Papież Franciszek: nie można pomagać biednym z arogancją i chełpić się tym
Papież Franciszek podczas spotkania z ubogimi i więźniami w katedrze w Cagliari na Sardynii przestrzegał tych, którzy niosą pomoc potrzebującym, przed arogancją, jej instrumentalnym wykorzystywaniem, próżnością i chełpieniem się tą służbą.
- Byłoby lepiej, gdyby takie osoby zostały w domu - ocenił papież w przemówieniu, wielokrotnie przerywanym oklaskami.
Franciszek, mówiąc o konieczności naśladowania Jezusa, powiedział: "on nie przyszedł na świat, by zrobić pokaz, by go oglądano". Dodał, że podążanie za Jezusem po drodze miłosierdzia jest "sianiem nadziei" i wymaga wzajemnego zrozumienia oraz umiejętności wybaczania.
- Musimy czynić dzieła miłosierdzia z miłosierdziem, dzieła miłości z miłością, z czułością i zawsze z pokorą - przypomniał papież.
- Często można spotkać się też z arogancją w służbie biednym. Niektórzy chełpią się tym, napełniają sobie usta wypowiedziami o ubogich, niektórzy wykorzystują ich instrumentalnie dla osobistych lub grupowych interesów. Wiem, to jest ludzkie, ale tak być nie może - oświadczył Franciszek. Taką postawę nazwał grzechem.
Papież zwrócił uwagę na to, że miłosierdzie to nie "opiekuńczość" i nie jest po to, by "uspokoić sumienie". W takim przypadku, ocenił, to nie byłoby miłosierdzie, ale "kupczenie", "biznes".
Franciszek apelował o solidarność, stwierdzając następnie: "w obecnej kulturze odrzucania tego, co nie służy, i pozostawiania tylko tych, którzy uważają się za sprawiedliwych i czystych, słowu temu grozi wykreślenie ze słownika".
- To słowo, które irytuje - ocenił. - Dlaczego? Dlatego że zobowiązuje do tego, by patrzeć na innych, poświęcić się dla innych z miłością - dodał.
Papież dodał, że to nie księża wymyślili pojęcia: pokora i solidarność. - To powiedział Jezus - przypomniał. To nie jest moralizm, sentyment ani ideologia, lecz "styl życia, którego punktem wyjścia jest miłość i serce Boga" - dodał Franciszek.