Nowak przedłuża swój koniec
Dopiero 2 stycznia były minister przestanie być posłem. PO chce się go pozbyć z klubu wcześniej.
16.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:56
Sławomir Nowak pozostanie parlamentarzystą do końca roku. Stanie się tak, choć oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu posła złożył pod koniec listopada. To duży problem wizerunkowy dla PO, gdyż były minister transportu wciąż jest członkiem jej klubu.
Odejście z Sejmu jest konsekwencją wyroku sądu w słynnej aferze zegarkowej (Nowak złożył pięć nieprawdziwych oświadczeń majątkowych).
„Uważam, że w obecnych warunkach pełnienie mandatu posła jest niemożliwe. Dlatego w dniu dzisiejszym złożyłem marszałkowi Sejmu oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu posła" - zapewniał w listopadzie Nowak.
Zazwyczaj marszałek wygasza mandat posła z dniem złożenia przez niego oświadczenia. Tak było m.in. wtedy, gdy z Sejmu odchodzili przed przeprowadzką do Brukseli Donald Tusk i Paweł Graś. „Rzeczpospolita" dotarła do dokumentów, które to potwierdzają.
W przypadku Nowaka jest inaczej. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Sejmu, były minister poinformował marszałka o zrzeczeniu się mandatu posła ze skutkiem od 2 stycznia 2015 r.
Skąd taka decyzja? Nie wiedzą tego nawet jego koledzy z klubu. - Nie mam bladego pojęcia. Może to kwestie czysto proceduralne, rozliczenia z biurem? - spekuluje poseł Marcin Kierwiński.
PiS dostrzega jednak inne możliwe motywacje. - Bierze jedną pensję więcej, ma przeloty do Gdańska, pieniądze na biuro poselskie - mówi Maks Kraczkowski, wymieniając korzyści, jakie może czerpać Nowak z dodatkowego miesiąca posłowania.
Były minister transportu pozostaje też członkiem Klubu PO w Sejmie, co nie podoba się jego szefowi Rafałowi Grupińskiemu.
- Zrzekł się członkostwa klubu na moje ręce krótko po wyroku, nie wiem jednak, czy złożył odpowiednie oświadczenie marszałkowi - przyznaje „Rzeczpospolitej" Grupiński i dodaje, że jest ono konieczne. - Dlatego może formalnej decyzji kancelarii nie ma - mówi.
Zapewnia przy tym, że podjął już działania, by pozbyć się Nowaka z klubu. - Poszło pismo informujące o jego rezygnacji, nie wiem, czy formalnie to wystarczy - mówi „Rzeczpospolitej". Podkreśla jednak, że „to ostatnie posiedzenie z mandatem posła Nowaka".
Inni posłowie Platformy próbują bagatelizować wizerunkowy problem. - Odejście Nowaka z klubu byłoby tylko kamuflażem. I tak głosowałby tak jak my - mówi nam poseł Antoni Mężydło.
Zdaniem PiS ta sprawa jednoznacznie pokazuje różnicę standardów w obu partiach. - Przy wydarzeniach bez porównania mniejszej rangi PiS natychmiast usunęło swoich parlamentarzystów z klubu i partii - zauważa poseł Jan Dziedziczak. - To jest śmianie się Polakom w twarz. Nie tylko przez Nowaka, ale też Sikorskiego i Kopacz. Oni doskonale wiedzieli, jakie pismo złożył Nowak, z jaką datą rezygnacji, ale liczyli, że sprawa przycichnie.
Z Nowakiem nie udało nam się w poniedziałek skontaktować. Na Twitterze donosił w niedzielę, że „zamyka sprawy formalne biura".