Mimo Amerykanów mieszkańcy Um Kasr wciąż boją się ludzi Saddama
W Um Kasr lokalna siedziba rządzącej w Iraku partii Baas legła w gruzach, a brytyjscy i amerykańscy żołnierze kontrolują ulice. Jednak niewielu mieszkańców tego strategicznego portu nad Zatoką Perską wierzy, że Saddam Husajn i jego ludzie już im nigdy nie zagrożą.
Uzbrojeni w strzelby członkowie partii Baas wywołują strach. "Ciągle mówią ludziom, że iracka armia pobije Amerykanów i że wrócą i dorwą nas, jeśli nie poprzemy Baas" - powiedział Reuterowi Ali, jeden z mieszkańców brudnego i brzydkiego miasta.
Jeśli wierzyć Brytyjczykom i Amerykanom, w Um Kasr zostało tylko paru aktywistów Baas. Wymieszali się z zastraszonymi cywilami i tylko czekają na okazję do ataku.
Strach rządzi życiem mieszkańców Um Kasr od lat. Nic dziwnego, że nie trafiają im do przekonania głośne zapowiedzi, że teraz w mieście wszystko wróci do normy. Słychać je z jeżdżących po mieście amerykańskich dżipów wyposażonych w megafony.
"Ludzie Saddama mogą nas zabić tak po prostu. Jeśli Amerykanie nie wygrają, oni wrócą, by się zemścić" - powiedział jeden z Irakijczyków. W relacji Reutera jest bezimienny, bo jak wielu innych mówi, że podanie nazwiska równa się wyrokowi śmierci.
Mieszkańcom południa Iraku, głównie szyitom, śni się w nocy koszmar - powtórka z wojny w 1991 roku. Zachęceni przez Amerykanów szyici powstali wówczas przeciwko Saddamowi. Wtedy Amerykanie ich opuścili, a na miejsce wróciły irackie wojska, które srogo rozprawiły się z niepokornymi mieszkańcami południa.
Teraz liczą, że ich los się odmieni, bowiem Stany Zjednoczone otwarcie mówią, że celem kampanii jest obalenie Saddama. Szyici boją się tylko, że nie będzie to takie łatwe, jak się Amerykanom wydaje. Boją się mówić o przyszłości. "Trzech moich braci zabito. Nie chcę się wdawać w dyskusje" - powiedział Muhammed Mekki z Um Kasr.
Niewiele skłania do optymizmu. Może tylko to, że siedziba Baas w Um Kasr została zniszczona i zwolennicy Saddama nie mają się już gdzie zbierać. A może to, że portrety władcy Iraku leżą podarte i spalone na podłodze, a udział w ich niszczeniu mieli też mieszkańcy miasta.
"Ale zwolennicy Baas są ciągle dokoła. Znam ich imiona. Przewodzi im kobieta, Om Omar. Mieszka na tej ulicy, pod numerem 15" - opowiada mieszkaniec Um Kasr Ahmed Chatim.(aka)