Nepal: Dipendra nie żyje, niech żyje Gyanendra
Rodzina królewska jeszcze przed tragedią. (AFP)
W nocy z niedzieli na poniedziałek zmarł w Nepalu król Dipendra - powołany na tron zaledwie przed dwoma dniami, po tym, gdy najprawdopodobniej zastrzelił swych rodziców i sześcioro innych członków rodziny królewskiej, a sam próbował popełnić samobójstwo.
Nepalska Rada Państwa proklamowała w poniedziałek rano nowym królem Nepalu regenta, księcia Gyanendrę. Jest on bratem zamordowanego ostatnio monarchy Birendry.
Dipendra po próbie samobójstwa w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala. Mimo, iż znajdował się w stanie śpiączki, został - zgodnie ze zwyczajem - ogłoszony następcą swojego ojca.
Nowy król Gyanendra, który znajdował się poza stołecznym Katmandu, gdy w pałacu królewskim doszło do masakry, od piątku pełnił rolę regenta; jednym z jego pierwszych obowiązków było - w zastępstwie leżącego bez przytomności w szpitalu bratanka-zabójcy i zarazem nowego króla - poprowadzenie procesji żałobnej oraz pożegnanie zamordowanego króla Birendry i innych siedmiu członków rodziny królewskiej.
Oficjalnie wersja wydarzeń w pałacu prezydenckim -"nieszczęśliwy wypadek" - jest coraz częściej kwestionowana. Główna partia opozycyjna w Nepalu zażądała od władz przedstawienia pełnej wersji wydarzeń. Nowo wybrany król wyjaśnienie okoliczności piątkowej tragedii określił mianem swojego działania priorytetowego. W pierwszym oświadczeniu, nadanym przez państwowe Radio Nepal, Gyanendra stwierdził: Poznamy prawdę i ujawnimy ją drogim współrodakom.
Jak powiedział król - trzeci nepalski władca od piątku - wcześniej istniały rozmaite przesłanki przemawiające za utrzymaniem w tajemnicy okoliczności piątkowych wydarzeń. Teraz jednak - jak stwierdził władca - sytuacja się zmieniła.
Gyanendra, koronowany w poniedziałek, został 12. królem Nepalu z dynastii Shah (kar)