PolskaNiech ta historia będzie przestrogą dla tych, którzy...

Niech ta historia będzie przestrogą dla tych, którzy...

Pani Janina (65 l.) przez 7 lat spłacała narastający jak lawina dług.

02.01.2012 | aktual.: 02.01.2012 10:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niech ta historia będzie przestrogą dla tych, którzy szukają pomocy u podejrzanych prywatnych „bankierów”. Emerytka spod Krosna na Podkarpaciu wpadła w sidła bezwzględnego lichwiarza, który aż przez siedem lat kazał jej spłacać nieistniejący dług. Zastraszana kobieta przełamała w końcu strach i zgłosiła się na policję. Jej ciemiężyciel trafił właśnie pod sąd.

Gehenna pani Janiny (65 l.) przypomina scenariusz słynnego filmu „Dług”. Zaczęło się niepozornie. Wychowującej niepełnosprawnego syna kobiecie zabrakło na rachunki i na wykupienie drogich leków. Za namową znajomej zgłosiła się do znanego jej z widzenia Józefa H. (40 l.), który bez problemu pożyczył jej 500 zł, a po trzech tygodniach spłaciła aż 800 zł. Procent jaki naliczył lichwiarz przeraził emerytkę. Nie chciała już więcej od niego pożyczać. Ale on sam zaczął ją odwiedzać i namawiać na następne pożyczki, obiecując niższe marże. Za pożyczone 100 złotych chciał już tylko 10 zł.

Kiedy emerytka znalazła się znów pod finansową kreską, skorzystała z oferty „bankiera”. Pożyczała drobne kwoty, spłacając wszystko w terminie. Kiedy już nie chciała więcej zaciągać długu, Józef H. oświadczył, że ciągle ma ona u niego dług!

Nękał ofiarę telefonami, wyzywał ją, straszył mafią. Potrafił dziennie wykonać 40 połączeń. – „Ty szmato! Na jutro mają być pieniądze! – wrzeszczał do słuchawki. Kobieta była tak przerażona, że bała się zgłosić na policję. Najbardziej drżała o 19-letniego syna. Lichwiarz straszył, że zrobi mu krzywdę. Raz, aby pokazać, że nie żartuje uprowadził młodzieńca.

Emerytka pokornie spłacała fikcyjną pożyczkę. Płaciła co tydzień po 160 zł haraczu. Dwa razy wzięła na siebie kredyt na komplet wartych około 10 tys. zł mebli. Kupiła mu też kino domowe. Józefowi H. było jednak mało. W końcu kazał kobiecie sprzedać za bezcen murowany dom, za który zgarnął 50 tys. zł. – Za każdym razem kiedy brał ode mnie pieniądze, obiecywał, że to już koniec. Ale po jakimś czasie znów ich żądał – opowiadała nam pokrzywdzona jeszcze zanim rozpoczął się proces. Teraz Józef H. stanął przed sądem w Krośnie. Czy się przyznaje? Nie wiadomo, sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Grozi mu 10 lat więzienia.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Pochowali mi mamę w za płytkim grobie!

długpieniądzeFakt
Komentarze (14)