Nie ma chętnych na egzaminatorów WORD
Gdyby nie emeryci, Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Łodzi miałby problem z prowadzeniem egzaminów. Od początku roku nie ma chętnych na egzaminatorów, a z kilkunastu pracujących przed rokiem w WORD, połowa odpadła. Część siedzi w areszcie, inni mają zarzuty o przyjmowanie łapówek.
18.10.2005 | aktual.: 18.10.2005 09:43
Egzaminatorów na miejsce aresztowanych trzeba szukać w innych województwach (ostatnio w Warszawie i na Śląsku) albo na coraz krótszej liście w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi. Jak twierdzi Andrzej Kramarz z UW w Łodzi, lista liczy jedynie kilkadziesiąt nazwisk osób, które mają prawo egzaminować kierowców. Znaczna część to emeryci.
Wojciech Jabłoński, dyrektor WORD w Łodzi przyznaje, że po ostatnich zatrzymaniach (pod zarzutem łapówkarstwa aresztowano czterech czynnych zawodowo egzaminatorów) musiał pilnie szukać zastępców i miał kłopoty z ich znalezieniem. Propozycję przyjęło trzech z dziesięciu wybranych – wszyscy to emeryci.
– To paskudna robota, bo nie dość, że na deszczu i mrozie, to jeszcze kolizja spowodowana przez kursanta skutkuje tym, że traci się uprawnienia – komentuje nasz rozmówca, od lat egzaminujący kierowców, teraz na etacie w urzędzie. – Egzaminowanie opłacało się po pracy i na zlecenie, żeby dorobić do pensji.
Po pracy jednak egzaminować nie można. Przepisy wymagają, by był to etat. Miało to zapobiec korupcji. Jak widać, nie zapobiegło.
Egzaminator w Łodzi zarabia 3 – 4 tys. zł brutto. Żeby zdobyć taką „fuchę”, musi spełniać bardzo ostre kryteria, odbyć kilkumiesięczne kursy i praktyki. – To dobrze płatna praca dla młodych inżynierów czy nauczycieli – zachęca Jabłoński. – Ci ostatni nie palą się jednak do egzaminowania, chociaż zarobią więcej niż w szkole.
Na razie egzaminy mają się odbywać normalnie, bo udało się uzupełnić listę egzaminatorów. To jednak tylko prowizoryczne rozwiązanie. Do egzaminu przystępuje około 200 kursantów dziennie. U kogo kandydaci na kierowców zdawać będą egzamin, kiedy emeryci się wykruszą...?
(maj)