ŚwiatObchody 4 lipca w USA

Obchody 4 lipca w USA

Prezydent Bush podczas Dnia Niepodległości (AFP)
Pierwsze Święto Niepodległości po 11 września Amerykanie obchodzą w nastroju patriotycznego uniesienia, ale także obaw przed nowymi atakami terrorystycznymi w dniu
mającym szczególne symboliczne znaczenie dla USA.

04.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11

Prezydent George Bush przebywał w czwartek rano w miejscowości Ripley w stanie Zachodnia Wirginia, gdzie wziął udział w tradycyjnej paradzie na 4 lipca, spotkał się z weteranami wojen i wygłosił przemówienie.

Byliśmy we wrześniu zjednoczeni w bólu i żałobie, teraz jesteśmy zjednoczeni w determinacji, by pokonać naszych wrogów - powiedział Bush. Po raz kolejny przyrzekł, że Ameryka będzie ścigać terrorystów na całym świecie i nie ustanie, dopóki ich nie unieszkodliwi.

Prezydent zapowiedział także, że imigranci, którzy służą w wojskach walczących w wojnie antyterrorystycznej, w uznaniu zasług będą mogli otrzymać amerykańskie obywatelstwo w przyspieszonym trybie.

Patriotyczne przemówienie Busha pełne było akcentów religijnych. W wyraźnej aluzji do niedawnej decyzji jednego z sądów, który uznał, że sformułowanie "jeden naród wobec Boga", zawarte w przysiędze na wierność fladze USA, jest niezgodne z konstytucją, prezydent oświadczył, że "żaden organ władzy nie będzie mógł" zmienić tekstu przysięgi.

Po południu Bush wraca do Waszyngtonu, gdzie z balkonu Białego Domu będzie oglądał tradycyjny pokaz ogni sztucznych na stołecznym Mallu - ogromnym trawniku przed Kapitolem.

Tam, gdzie odbywają się obchody 4 lipca, najważniejszego święta narodowego USA, w całym kraju zastosowano wzmożone środki bezpieczeństwa.

Miejsca największych zgromadzeń, jak na Mallu w stolicy, gdzie oczekuje się 500 tysięcy ludzi, otoczono parkanami z bramkami strzeżonymi przez policję, wyposażoną w wykrywacze metali. W Waszyngtonie kamery wideo będą stale obserwować tłumy.

W Atlancie policja używa robotów do wykrywania bomb i psów wyszkolonych w rozpoznawaniu ładunków wybuchowych. Szczególnie pilnie strzeżony jest tam Park Olimpijski, gdzie w czasie olimpiady w 1996 roku doszło do zamachu terrorystycznego.

W Nowym Jorku niebo patrolują myśliwce i helikoptery wojskowe, podobnie jak bezpośrednio po zeszłorocznych atakach na Światowe Centrum Handlu (WTC).

W wywiadzie dla telewizji NBC w czwartek rano wiceminister obrony Paul Wolfowitz przypomniał, że należy zachować czujność. "Absolutnie musimy być czujni przez cały czas. Wiemy, że terroryści spiskują" - powiedział, dodając, że "al-Qeida pozostaje bardzo poważnym zagrożeniem".

Wiceminister wezwał jednocześnie mieszkańców USA, aby w sposób nieskrępowany świętowali Dzień Niepodległości. Nie możemy terrorystom pozwolić, aby zmienili nasz sposób życia - podkreślił. Wielu Amerykanów postanowiło jednak tego dnia unikać większych zgromadzeń i celebrować święto w bardziej kameralnym gronie znajomych i przyjaciół. Niektórzy wyjechali nawet z kraju na cztery dni - od 4 lipca do końca najbliższego weekendu. (ej)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)