ŚwiatOk. 30 tys. lekarzy protestowało w Berlinie

Ok. 30 tys. lekarzy protestowało w Berlinie

Ok. 30 tys. niemieckich lekarzy
zatrudnionych w prywatnych gabinetach uczestniczyło w
marszu protestacyjnym w Berlinie przeciwko planowanym przez rząd
Angeli Merkel oszczędnościom w służbie zdrowia.

Ok. 30 tys. lekarzy protestowało w Berlinie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

24.03.2006 | aktual.: 24.03.2006 19:05

Demonstracja, największa tego typu akcja w historii Niemiec, była wstępem do narodowego tygodnia protestów, który rozpocznie się w najbliższy poniedziałek. Kilka tysięcy gabinetów lekarskich w Berlinie, Brandenburgii i innych krajach związkowych było w tym dniu zamkniętych.

Nie jesteśmy tanią siłą roboczą - powiedział przewodniczący Niemieckiej Izby Lekarskiej Joerg-Dietrich Hoppe podczas wiecu pod Bramą Brandenburską. Zapowiedział, że lekarze nie dadzą się "udobruchać obietnicami bez pokrycia".

Demonstranci wzywali minister zdrowia Ullę Schmidt (SPD) do ustąpienia ze stanowiska. "Ulla musi odejść" - skandowano. Lekarze zarzucają szefowej resortu zdrowia, że zaproponowany przez nią system rozliczeń lekarzy z kasami chorych uniemożliwia optymalną opiekę nad pacjentami i przepisywanie im najlepszych lekarstw. Lekarze, którzy przekroczą ustalony przez ministerstwo limit wydatków, muszą liczyć się z sankcjami finansowymi. Ministerstwo chce w ten sposób zaoszczędzić 1,3 mld euro rocznie.

Lekarze domagają się także ograniczenia biurokracji. Władze zmuszają ich obecnie do pisania sprawozdań i wypełniania formularzy statystycznych, przez co tracą czas, potrzebny na opiekę nad pacjentami. Budżet państwa przeznacza na służbę zdrowia od kilku lat kwotę w wysokości 22-23 mld euro rocznie. Ponieważ liczba lekarzy stale wzrasta, na jednego lekarza przypada coraz mniej środków.

Pierwszy masowy protest prywatnych lekarzy odbył się w połowie stycznia. Uczestniczyło w nim 25 tys. osób. Organizacje lekarskie grożą przedłużeniem protestów do czerwca, kiedy to w Niemczech rozpoczną się mistrzostwa świata w piłce nożnej.

Bezterminowy strajk trwa od ubiegłego tygodnia w szpitalach uniwersyteckich na terenie Niemiec. Zatrudnieni tam lekarze domagają się podwyżek płac o 30% oraz poprawy warunków pracy. Przedmiotem sporu jest też stale rosnąca liczba nadgodzin, za które lekarze nie dostają wynagrodzenia. W uniwersyteckich i landowych klinikach pracuje 22 tys. lekarzy.

Pracodawcy odrzucają żądania związku zawodowego. Ich zdaniem budżetu państwa nie stać na podwyżki, których koszt wyniósłby 7 mld euro rocznie.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)