Mocne przemówienie prezes Sądu Najwyższego. Posłowie PiS próbowali wyprowadzić Małgorzatę Gersdorf z równowagi

Po przyspieszeniu prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym jego I prezes błyskawicznie przyjechała do Sejmu i wyszła na mównicę, by bronić instytucji, którą kieruje. - Nie ma podstaw do likwidacji Sądu Najwyższego - stwierdziła. Przez całe przemówienie przeszkadzali posłowie PiS, wyraźnie próbując sprowokować Gersdorf do sprzeczki lub błędu.

Mocne przemówienie prezes Sądu Najwyższego. Posłowie PiS próbowali wyprowadzić Małgorzatę Gersdorf z równowagi
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Kamil Sikora

18.07.2017 | aktual.: 18.07.2017 13:53

- Nie ma podstaw do likwidacji Sądu Najwyższego - to główny przekaz przemówienia prof. Małgorzaty Gersdorf, I prezes Sądu Najwyższego. - Ta likwidacja następuje na podstawie bezprecedensowych ataków na wymiar sprawiedliwości przez ostatnie 1,5 do 2 lat - powiedziała. Wskazywała, że najpierw próbowano przekonać opinię publiczną, że sędziowie są leniwi, skorumpowani i nieetyczni.

Wspomniała też, że ostatnio zaczęto atakować ją samą. - Jako profesora prawa, który został mianowany przez Lecha Kaczyńskiego, który to Lech Kaczyński bardzo dobrze mnie znał, ponieważ uprawialiśmy tę samą dziedzinę prawa, czyli prawo pracy - wskazywała prof. Gersdorf. Kiedy te słowa dotrą do prezesa PiS, niewątopliwie go rozzłoszczą, bo nie lubi gdy w sporze przypomina się wypowiedzi czy decyzje jego brata. Jarosław Kaczyński słów I prezes SN nie słyszał, bo wyszedł z sali kiedy tylko zaproszono ją na mównicę. Przez cały czas przeszkadzały jej śmiechy i pokrzykiwania z ław Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie opozycji apelowali do wicemarszałka Ryszarda Terleckiego o interwencję.

Zaufanie do posłów

Szefowa Sądu Najwyższego oceniła też, że zmiana jest "oparta na insynuacjach". - Naród podobno nie ma zaufania do sędziów, a jednak kieruje do nich swoje pozwy, wnioski i roszczenia - powiedziała, wywołując falę oklasków. - Naród ma minimalne zaufanie do parlamentu, w porównaniu do tego, jakie zaufanie ma do sędziów. Także nie chciałabym, żeby państwo znaleźli się pod takim pręgierzem opinii publicznej - powiedziała

Te słowa zyskały aplauz opozycji, ale wzbudziły też falę krytyki z ław PiS. - Panie marszałku, panie posłanki uniemożliwiają mi moje przemówienie, prawdopodobnie ostatnie przed tym Sejmem - powiedziała do Ryszarda Terleckiego. Małgorzata Gersdorf wskazywała też, że choć projekt jest poselski, zachodzi podejrzenie, że przygotowywali go współpracownicy ministra sprawiedliwości.

Ręczne sterowanie

- Na razie w tym projekcie jest, że minister sprawiedliwości, czyli organ władzy wykonawczej, kieruje wszystkim. Nie ma ku temu uzasadnienia w konstytucji - powiedziała Małgorzata Gersdorf. Przekonywała, że to tylko początek zmian: kolejnym etapem będzie przekazanie skarg kasacyjnych z Sądu Najwyższego do sądów apelacyjnych.

Wskazywała, że "PiS stale i od początku mówi, że dość ze sterowaniem ręcznym przy sterowaniu spraw". - Dlaczego zatem ręczne sterowanie ma być w Sądzie Najwyższym, gdzie prezes izby ma przydzielać sprawy? - pytała posłów PiS. Broniła się też przed zarzutami, że postępowania w Sądzie Najwyższym są przewlekłe. Wskazywała, że trwają średnio 7 miesięcy, co jest jednym z lepszych wyników w Europie. - Czy te 40 osób, które państwo chcą zostawić, zdoła rozpatrzyć 11 tysięcy spraw? Wątpię - oceniła I prezes Sądu Najwyższego.

Prezent na 100-lecie

Prof. Gersdorf krytykowała też pomysł powstania wyposażonej w specjalne uprawnienia Izby Dyscyplinarnej. Posłowie PiS zareagowali uwagami, że to sama I prezes boi się postępowania dyscyplinarnego. - Chciałam powiedzieć, że to nie są wywody mojej osoby i mnie nie grozi postępowanie dyscyplinarne. Dlatego proszę, by nie kierować pod moim adresem takich uwag. To jest bardzo niewłaściwe i niekulturalne - ucięła pokrzykiwania posłów.

- Obchodzimy 100-lecie Sądu Najwyższego, jako pierwszej instytucji państwowości polskiej, rząd czy posłowie postanowili zniszczyć Sąd Najwyższy. Gratuluję. Tak to będzie postrzegane w przyszłości - powiedziała prof. Gersdorf. - To wszystko jest usadowione na wadliwych podstawach - mówiła I prezes SN.

Nie przekona nieprzekonanych

Znowu we znaki dali się posłowie PiS. - Nie chcę już przedłużać, bo bardzo dużo inwektyw państwo kierujecie pod moim adresem, na co na pewno sobie nie zasłużyłam - powiedziała prof. Małgorzata Gersdorf. Poruszyła jeszcze temat przeniesienia w stan spoczynku. - Pracownicy mają prawo do przejścia na emeryturę, a sędziowie są na nią wysyłani - argumentowała. - Każdy z państwa czyta jak chce, a tego nie można robić, bo konstytucja to nie jest materiał normatywny do wishful thinking - powiedziała posłom, debatującym z nią z ław sejmowych.

Przemówienie prof. Gersdorf wytknęło luki, błędy i nadużycia w proponowanych przez PiS zmianach. Ale było skierowane do prawników i posłów, a nie do obywateli. A to jedynie przekonanie ich do swoich racji i namówienie do sprzeciwu może pomóc obronić Sąd Najwyższy przed zakusami PiS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
sejmprawo i sprawiedliwośćmałgorzata gersdorf
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (794)