Mosbacher dyscyplinuje Europę. "Nie możecie ciągle zwracać się do Amerykanów"

- Amerykańscy podatnicy mówią, że jeżeli europejskie państwa nie są chętne, żeby inwestować we własne bezpieczeństwo, to dlaczego oni mają to robić – podkreśla była ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher pytana o przyszłość transatlantyckich relacji po inauguracji Donalda Trumpa. Dyplomatka twierdzi też, że pomysł europejskiej armii jest śmieszny.

Była ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher podczas dyskusji w ramach konferencji "Przyszłość relacji transatlantyckich"
Była ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher podczas dyskusji w ramach konferencji "Przyszłość relacji transatlantyckich"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Rafał Guz
Patryk Michalski

- Myślę, że więź transatlantycka, nawet z samych powodów pragmatycznych jest po prostu silna. Mamy wspólne wartości, a Europa jest naszym naturalnym sojusznikiem właśnie ze względu na te wartość. Ale musimy być realistami, bo dzisiaj przed nami jest więcej zagrożeń – mówiła we wtorek Georgette Mosbacher pytana o przyszłość transatlantyckich relacji po inauguracji prezydentury Donalda Trumpa.

Była ambasador USA w Polsce brała udział w konferencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Zapewniała o silnych wspólnych więziach, ale nie szczędziła słów krytyki pod adresem Unii Europejskiej. Choć chwaliła Polskę jako lidera pod względem wydatków na obronność, to podkreślała, że cała Europa musi więcej płacić na bezpieczeństwo. Uznała też, że w przeciwnym razie mówienie o europejskiej armii jest śmieszne.

- Nie można oczekiwać, że Stany Zjednoczone nieustannie będą prowadzić wojny na różnych frontach. Wojny można prowadzić ze wsparciem opinii publicznej, która jest gotowa na ich utrzymanie. Niekończące się wojny, moim zdaniem, nie są możliwe do utrzymania przez amerykańskich podatników. Myślę, że musimy znaleźć rozwiązania, żeby wojny te zakończyć. Nie możemy kontynuować ich bez końca, niezależnie od tego, co chcielibyśmy zyskać – dodała była ambasador USA.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spółka paliwowa za 3 zł? "Bałabym się, że będą ludzie z kałasznikowami za mną biegali"

Mosbacher: "Trump miał rację"

Dyplomatka apelowała do Europy o zmianę nastawienia. - Myślę, że to jest dzwonek alarmowy dla Europy, dla całej Unii Europejskiej. Jak byłam tutaj i podróżowałam po Europie, słychać było krytykę słów Trumpa w sprawie konieczności wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB. Później nadeszła wojna w Ukrainie i okazało się, że miał rację - podkreśliła.

- Starałam się to jasno tłumaczyć: Ponad 300 mln Amerykanów inwestuje w nasze bezpieczeństwo, a nasze wojsko jest najsilniejsze na świecie, dlatego, że w nie inwestujemy. Zrozumieliśmy, że po II wojnie światowej Europa musi się odbudować, dlatego amerykański podatnik był gotowy, żeby płacić i dać gwarancje bezpieczeństwa. Teraz Europa się odbudowała, a cały czas zwracacie się do amerykańskiego podatnika, żeby był największym kontrybutorem w NATO - dodała.

Według Mosbacher tego "po prostu nie da zrobić". - Amerykańscy podatnicy mówią, jeżeli europejskie państwa nie są chętne, żeby inwestować we własne bezpieczeństwo, to dlaczego my to mamy robić. Czy to się podoba, czy nie, mówię, jak to wygląda. Nie ma znaczenia, czy jest to dobrze przyjęte - zaznaczyła.

"Musicie otworzyć oczy"

Georgette Mosbacher podkreśliła, że nie wszyscy członkowie NATO płacą 2 proc. PKB na obronność, a to już nie jest poziom wystarczający, bo obecnie jest więcej zagrożeń niż w czasach zimnej wojny. Była ambasador i wieloletnia znajoma Donalda Trumpa stwierdziła, że świat się zmienił, więc Europa musi zainwestować we własne bezpieczeństwo, a nie polegać na Stanach Zjednoczonych.

