PolskaNajwiększy błąd polskiej polityki zagranicznej?

Największy błąd polskiej polityki zagranicznej?

Ostatniego dnia września 1938 roku rząd polski wystosował do rządu czechosłowackiego ultimatum z żądaniem oddania Zaolzia (części Śląska Cieszyńskiego), gdzie w większości mieszkali Polacy. Strona czeska następnego dnia ultimatum przyjęła – to działanie polskiej dyplomacji zostało fatalnie odebrane w Europie, posądzano wręcz Polaków o tajne porozumienie z Hitlerem w sprawie terytorialnego rozbioru Czechosłowacji.

30.09.2013 | aktual.: 02.12.2013 16:57

Czytaj także wcześniejsze felietony Marty Tychmanowicz

W tym samym dniu na konferencji w Monachium, na którą Polska nie została zaproszona, co bardzo uraziło ministra Józefa Becka, europejskie mocarstwa – Anglia, Francja, Niemcy i Włochy – chcąc zachować pokój w Europie, zadecydowały o przyznaniu III Rzeszy Kraju Sudeckiego kosztem Czechosłowacji. Był to tzw. dyktat monachijski, dzięki któremu Anglia i Francja kupowały chwilowy pokój w Europie kosztem naruszenia integralności terytorialnej ledwo odrodzonej Czechosłowacji. W ten sposób Hitler dostał w prezencie od Chamberlaina m.in. wojskowe zakłady Skody, których moce produkcyjne były niemal takie same jak moce przemysłu zbrojeniowego w Anglii. Na tej samej konferencji zapowiedziano, że w ciągu nadchodzących trzech miesięcy zostanie też rozstrzygnięta kwestia terytorialnych roszczeń Polski i Węgier. Józef Beck, minister spraw zagranicznych, skomentował te deklaracje w słowach do swojego sekretarza Pawła Starzeńskiego: „Widzi pan, jak z nami znowu postąpili. Załatwili między sobą sprawy niemieckie, a o naszych
postanowili poza naszymi plecami i bez naszego udziału. Żadnych trzech miesięcy nie będziemy czekali. Właśnie rozmawiałem ze Śmigłym. Wysyłamy Czechom ultimatum”. Według Becka cztery zachodnie mocarstwa chciały narzucić własną wolę innym państwom europejskim „na co Polska zgodzić się nie może, bo wówczas zeszłaby do roli obiektu politycznego, którym inni według swej woli dyrygują”.

Polskie ultimatum zostało bardzo źle przyjęte w Europie, posądzano nawet polski rząd o tajne porozumienie z Hitlerem. Historyk Marek Piotr Deszczyński w wywiadzie umieszczonym na stronach Muzeum Historii Polski stwierdza, że Polska miała wówczas bardzo złą prasę: „Do maja 1939 roku, kiedy opinia światowa nie miała jasności, że Warszawa nie ma zamiaru ulegać Niemcom, Polskę postrzegano nieprzychylnie, nawet w zwyczajowo przyjaznych krajach. Z literatury pamiętnikarskiej znane są określenia Rzeczypospolitej jako idącej nieomal na smyczy Berlina i często pojawiające się porównania do szakali i sępów. Można zaryzykować twierdzenie, że nigdy w dwudziestoleciu międzywojennym nie mieliśmy za granicą tak złej prasy, jak w półroczu następującym po inkorporacji Zaolzia”.

Przedstawiciele Anglii i Francji próbowali odwieść o tej decyzji stronę polską, wymuszając zawieszenie ultimatum oraz oferując przyszłą mediację w sporze z Czechosłowacją. Ambasador Wielkiej Brytanii w rozmowie z dyrektorem gabinetu Józefa Becka mówił oburzony: „Gdy świat cały cieszy się zażegnaniem wojny, wystąpienie Polski wywoła jak najgorsze wrażenie w całym świecie, a opinia angielska będzie uważała Polskę za wroga pokoju numer 1”. Zakłamanie zachodnich mocarstw w sprawie Zaolzia miało szczególny charakter, bo jak słusznie zwrócił uwagę historyk Marek Piotr Deszczyński: „Regulacja sprawy Zaolzia nastąpiła jednak na podstawie dwustronnego układu między Polską a Czechosłowacją. Inkorporacja odbyła się w sposób wymuszony, ale nie był to sąd czterech czy pięciu nad państwem, które mogło tylko wysłuchać wyroku. Także z tego względu porównania z postawą ZSRS wobec Polski rok później są - mówiąc delikatnie - najzupełniej nie na miejscu”.

Podstawiony pod ścianą i osłabiony rząd Czechosłowacji przyjął zarówno ustalenia mocarstw na konferencji monachijskiej oraz żądania terytorialne z polskiego ultimatum. Ponad miesiąc później decyzją ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Włoch, która jeszcze bardziej okrajała terytorialnie Czechosłowację, Węgry uzyskały część Rusi Podkarpackiej oraz południowe powiaty Słowacji, a Polska część Spiszu oraz Orawy.

