Msza w intencji ofiar katastrofy lotniczej sprzed 20 lat
Kilkadziesiąt osób - rodziny i przyjaciele
ofiar, pracownicy LOT-u, a także okoliczni mieszkańcy - wzięło
udział w mszy św. w intencji ofiar katastrofy lotniczej w Lesie
Kabackim.
09.05.2007 | aktual.: 09.05.2007 15:54
9 maja upływa 20. rocznica tej największej w historii polskiego lotnictwa cywilnego tragedii.
Msza odprawiona została w miejscu katastrofy, w lesie, gdzie znajduje się krzyż upamiętniający ofiary. Jestem tu co roku. Modlę się o spokój duszy najbliższej osoby, która zginęła w tym wypadku - powiedziała jedna z uczestniczek mszy.
Dokładnie 20 lat temu, 9 maja 1987 roku, należący do Polskich Linii Lotniczych LOT samolot IŁ-62M "Tadeusz Kościuszko" rozbił się w Lesie Kabackim. Wszyscy znajdujący się na pokładzie - 183 osoby - zginęli. Przyczyną tragedii była wadliwa konstrukcja silnika wyprodukowanej w ZSRR maszyny.
To był ogromny wybuch i czarna chmura dymu. Zorientowaliśmy się, że coś się stało z samolotem. Wsiedliśmy w samochód i przyjechaliśmy tu - powiedział Bernard Zabłocki, który wtedy wypoczywał w okolicy Lasu Kabackiego. To był makabryczny widok: leżały tutaj kawałki blachy, koła od samolotu, na drzewach wisiały setki ubrań, porozrzucane były jakieś bagaże, widziałem też nadpalone ludzkie ciało - wspominał.
Chcieliśmy pomóc, ale nie było żadnych rannych - dodał Zabłocki.
Byłem blisko. Ruszyłem, żeby pomóc, ale mniej więcej po godzinie od wybuchu, gdy dotarłem w pobliże katastrofy, wszystko było już zagrodzone i wojsko nikogo nie wpuszczało - powiedział inny świadek katastrofy, Tadeusz Janek.
W tamtych czasach pracowałem już w LOT. Kiedyś latałem tymi samolotami. Kapitana Pawlaczyka znałem raczej z widzenia, ja byłem z personelu technicznego, on z latającego - powiedział obecny na mszy pracownik LOT Andrzej Tomczak. To moja trzecia msza w tej intencji, wcześniej przychodziłem tu w latach 80. - dodaje Tomczak.