Miller o "przykrych niespodziankach"
Premier Leszek Miller przyznał, że w kilku dużych miastach uważanych za bastiony lewicy, takich jak Łódź czy Bydgoszcz, prezydentami zostali przedstawiciele prawicy i to jest dla niego przykrą niespodzianką. W wywiadzie dla radiowych Sygnałów Dnia, szef rządu podkreślił jednak, że w miastach uważanych za lewicowe tę opinię potwierdzają wyniki wyborów radnych.
Gość Polskiego Radia podkreślił, że o upadku bastionów można też mówić w odwrotną stronę - w kilku miastach, gdzie przez lata rządziła prawica, na przykład w Krakowie, prezydentami zostali przedstawiciele lewicy. Premier wyraził obawę o to, jak w miastach, w których prezydenci i rady są z przeciwnych opcji będzie się układała współpraca między nimi. Miller wyraził przy tym nadzieję, że w tych miastach ta współpraca jakoś się ułoży.
Przewodniczący SLD powiedział, że w sejmikach wojewódzkich i innych organach samorządowych SLD zapewne będzie musiał zawiązać koalicję z Samoobroną. Premier argumentował, że taka była decyzja wyborców i nie można pomijać realiów. Miller wyjaśnił, że w porównaniu z Ligą Polskich Rodzin Samoobrona jest mniej antyeuropejska.
Gość Sygnałów Dnia podkreślił jednak, że wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe naturalnym sojusznikiem koalicji SLD-UP będzie PSL i to z ludowcami zostaną najpierw przeprowadzone rozmowy o tworzeniu większości w sejmikach i radach. Premier dodał jednak, że wyniki wyborcze ludowców nie umożliwiają wielu takich lokalnych koalicji. (mag)