Melania Trump, żona prezydenta USA Donalda Trumpa, skierowała osobisty list do Władimira Putina, w którym poruszyła kwestię trudnej sytuacji dzieci w Ukrainie. Ekspert ds. amerykańskich Rafał Michalski zauważył, że dotychczas pierwsza dama USA nie angażowała się politycznie. - Wysłanie takiego listu jest dla samej Melanii Trump czymś nowym i czymś, czego my w pierwszej kadencji nie widzieliśmy - podkreślił.
Melania Trump rozpoczęła swój list do rosyjskiego przywódcy od słów: "Szanowny panie prezydencie Putin. Każde dziecko, niezależnie od miejsca urodzenia – czy to w małej wiosce, czy w dużym mieście – nosi w sercu te same marzenia. Pragnie miłości, szans i bezpieczeństwa". W dalszej części listu, pierwsza dama USA podkreśliła znaczenie "budowania świata pełnego godności dla wszystkich, gdzie każdy może budzić się w pokoju i mieć pewną przyszłość".
- To jest jeden z interesujących wątków tego spotkania na Alasce - zauważył ekspert ds. amerykańskich Rafał Michalski w programie "Newsroom" WP. Jak wyjaśnił, Melania Trump jako pierwsza dama podczas pierwszej kadencji była mało aktywna. - Ona się nie angażowała w działalność polityczną, ona się angażowała w działalność, powiedziałbym, społeczno-humanitarną, socjalną - zauważył Michalski.
- Wysłanie takiego listu jest dla samej Melanii Trump czymś nowym i czymś, czego my w pierwszej kadencji nie widzieliśmy - podkreślił. Ekspert powiedział, że kwestia pomocy humanitarnej, ratowania dzieci jest bardzo często artykułowana nawet przez Partię Republikańską.
- Być może to jest taki ruch dyplomatyczny, taki symboliczny czy medialny, żeby tym bardziej podkreślić, że stanowisko Białego Domu jest takie, że my chcemy zakończyć ten konflikt nie dlatego, że stoimy po stronie, powiedzmy, Kijowa, ale my chcemy zakończyć ten konflikt, dlatego, że cywile giną, dlatego, że dzieci są porywane, dlatego, że po prostu chcemy, żeby zapanował pokój - dodał Michalski.