Pękła zapora, trwa ewakuacja w Zgorzelcu
Pękła zapora na zbiorniku retencyjnym Niedów, na rzece Witka, przy elektrowni Turów. Woda zalewa okoliczne miejscowości na trasie Bogatynia-Zgorzelec. W Zgorzelcu rozpoczęła się ewakuacja mieszkańców niżej położonych ulic. Z kolejnych miejscowości dochodzą sygnały o podtopieniach i zalaniach.
07.08.2010 | aktual.: 08.08.2010 11:05
W Zgorzelcu trwa ewakuacja mieszkańców niżej położonych ulic. Miasto zalewa woda ze zbiornika retencyjnego na rzece Witka, na którym pękła tama. Jedną osobę uważa się za zaginioną. Rzecznik zgorzeleckiej straży pożarnej Hubert Jarosz powiedział, że niektóre ulice zostały już zalane, a woda szybko przybiera. Rzecznik nie był w stanie określić, ile osób zostanie ewakuowanych. W zagrożonych miejscach buduje się zapory z worków z piaskiem.
We Wrocławiu, w związku z zagrożeniem powodziowym, zebrał się Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego. Najtrudniejsza sytuacja jest w gminie Bogatynia i w powiecie zgorzeleckim, gdzie od rana padał ulewny deszcz, a rzeki i potoki wystąpiły z brzegów.
W Bogatyni zalane zostały ulice i zabudowania. Ewakuowano około 100 osób. W zagrożonym obszarze wciąż znajduje się według szacunków 30 osób, do których nie można w tej chwili dotrzeć. Zawalony jest jeden most, a dwa kolejne są podmyte. Sprzęt pływający, którym dysponują strażacy nie radzi sobie z nurtem wezbranych wód rzeki Miedzianki, dlatego skierowano prośbę o pomoc do wojska. W akcji ratunkowej uczestniczy 200 strażaków, 40 pojazdów oraz 12 łodzi. Strona niemiecka przekazała do dyspozycji 2 łodzie. W akcji uczestniczy kilkudziesięciu policjantów oraz dwie załogi policyjnych śmigłowców.
Wojsko wysłało do pomocy 40 żołnierzy, 5 amfibii, które jeszcze nie dotarły na miejsce, łodzie i śmigłowce. Dowódcy wojskowi ostrzegają, że ciężki sprzęt pływający może mieć poważne problemy z manewrowaniem w wezbranym nurcie rzeki i jego użycie może być niemożliwe. Problem ten może dotyczyć również śmigłowców, które zostały skierowane na Dolny Śląsk z Mazowsza, ale ich użycie może być niemożliwe w obecnych warunkach meteorologicznych.
Sytuacja powodziowa w Worku Turoszowskim stabilizuje się. Zgodnie z prognozą Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej opady będą występowały w dalszym ciągu, ale nie z taką intensywnością jak dotychczas. Nadal sytuacja jest bardzo poważna. Należy oczekiwać dużego dopływu wody do Nysy Łużyckiej i bardzo trudnej sytuacji w Zgorzelcu. Opady będą trwały do niedzieli a nawet do poniedziałku rano.
Władze Dolnego Śląska dementują pogłoski o zagrożeniu Bogatyni ze strony zbiorników czeskich. Problem może stanowić za to zbiornik Niedów, który jest zagrożony awarią i niekontrolowanym spływem wody.
Wojewódzki sztab antykryzysowy zdecydował, że bez względu na pogodę i sytuację śmigłowce powinny stacjonować jak najbliżej Bogatyni i Zgorzelca. Komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej poinformował o przeniesieniu grup poszukiwawczych z Wrocławia, Wałbrzycha i Lubina do Legnicy i Lubania. Zadysponowano również dodatkowych 60 żołnierzy do Zgorzelca.
Strażacy walczą z powodzią na Dolnym Śląsku
Dowództwo Państwowej Straży Pożarnej zdecydowało o wysłaniu wsparcia do powiatu zgorzeleckiego najbardziej zagrożonego wielką wodą bądź już przez nią dotkniętego.
Na Dolny Śląsk skierowane zostały dwie kompanie ewakuacyjne z województw opolskiego i śląskiego. Są to strażacy przygotowani przede wszystkim do ewakuacji ludzi z zagrożonych terenów i mają odciążyć swoich kolegów pracujących od kilkunastu godzin. Kompanie te dysponują niezbędnym sprzętem w tym łodziami i pontonami.
W akcji ratunkowej uczestniczy 200 strażaków, 40 pojazdów oraz 12 łodzi. Strona niemiecka przekazała do dyspozycji 2 łodzie. W akcji uczestniczy również kilkudziesięciu policjantów oraz dwie załogi policyjnych śmigłowców.
Alarmy powodziowe obowiązują m.in. w niektórych gminach Podkarpacia. Oprócz całkowicie zalanych miejscowości Dolnego Śląska z wodą walczą m.in. mieszkańcy Szczecinka w woj. zachodniopomorskim. GDDKiA zaleca omijanie miasta.