Ostry dyżur w likwidacji
W szpitalu przy ul. Kamieńskiego czuło się w
środę spore napięcie. Urywające się telefony, ostatnie wskazówki,
jak pracować po nowemu. Podobnie było w innych placówkach.
Dyrektorzy robili wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do
mającej nastąpić rewolucji: likwidacji ostrych dyżurów i
przestawienia szpitali na pracę przez 24 godziny na dobę -
informuje "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
01.07.2004 | aktual.: 01.07.2004 06:59
"Po co te zmiany? - Marek Moszczyński, wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia twierdzi, że dla dobra pacjentów. Moszczyński podkreśla, że decyzja o likwidacji ostrych dyżurów zapadała na wniosek dyrektorów szpitali, ale ci, z którymi wczoraj rozmawialiśmy zdecydowanie temu zaprzeczają. Za takim rozwiązaniem było zaledwie dwóch dyrektorów. Ja od początku byłem temu przeciwny. Boję się, że kolejna zmiana spowoduje jeszcze większy chaos. Karetki będą krążyć po całym mieście, żeby znaleźć dla chorego wolne łóżko, bo szpitale będą się zasłaniać brakiem miejsc - mówi prof. Witkiewicz.
W pierwszych miesiącach tego roku 5 wrocławskich szpitali pełniło codziennie dyżur z zakresu chirurgii ogólnej i urazowej. W tych placówkach na tzw. oddziałach medycyny ratunkowej przez całą dobę dyżurował zespół, który udzielał pomocy. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płacił jednak za wszystkie wykonywane tam usługi medyczne. W związku z tym postanowiono zmienić formę dyżurów i, tak jak to obowiązywało w zeszłym roku, dyżur chirurgii ogólnej i urazowej na zmianę pełniło siedem wrocławskich szpitali: wojewódzki przy ul. Kamieńskiego, im. Marciniaka, im. Babińskiego, kolejowy, wojskowy i dwa szpitale kliniczne - przypomina "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".(PAP)