Napieralski apeluje: 20 czerwca policzmy się
Wybory prezydenckie to szansa na pokazanie, ilu jest Polaków odrzucających kłótnie i spory, którym zależy na nowoczesnym kraju - przekonywał w Łodzi kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski. - Apeluję do wszystkich, 20 czerwca i 4 lipca, policzmy się - mówił.
- Policzmy się, ilu jest nas Polaków, którzy chcą nowoczesnej Polski; ilu jest nas Polaków, którzy chcą bezpłatnej, nowoczesnej edukacji; ilu jest nas Polaków, którzy chcą normalności nie kłótni i sporów; ilu jest nas Polaków, którzy chcą oddać cześć naszym babciom i dziadkom, i dać im nagrodę za ich ciężką pracę, za odbudowę kraju po II wojnie światowej - wyliczał Napieralski.
Jak zaznaczył, wiele osób nie wierzyło, że może mu się udać, "wiele osób mówiło: to tylko start, aby utrzymać przywództwo". - Nie, te wybory są właśnie po to, aby pokazywać, że są sprawy do rozwiązania, te wybory są po to, aby pokazać, że można Polskę zmieniać i zmieniać ją pozytywnie - oświadczył. - Stańmy przy urnach i zademonstrujmy, że Polskę możemy zmienić razem bardzo pozytywnie (...) 20 czerwca jest dla Polski szansą i ja w tę szansę wierzę - mówił.
Napieralski przyjechał do Łodzi, by wziąć udział w konwencji wyborczej. W spotkaniu ze swoimi wyborcami towarzyszyła mu żona Małgorzata. Wchodzącego na salę przywitały owacje na stojąco. Zwracając się do zebranych, kandydat na prezydenta przyznał, iż cieszy się z rosnącego poparcia w sondażach.
Według sondażu Homo Homini dla Polskiego Radia, gdyby wybory prezydenckie odbyły się w najbliższą niedzielę, na kandydata SLD Grzegorza Napieralskiego zamierza głosować 10,5% respondentów (wzrost o 4,4 pkt. proc. w porównaniu z badaniem przeprowadzonym 4 czerwca).
- To rosnące poparcie, to wielkie wyróżnienie dla mnie i wszystkich, którzy wspierają mnie w tej kampanii wyborczej - podkreślił. Dodał, iż jest przekonany, że może być ono jeszcze większe, ale potrzeba - jak mówił - jeszcze więcej pracy, spotkań z ludźmi i rozmów z nimi. - Bo te wybory są po to, aby pokazać, że można pozytywnie zmieniać Polskę - powiedział.
- Musimy przekonywać ludzi, że alternatywa Bronisław Komorowski - Jarosław Kaczyński jest zła, bo oni nie mają nic nowego do zaproponowania - powiedział.
Zwrócił uwagę, że ta kampania, choć miała być inna, przebiegać w innej atmosferze, jak obiecywali politycy, to się nie zmieniła. - Są kłótnie, spory, szukanie haków na siebie. Tylko patrzeć, jak w do gry włączy się IPN - dodał. Według Napieralskiego, politycy nie chcą spierać się na argumenty, spierać się o konkretną wizję Polski, bo łatwiej jest im się kłócić, walczyć w gabinetach, na zapleczu, bo to im wychodzi najłatwiej.
Jak zapowiedział, on takiej kampanii prowadzić nie będzie. Woli rozmawiać z ludźmi o ich kłopotach w domu, w pracy. Woli z nimi rozmawiać i zastanawiać się, jak im pomóc. Napieralski uważa, że jest wiele problemów społecznych, które należy rozwiązać. Jego zdaniem, państwo musi pomagać, musi być opiekuńcze, bo ludzie potrzebują tego od państwa. On - jak przyznał, chciałby, aby Polska była właśnie takim państwem.
Po wiecu, kandydat SLD spotkał się z dziennikarzami. Pytany o niedzielną debatę telewizyjną z udziałem pozostałych kandydatów na prezydenta (zrezygnował z niej jedynie Komorowski) powiedział, że to bardzo ważne wydarzenie, przede wszystkim dla Polaków. Jego zdaniem, debata to najbardziej sprawiedliwy i uczciwy moment prowadzenia kampanii wyborczej. - Wtedy możemy w sposób czytelny i odpowiedzialny powiedzieć, jaka jest nasza wizja Polski - mówił.
Z Łodzi Napieralski pojechał do Pabianic, do ośrodka dla bezdomnych, a później miał jechać do Łasku.