ŚwiatParlament Europejski oszczędza - nie wszyscy równi?

Parlament Europejski oszczędza - nie wszyscy równi?

Parlament Europejski chce oszczędzać - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Jak czytamy, polscy eurodeputowani są oburzeni - będą musieli płacić za dojazdy z własnej kieszeni, ich asystenci nie zarobią już fortuny. "Polacy twierdzą więc, że to spisek krajów starej Unii przeciw nowym krajom" - zwraca uwagę gazeta.

18.10.2012 | aktual.: 18.10.2012 10:02

Jak czytamy, w związku z zaciskaniem pasa grupa robocza ds. przepisów wykonawczych statusu europosła zaproponowała, aby asystenci deputowanych mogli zarabiać maksymalnie dwie średnie pensje kraju, z którego pochodzą. A to - jak zaznacza "Dziennik" - oznaczałoby ogromne różnice w uposażeniach. Dla przykładu, podczas gdy w Polsce średnia krajowa wynosi 3,6 tysiąca złotych brutto, w Wielkiej Brytanii 8,6 tysiąca złotych. Jeszcze niższe niższe niż u nas średnie uposażenia są w krajach bałtyckich, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech.

Cytowana przez gazetę posłanka do PE Lidia Geringer de Oedenberg zwraca uwagę, że asystenci wszystkich europosłów pracują w tych samych warunkach w Brukseli i Strasburgu. Muszą płacić takie same stawki za transport czy hotele. Innym potencjalnie dyskryminującym pomysłem jest ograniczenie do tysiąca kilometrów zwrotu kosztów paliwa za dojazd własnym samochodem do jednej z siedzib PE (Bruksela lub Strasburg). Deputowana PE Małgorzata Handzlik przyznaje wprost: - Taki pomysł oznacza, że za ostatnie 400 km dojazdu do mojego miasta – Bielska-Białej – musiałabym płacić sama.

Gazeta przypomina, że fundusze na zatrudnienie asystentów są wypłacane z centralnego budżetu PE. A to oznacza, że "polski podatnik będzie finansował jednocześnie wyższe uposażenie dla asystentów niemieckich czy francuskich, a niższe – polskich" - czytamy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (136)