PolskaNiebezpieczny barszcz

Niebezpieczny barszcz

W Wałbrzychu rośnie niebezpieczna dla zdrowia
roślina. Nie jest niczym ogrodzona, nikt też jej nie wycina. W
pobliżu jednej z dróg wyjazdowych z miasta znaleźliśmy potężny
barszcz olbrzymi. Jego sok powoduje groźne poparzenia, które goją
się przez kilka tygodni - informuje "Słowo Polskie-Gazeta
Wrocławska".

07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 07:41

Barszcz olbrzymi (Heracleum mantegazzianum) zwany jest także barszczem Mantegazziego lub Sosnowskiego. W chłodne dni jest nie zagrażającą nikomu potężną rośliną (znaleziony przez nas był jeszcze nieduży). Kiedy jednak panuje upał, barszcz zamienia się w zagrażającą zdrowiu ludzi i przypominającą zwykły koper (choć o wiele większą) roślinę. Włoski pokrywające łodygi i liście wydzielają parzącą substancję, która znajduje się także w soku barszczu - podaje dziennik.

Jeśli dotkniemy barszczu w upalny dzień (lub uderzą nas niesione wiatrem krople soku), to na skórze innych części ciała, po niedługim czasie powstaną twory podobne do oparzeń termicznych. Będą goić się przez kilka tygodni. Blizny mogą być widoczne jeszcze po kilkunastu miesiącach! "Radziłabym nie zbliżać się do tej rośliny" - ostrzega Karok Jakubiec, lekarz dermatolog. "Skutki poparzenia mogą być różne u różnych osób" - informuje gazeta.

Przed kilku laty władze Wałbrzycha miały problem z niebezpiecznym barszczem. "Udało się go jednak definitywnie rozwiązać" - mówi Edward Świątkowski ze straży miejskiej. "Nie było to łatwe, bo najpierw trzeba tę roślinę wyciąć, korzenie wykarczować, a miejsce, gdzie rosła, spryskać specjalnym środkiem chwastobójczym" - czytamy w gazecie.

W ubiegłym roku z barszczem walczyło starostwo powiatowe. Teraz barszcz rozplenił się tuż za granicą Wałbrzycha, w gminie Walim. Rośnie na byłym PGR-owskim polu. Niegdyś uprawiany był tam na paszę dla zwierząt (był to jeden z pomysłów radzieckich uczonych). Resztki upraw można znaleźć tam i dziś, tuż obok tablicy z nazwą Wałbrzych - informuje "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)