Nobliści chcą promować demokrację w Chinach
Laureaci Pokojowej Nagrody Nobla, zebrani w Oslo na
obchodach 100. rocznicy tego zaszczytnego wyróżnienia,
zapowiadają, że w XXI wieku komitet przyznający nagrodę będzie
próbował promować demokrację w Chinach.
Nie wyklucza się też objęcia nagrodą wybitnych przedstawicieli
nowych dziedzin, takich jak ochrona środowiska, czy media.
Geir Lundestad, szef norweskiego Instytutu Nobla, powiedział 30 laureatom, że prawdopodobnie także obrońcy praw człowieka częściej będą otrzymywać pokojowe Noble w nadchodzących dziesięcioleciach.
Lundestad podkreślił, że komunistyczni przywódcy Chin są głównym wyjątkiem od globalnego zwrotu ku demokracji od czasu zakończenia zimnej wojny.
Prędzej czy później komitet przyznający Pokojową Nagrodę Nobla powinien wypowiedzieć się przeciwko reżimowi w Pekinie, mimo poprawy, jaka nastąpiła w Chinach w ostatnich dziesięcioleciach - powiedział Lundestad.
Chińscy dysydenci byli w ostatnich latach nominowani do pokojowego Nobla, a w 1989 roku, ku wielkiemu niezadowoleniu Pekinu, laureatem został Dalajlama.
Laureaci, wśród których jest były prezydent Lech Wałęsa, w ciągu trzech dni zakończonych w sobotę rozmów nie zdołali wypracować wspólnej koncepcji położenia kresu wojnom, nędzy i niesprawiedliwości. Wciąż prowadzimy konsultacje - poinformowała Mairead Corrigan, laureatka nagrody Nobla w 1976 roku za dążenie do pokoju w Irlandii Północnej. (and)