Niełatwo zrezygnować z przywilejów
Czy można wierzyć SLD, który w piątek
zaapelował o ograniczenie przywilejów w służbie zdrowia dla
rządzących? Ostrzegamy, nie można. Na hasło: oddajcie karty VIP
uprawniające do leczenia w specjalnej rządowej klinice, chętnych
za bardzo nie widać - piszą dziennikarze "Faktu".
07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 07:14
W piątek rano SLD nagle przypomniało sobie o skandalicznych przywilejach, jakie mają najwyżsi urzędnicy, ministrowie, parlamentarzyści i ich rodziny. Razem ponad 5 tys. osób w kraju nosi w portfelach specjalną kartę VIP. Bez kolejek, opłat czy łapówek mogą oni korzystać z najlepszych lekarzy w Polsce. Ich rządowa klinika MSWiA przy ul. Wołoskiej w Warszawie cieszy się opinią najlepszego szpitala w kraju - podaje dziennik.
"VIP-y będą leczeni i traktowani jak normalni ludzie"- oświadczył szef SLD Krzysztof Janik na posiedzeniu zarządu swojej partii. Jak się dowiedzieliśmy, pomysł takiej deklaracji narodził się w głowie ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego. Postanowiliśmy sprawdzić, czy oddadzą swoje karty VIP, a tym samym zrezygnują z leczenia w warunkach, jakie nawet nie śnią się zwyczajnym ludziom - piszą dziennikarze gazety.
"To byłby szczyt populizmu. Wystarczy, że zgłosiłem taki wniosek" - oświadczył dziennikarzom "Faktu" Jerzy Szmajdziński. A Janik? "Oddałbym, ale zgubiłem" - powiedział. Podobną opowieść o swojej karcie sprzedał nam rzecznik SLD Jerzy Wenderlich. Kłopoty z pamięcią ma też poseł Piotr Gadzinowski "Naprawdę nie mam pojęcia, gdzie ona jest" - opowiada. Honor SLD stara się ratować minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. "Gdzie i kiedy mam wam oddać tę kartę?" - zapytał rzeczowo. Ale tylko Sebastian Florek na naszych oczach swoją kartę przełamał - piszą dziennikarze "Faktu". (PAP)