Niekorzystne prognozy dla misji Baumgartnera
Misja Austriaka Felixa Baumgartnera, który miał skoczyć z wysokości ponad 36 kilometrów i pobić m.in. rekord wysokości skoku spadochronowego, została we wtorek odłożona z powodu zbyt silnego wiatru - poinformowała jego ekipa w Roswell w stanie Nowy Meksyk.
09.10.2012 | aktual.: 10.10.2012 10:57
"Misja została przerwana z powodu gwałtownego wiatru" - głosi oświadczenie sponsora skoku, firmy Red Bull. O wstrzymaniu operacji poinformowano tuż przed planowanym w Roswell startem balonu, który miał wynieść kapsułę z Baumgartnerem na wysokość dokładnie 36 576 metrów, czyli trzy razy wyżej niż pułap osiągany przez odrzutowce.
I rzeczywiście. Rozpoczęło się pompowanie olbrzymiego balonu o pojemności 850 tys. metrów sześciennych, Baumgartner zaczął oddychać tlenem, by pozbyć się azotu z organizmu, rozpoczęło się już nawet odliczanie... Szefostwo misji i sam skoczek byli pełni napięcia. W końcu - jak zapewniano - lot balonu z kapsułą na odpowiednią wysokość miał trwać od 2,5 godziny do trzech godzin. Balon z kapsułą miał wznieść się na 36 576 metrów, trzy razy wyżej, niż pułap osiągany przez odrzutowce. A potem miał zacząć się skok...
I nagle - wiatr się wzmógł. To była główna przeszkoda - balon jest niezwykle delikatny. Specjaliści misji wyliczyli, że przy porywach wiatru przekraczających 9,7 kilometra na godzinę jego użycie nie będzie możliwe. Mógłby zostać uszkodzony lub stracić stateczność.
"Kolejna próba zostanie prawdopodobnie podjęta już w najbliższy czwartek" - poinformował austriacką agencję APA dyrektor techniczny projektu Art Thompson. "W czwartek jest szansa na dobrą pogodę" - powiedział meteorolog Don Day. Dodał on jednak, że tego dnia sprzyjające warunki pogodowe będą panowały krótko i popsuje je zbliżający się deszcz.
Tak miał wyglądać skok
Przewidywano, że Baumgartner osiągnie prędkość co najmniej 1110 kilometrów na godzinę (więcej niż prędkość dźwięku na tej wysokości), zanim otwarty zostałby spadochron na wysokości ok. 1500 metrów nad ziemią. Etap swobodnego spadania miał potrwać ponad 5 minut, a cały skok - według różnych danych - od 10 do 20 minut.
43-letni Baumgartner, były wojskowy skoczek spadochronowy i pilot śmigłowców, zamierzał pobić ustanowiony 52 lata temu światowy rekord wysokości skoku spadochronowego, przekraczając zarazem jako pierwszy człowiek prędkość dźwięku podczas swobodnego spadania. Gdyby wszystko się powiodło, pobite zostałyby także rekordy najwyższego lotu załogowego balonem oraz najdłuższego spadku swobodnego.
Co dalej? "Nie zrezygnujemy"
Bicie rekordu przez Austriaka planowano początkowo na poniedziałek, ale z powodu prognozowanego porywistego wiatru i zbyt niskiej temperatury w rejonie Roswell podjęcie wyzwania odłożono o jeden dzień. Także we wtorek kilka razy informowano o przełożeniu startu balonu.
Balonu, o objętości 850 tys. metrów sześciennych i ściankach o grubości jednej dziesiątej foliowego worka, nie można użyć przy silnym wietrze.
Jest jeszcze jeden kłopot, z którym musi się zmierzyć ekipa. Napompowany balon nie może być użyty po raz wtóry. Powłoka jest bardzo cienka, jej ścianki mają grubość jednej dziesiątej foliowego worka. Nie wiadomo więc, czy podmuchy wiatru jej nie uszkodziły. Na szczęście ekipa dysponuje jeszcze jednym balonem.
Jak informowali organizatorzy misji, lot balonu z kapsułą na odpowiednią wysokość miał trwać od 2,5 godziny do trzech godzin.
Przewidywano, że Baumgartner osiągnie prędkość co najmniej 1110 kilometrów na godzinę (więcej niż prędkość dźwięku na tej wysokości), zanim otwarty zostałby spadochron na wysokości ok. 1500 metrów nad ziemią. Etap swobodnego spadania miał potrwać ponad 5 minut, a cały skok - według różnych danych - od 10 do 20 minut.
Joseph Kittinger nadal rekordzistą
43-letni Baumgartner, były wojskowy skoczek spadochronowy i pilot śmigłowców, zamierzał pobić ustanowiony 52 lata temu przez Josepha Kittingera światowy rekord wysokości skoku spadochronowego, przekraczając zarazem jako pierwszy człowiek prędkość dźwięku podczas swobodnego spadania. Gdyby wszystko się powiodło, pobite zostałyby także rekordy najwyższego lotu załogowego balonem oraz najdłuższego spadku swobodnego.
Poprzedni rekord ustanowił 16 sierpnia 1960 roku Joseph Kittinger, wówczas kapitan US Air Force, skacząc z wysokości 31 333 metrów. Skok ten był częścią projektu "Excelsior III", który miał przetestować sposoby bezpiecznego sprowadzania na Ziemię pilotów samolotów katapultujących się na dużych wysokościach. Dzięki zebranym wówczas danym udało się poprawić bezpieczeństwo osób przebywających w przestrzeni okołoziemskiej oraz udoskonalić skafandry kosmiczne.
Austriak przygotowywał się do bicia rekordu od pięciu lat. W marcu i lipcu tego roku skoczył on z wysokości 21 600 metrów i 19 456 metrów.
Do tej pory nikt nie osiągnął prędkości ponaddźwiękowej, nie będąc w statku powietrznym. Uzyskana wiedza ma znaleźć zastosowanie między innymi w turystyce kosmicznej.
Dyrektorem technicznym projektu jest Art Thompson - inżynier, który pomagał w opracowaniu bombowca wykonanego w technologii Stealth (B-2 Spirit).
Urodzony 20 kwietnia 1969 roku w Salzburgu Felix Baumgartner ma za sobą rekordowe skoki ze sławnych budynków - na przykład z Tajpej 101. Wykonał też jeden z najniższych (a przez to bardzo niebezpiecznych) skoków - z pomnika Chrystusa w Rio de Janeiro.
W 2003 r. wykorzystał skrzydła z włókien węglowych do przelotu nad Kanałem La Manche.