna Bolesława Hutyry, Tomasza.
Jak piszą dziennikarze "Gazeta Polska", Hutyra 15 września 2000 r. zginął w wypadku samochodowym, którego okoliczności pozostają niejasne. Ojciec wspólnie z dwoma osobami jechał na spotkanie z ministrem skarbu. Spotkanie miało dotyczyć sytuacji Stoczni Gdańskiej. Wszyscy zginęli. Nie chcę nikogo winić, faktem jest jednak, że szczegóły wypadku były bardzo dziwne, a przez śmierć ojca stracona została Stocznia Gdańska, a także szansa na wyjaśnienie tajemnicy zbiórki - uważa Tomasz Hutyra.
"Gazeta Polska" zapowiada, że w kolejnych numerach przedstawi "nowe fakty w sprawie Radia Maryja i przemysłu stoczniowego".