NaRada SLD
(RadioZet)
Wynik wyborów osiągnięty przez Sojusz w wyborach samorządowych
musi zastanawiać – uważa premier Leszek Miller. Według Millera liderzy lokalni Sojuszu, którzy przegrali wybory, powinni podać się do dymisji.
"Choć SLD wygrał kolejny bieg, nie z taką przewagą nad innymi drużynami jak w innych wyborach. Wygrał w gorszym stylu i przy mniejszym aplauzie i dopingu widowni. Dobiegł do mety bardzo zmęczony, ale wygrał" - mówił premier podczas niedzielnego posiedzenia Rady Krajowej SLD.
Gdyby wybory samorządowe przyrównać do olimpiady, to na osiem podstawowych dyscyplin organizowanych, w sześciu Sojusz zdobył złote, a w dwóch srebrne medale - porównywał premier.
Miller podkreślił, że w zawodach sportowych są bardziej i mniej prestiżowe konkurencje. Jego zdaniem, w "tegorocznej olimpiadzie" najbardziej prestiżową była zupełnie nowa dyscyplina - bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
I tu właśnie - jak mówił - w wyborach prezydentów w dużych miastach, pozostał największy niedosyt i najwięcej zawiedzionych nadziei.
Miller zaznaczył, że wielu przewodniczących struktur partyjnych różnych szczebli zajmowało wysokie miejsca na listach wyborczych i wielu z nich przegrało.
Jego zdaniem, ci szefowie struktur lokalnych SLD, którzy kandydowali i nie weszli do rad różnych szczebli lub nie doszli do drugiej tury wyborów bezpośrednich, powinni się podać do dymisji lub oddać do dyspozycji swoich struktur terenowych.
Również - według premiera - we wszystkich ogniwach Sojuszu, w ramach ocen powyborczych, wszyscy szefowie struktur powinni poddać się głosowaniu o wotum zaufania.