- My jesteśmy przy was, zawsze byliśmy. Potrzebujemy was tak, jak wy nas. My to rozumiemy, ale musicie otworzyć oczy, że nie inwestujecie w swoje własne bezpieczeństwo. I to się musi zmienić. Prawda jest taka, że Rosja może wyprodukować 3 mln sztuk amunicji, a USA i Europa razem nie są w stanie tego w ciągu roku zrobić. Taka jest rzeczywistość - stwierdziła.

Była ambasador USA podkreśliła, że choć "wszyscy chcemy dla Ukrainy jak najlepszego wyniku", to "musimy wskazać, co jest możliwe do osiągnięcia".

- Wojny, które się nie kończą, nie mogą być utrzymywane przez większość naszych obywateli. Taka jest prawda. Będziemy musieli przygotować rozwiązania, będziemy musieli zmienić architekturę w Europie, a Unia Europejska będzie musiała przyjrzeć się swoim przepisom i regulacjom, żeby można było produkować. Zobaczcie na europejskie firmy sektora obronny. One są po prostu jednym wielkim bałaganem - krytykowała Mosbacher.

Mosbacher zaśmiała się z pomysłu europejskiej armii

Dyplomatka podkreślała, że Polska jest liderem pod względem wydatków na obronność, bo wydaje na nie ponad 4 proc. PKB i "buduje swoją bazę przemysłową". Podkreślała, że Warszawa jeszcze w czasie sprawowania przez nią urzędu ambasadora, zabiegała o offset, żeby można było "budować swoją bazę przemysłu".

- Macron mówi o europejskiej armii. To jest po prostu śmieszne, to jest nierealistyczne. Płacenie 2 proc. i oczekiwanie, że będzie armia europejska? Europejski czołg, który będzie w stanie przejechać kilka kilometrów? To jak możecie stworzyć europejską armię? To jest tego typu retoryka. I część z was może powiedzieć, jak ona śmie. Ale retoryka Donalda Trumpa służy temu, żeby się ruszyć, żeby zacząć myśleć.

- Oczywiście nie należy tego traktować zawsze dosłownie, ale zrozumcie, że czasem trzeba krzyknąć. Trzeba krzyknąć, żeby zmiana mogła zostać wdrożona. Żeby coś się zmieniło – stwierdziła Mosbacher.

- Europa jest naszym naturalnym sojusznikiem, bo podzielamy wspólne wartości i to się nie zmieni. Jesteśmy w tym razem, wiemy to i będziemy, ale musicie zacząć coś robić i zadbać o własne bezpieczeństwo. Nie możecie ciągle zwracać się do 350 mln Amerykanów, żeby zagwarantowali bezpieczeństwo 500 mln Europejczyków bez odpowiedniego zaangażowania – podsumowała była ambasador USA.

Kosiniak-Kamysz: "Czekamy na zmianę administracji"

Wcześniej podczas konferencji wicepremier szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że "nie ma innej przyszłości dla wolnego świata niż strategiczne partnerstwo transatlantyckie". Dodał, że nie można dopuścić, żeby Stany Zjednoczone wycofały się z Sojuszu Północnoatlantyckiego, który bez nich straciłby rację bytu.

- Czekamy wszyscy na zmianę w administracji w Stanach Zjednoczonych. I podchodzimy do tego bardzo poważnie, z nadzieją, z optymizmem, bo Polska spełnia wszystkie warunki, które pan prezydent Trump stawia przed państwami Sojuszu - mówił Kosiniak-Kamysz, nawiązując do ostatnich wypowiedzi Trumpa wzywających państwa NATO do wydawania 5 proc. PKB na obronność.

Mark Rutte, szef NATO, wzywa kraje UE do zwiększenia wydatków na obronę powyżej dwóch proc. PKB. Podczas debaty w Parlamencie Europejskim podkreślił, że obecne nakłady mogą nie wystarczyć w przyszłości. Mieszkańców krajów, które nie chcą wydawać więcej, przestrzegł jednocześnie, że będą musieli zacząć uczyć się języka rosyjskiego. Lub wyjechać do Nowej Zelandii.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
usageorgette mosbacherobronność

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (63)