Zaolzie (nazwa pochodzi od rzeki Olzy), czyli zachodnia część Śląska Cieszyńskiego, było spornym terytorium od roku 1918. 5 listopada 1918 roku na podstawie porozumienia pomiędzy czeskim Národním Výborem a polską Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego wytyczono wspólną granicę – wówczas to Zaolzie znalazło się po stronie polskiej. Jednak wojska czechosłowackie już w styczniu 1919 roku naruszyły tę granicę, wchodząc w głąb terytorium II RP. Sporną kwestię cieszyńską miano rozstrzygnąć na konferencji pokojowej w Paryżu, co jednak się nie udało, sprawę chciano poddać pod głosowanie mieszkańców w powszechnym plebiscycie, jednak finalnie strona polska zajęta wojną z bolszewikami zgodziła się na międzynarodowy arbitraż (premier Grabski usilnie też zabiegał o pomoc militarną Francji i Anglii w walce z nadciągającymi Rosjanami). Pod koniec lipca 1920 roku decyzją Rady Ambasadorów Śląsk Cieszyński podzielono między Polskę i Czechosłowację, z tym że Zaolzie z ponad 120 tysiącami mieszkańcami narodowości polskiej
przyznano stronie czeskiej.

Polska dzięki odzyskaniu Zaolzia w październiku 1938 roku powiększyła się o blisko 800 km kwadratowych (tereny te zamieszkiwało ok. 227 tys. osób). Przejmowanie tych terenów odbywało się od 2 do 11 października 1938 roku. Mieszkaniec Czeskiego Cieszyna wspominał: „Szliśmy wtedy witać Polaków. Mieli dużo koni i wjeżdżali głównym mostem. Myśleliśmy, że jest ich dużo, bo zawracają drugim mostem i robią pętlę. Jako chłopcy wołaliśmy wtedy: - Niech żyjóm polszczi kónie! Byłem młody. Było mi to całkiem obojętne. Nie szkodziło mi, że są tu Polacy. Nie widziałem żadnej różnicy, bo nasi krewni z polskiej strony mówili tak jak my”. Najbardziej dosadnie, wręcz pogardliwie, wyraził się lider tamtejszej mniejszości niemieckiej: „Teren Cieszyński i jego mieszkańcy idą z deszczu wprost w gówno – z ominięciem rynny” (z raportu niemieckiego agenta służb bezpieczeństwa SS).

Do marca 1939 roku Zaolzie opuściło około 30 tysięcy Czechów oraz 5 tysięcy Niemców, którym marzyło się by Zaolzie również zostało zaanektowane przez Hitlera. Nastąpiło to już niespełna pół roku później – po niemieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku Zaolzie stało się częścią III Rzeszy, a po jej klęsce w roku 1945 znowu wróciło do Czechosłowacji. Profesor Andrzej Garlicki w swojej ostatniej książce wydanej już pośmiertnie napisał: „Działanie równoczesne z Hitlerem było chyba najpoważniejszym błędem polskiej polityki zagranicznej. Spowodowało też, że po drugiej wojnie światowej Zaolzie wróciło do Czechosłowacji i nie wchodziły w grę korekty graniczne”.

Marta Tychmanowicz specjalnie dla WP.PL

Źródła: Grzegorz Gąsior „Zaolzie” (w:) „Karta” 53/2007, Grzegorz Gąsior „Rektyfikacja” (w:) „Karta” nr 57/2008, Jerzy Wiechowski „Spór o Zaolzie 1918-1920 i 1938” Warszawa 1990, Stanisław Cat-Mackiewicz „Historia Polski od 18 listopada 1918 roku do 17 września 1939 roku” Kraków 2012, Andrzej Garlicki „Siedem mitów drugiej Rzeczypospolitej” Warszawa 2013.

Obraz

Zdjęcie dołączone do artykułu zostało opublikowane w portalu wp.pl w ramach misji Narodowego Archiwum Cyfrowego, obejmującej gromadzenie, digitalizację i udostępnianie online materiałów cyfrowych w postaci zdjęć, nagrań dźwiękowych oraz filmów. Zbiory NAC liczące 15 milionów fotografii, 30 tysięcy nagrań i 10 tysięcy filmów w formie cyfrowej są dostępne w Internecie w serwisie www.audiovis.nac.gov.pl. Dostępne online są także historyczne dokumenty z polskich archiwów i instytucji kultury opracowane w ramach Zintegrowanego Systemu Informacji Archiwalnej ZoSIA poprzez serwis www.szukajwarchiwach.pl. Materiały NAC ani żaden z ich elementów nie mogą być w żadnej postaci publikowane, przechowywane w pamięci komputera, emitowane, przerabiane ani rozpowszechniane w celach innych niż niekomercyjny użytek osobisty.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
europaczechosłowacjazaolzie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (116)