Nagrody ominęły "Pianistę"
Dwie prestiżowe nagrody stowarzyszeń amerykańskich reżyserów i producentów otrzymał w ciągu weekendu film "Chicago", co wzmocniło jego pozycję w wyścigu o Oscary. Nagród nie dostał największy rywal "Chicago" - "Pianista".
03.03.2003 12:57
Przebojowy musical, debiut fabularny choreografa Roba Marshalla, zdobył nagrodę Gildii Producentów Amerykańskich jako najlepszy film roku (2 marca), a jego twórca - nagrodę Gildii Reżyserów (1 marca). Obraz Roba Marshalla ma trzynaście nominacji do Oscarów.
Z poparciem producentów i reżyserów, film - który zarobił już ponad 100 milionów dolarów - zyskał status zdecydowanego faworyta w walce o nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej - uznał dziennikarz Reutera, Arthur Spiegelman.
Dwie weekendowe nagrody, które - jak pisze Spiegelman - niektórych zaskoczyły, ale potwierdziły oczekiwania wielu innych, zdają się świadczyć o końcu "krótkotrwałej passy" ("short-lived boomlet") "Pianisty" Romana Polańskiego - nominowanego do nagród Akademii w siedmiu kategoriach i uhonorowanego najwyższymi nagrodami przez Francuzów (Cezary) i Brytyjczyków (Bafta).
Nagrody producentów i reżyserów dziennikarz Reutera określił jako wiarygodny, jeśli nie wręcz doskonały wyznacznik, jeśli chodzi o Oscary. Statuetki Akademii zdobyło dziewięciu na trzynastu laureatów nagród producenckich oraz 49 na 54 laureatów nagród reżyserskich.
Według Spiegelmana, jeszcze w ubiegłym tygodniu przeciwnicy "Chicago" skłaniali się do typowania, że Oscar przypadnie Polańskiemu.
Polański, który nie był w Stanach Zjednoczonych od 26 lat, wziął udział w ostatnią sobotę w dyskusji panelowej z innymi nominowanymi do nagród producenckich - za pośrednictwem satelity. Powiedział wówczas, że najbardziej bolesnym etapem pracy nad "Pianistą" było dla niego pisanie scenariusza (podpisał się pod nim Ronald Harwood)
, a co za tym idzie - przywoływanie strasznych doświadczeń z dzieciństwa.
Praca nad scenariuszem trwała po czternaście godzin dziennie. W odtwarzaniu realiów czasu wojny autorzy wykorzystywali archiwa niemieckie, gdyż naziści - jak mówił Polański - uwielbiali "filmować swoje dokonania". Obaj twórcy scenariusza starali się także przypomnieć sobie różne makabryczne żarty z tamtego okresu.
"Śmialiśmy się dużo i pytaliśmy się pod koniec dnia: 'To ilu Żydów zabiliśmy dzisiaj?'" - wspominał podczas dyskusji Polański.
Czy rzeczywiście dobra passa "Pianisty" skończyła się, okaże się 23 marca, kiedy zostaną przyznane Oscary. (aka)