Nagle plecak zapłonął, uczniów pilnie ewakuowano. Szczegóły zajścia w Braniewie
- To nie była wielka eksplozja, ale faktycznie doszło do pożaru - mówi w rozmowie z WP oficer prasowy PSP w Braniewie Karol Machnowski. Uczniowie z braniewskiej podstawówki najedli się strachu po tym, jak zapłonęła bateria od smartfona, którego w plecaku miał jeden z chłopców.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że wybuchł telefon, który znajdował się w środku plecaka. Pani pedagog prowadząca lekcję ewakuowała uczniów z klasy - mówi w rozmowie z WP oficer Machnowski. Dodaje, że w wyniku zdarzenia na szczęście nikt nie ucierpiał. Nikt też nie panikował, dzięki czemu udało się sprawnie przeprowadzić wszystkie procedury.
Strażak o skali eksplozji w Braniewie
- Warto podkreślić, że to nie była żadna wielka eksplozja, bo to mogłoby kojarzyć się z czymś bardzo intensywnym. Ale faktycznie ten telefon się zapalił i doszło do pożaru - podkreśla strażak w rozmowie z WP.
Masz spakowany plecak ewakuacyjny? RCB:
Jak ustalili funkcjonariusze PSP, "zaczęło się od telefonu, który był wadliwy". - Uszkodził również plecak należący do jednego z uczniów szkoły. Powstałe zdarzenie nie wymagało ewakuacji osób znajdujących się w szkole.
Strażacy podjęli takie działania jak oddymianie sali, w której odbywała się lekcja i zarazem w której doszło do incydentu, a na koniec dokonano pomiaru zawartości tlenku węgla.
Oficerowie PSP pochwalili postawę nauczycielki, która natychmiast wyprowadziła uczniów z sali. - Kadra placówki szkolnej w sposób prawidłowy zareagowała - dodał kpt. Machnowski.
Do incydentu na razie nie odniosły się władze placówki.
Dorota Kuźnik, dziennikarka Wirtualnej Polski