PolskaMatki Rzeczypospolitej

Matki Rzeczypospolitej

Są gotowi odwołać wszystkie wizyty, by godzinami siedzieć w szpitalu przy ich łóżkach. Dla najważniejszych polityków w państwie to one - matki - są najważniejsze.

Matki Rzeczypospolitej
Źródło zdjęć: © AKPA

Inni szatani tam czynni – rzucił, jakby od niechcenia podczas pewnej konwencji PiS, ówczesny premier Jarosław Kaczyński. No i wywołał burzę. "Kaczyński wierzy w szatana!”, "Premier: protesty pielęgniarek organizował… Szatan!”, "Mówienie o siłach szatańskich obraża inteligencję ludzi” – grzmiały media. "Późny Władysław Gomułka, kiedy nie szło w naszym kraju, mówił, że to ciemne siły reakcji” – oburzali się politycy.

Dopiero po czasie zorientowali się, że premier nie zamierza urządzać narodowych egzorcyzmów, a jedynie posłużył się cytatem z „Chorału” Kornela Ujejskiego. Romantyczny poeta nie jest dziś powszechnie znany. Jednak w domu Jadwigi Kaczyńskiej – polonistki, która przez wiele lat pracowała w Instytucie Badań Literackich – cytat nadal był w użyciu. Ujejski za sprawą Kaczyńskiego zdobył taką sławę, że szatanów – tyle że w skarbówce – dopatruje się już nawet Janusz Palikot. To najlepszy przykład na to, że wpływ matek polityków na życie polityczne kraju jest nie do przecenienia.

Szczęście dziecka

Jadwiga Kaczyńska z Jasiewiczów. Niegdyś sanitariuszka „Szarych Szeregów”. Dziś dystyngowana dama o niezatartych śladach dawnej urody. Jej perypetie zdrowotne śledzi cała Polska. Po katastrofie smoleńskiej Polacy zastanawiali się też, jak zniesie wiadomość o śmierci syna – prezydenta Lecha Kaczyńskiego – i synowej Marii. Wywiad, którego udzieliła niedawno Anicie Gargas na portalu YouTube, bił rekordy popularności. Kaczyńską prasa ochrzciła mianem „Pierwszej Matki Rzeczypospolitej”. W czasach, gdy Lech Kaczyński pełnił funkcję prezydenta Polski, zaś Jarosław Kaczyński premiera, była matką dwóch najważniejszych osób w państwie. Nie budziło wątpliwości, że synowie liczą się z jej opiniami. A ona zawsze miała własne zdanie.

W czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego kilkakrotnie uświetniała w Pałacu Prezydenckim spotkania z kombatantami. Zdecydowała się też na kilka wywiadów, w których opowiadała o życiu rodzinnym. Nie stroniła od oceny bieżącej polityki. W „Alfabecie” opublikowanym w 2009 r. w tygodniku „Wprost” o Baracku Obamie mówi, że nie podoba się jej, jak traktuje Europę i Polskę. O Putinie, że nie spodziewa się po nim niczego. O Zbigniewie Ziobrze, że to zdolny człowiek, który kiedyś dzwonił do niej, aby radzić się, a właściwie rozmawiać o drobnych sprawach. "Dziś już nie dzwoni, jest za granicą. Myślę, że jest teraz bardzo pewny siebie” – skwitowała.

Ewa Tusk, nieżyjąca już mama premiera Donalda Tuska, zawsze trzymała się w cieniu. Skromna, do końca życia mieszkała w tym samym kolejarskim bloku, utrzymywała się z tysiączłotowej emerytury, do której premier dokładał na rehabilitację. Zapytana przez dziennikarza "Dużego Formatu” dodatku "Gazety Wyborczej” o lepszą opiekę lekarską, odpowiadała: – Po co mi? Przez lata byłam sekretarką w Akademii Medycznej w Gdańsku, mam zaufanie do naszych lekarzy”.

Urodziła się przed wojną w Gdańsku, w rodzinie polsko-niemieckiej, o silnej tożsamości polskiej – dzięki ojcu. Jej trudne życie po wojnie było konsekwencją pochodzenia. Wiele o niej mówi fakt, że choć do 11. roku życia mówiła tylko po niemiecku, w wieku lat 16 posługiwała się już literacką polszczyzną bez akcentu. Po śmierci męża w 1972 r. sama wychowywała dwoje dzieci – Sonię i Donalda. W położonym blisko stoczni kolejarskim mieszkaniu potrafiła stworzyć ciepłą atmosferę.

– Kiedy myślę "dom rodzinny”, chodzi o to mieszkanie, mimo że od 30 lat żyję z żoną gdzie indziej – opowiadał premier Andrzejowi Stankiewiczowi i Piotrowi Śmiłowiczowi w książce „Droga do władzy”. Donald Tusk mówił o niej, że ma piękną filmową urodę: blond włosy, oczy jak niezapominajki, zgrabną figurę. Dostrzegał w niej podobieństwo do aktorki Romy Schneider. Wyszła za mąż dopiero 14 lat po śmierci pierwszego męża.

Mama obecnego prezydenta, Jadwiga z Szałkowskich Komorowska, jest doktorem socjologii. Kobieta dowcipna i pogodna, całkowicie zrezygnowała z roli osoby publicznej. Mieszka teraz w Gdańsku z córką i wnukami. Śpiewa w chórze parafialnym, pisywała felietony do parafialnej gazetki, udzielała bezpłatnych lekcji francuskiego i łaciny. Rok temu, już po wygranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich, wyznała: – Jestem szczęśliwa.

Więzy szczególne

Żaden z polityków nie ukrywa, że z matką łączą go lub łączyły więzy szczególne. Donald Tusk mówił: „Matka była i jest jak niebo. To trzeźwa i bardzo dzielna osoba”. Bronisław Komorowski opowiadał, że matce zawdzięcza wszystko. Jarosław Kaczyński podkreślał ogromny wpływ, jaki wywarły na nim opisy wojny, konspiracji, walk, w jakich uczestniczyli starsi koledzy matki, i jej własne zaangażowanie w konspirację. „Zawsze byłem trochę bliżej z mamą” – wyznawał z kolei prezydent Lech Kaczyński.

W wywiadach – na tle wspomnień z dzieciństwa – przewija się ciężkie, pełne wyrzeczeń życie matki. I wzrastające z wiekiem poczucie długu wdzięczności u dorosłych synów. Ewa Tusk zaczynała od pracy w sklepie mięsnym, przy sopockim Monciaku. Później, ze względu na dzieci, dzięki dobrej opinii, jaką na Akademii Medycznej miała jej matka, została sekretarką w klinice psychiatrii. Tusk nie ukrywał: w domu było biednie. Ale rodzice zawsze mieli antykomunistyczne poglądy i zgodnie z nimi wychowywali dzieci.

Jadwiga Komorowska w czasie wojny była w AK. Już po wojnie, na studiach, wyszła za mąż. Bronisława, swoje drugie dziecko, urodziła u teściów. „Pamiętam, jak po porodzie za oknem śpiewał derkacz” – wspominała w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”. Pracując na Wydziale Socjologii, ciągle nie dostawała zgody na pisanie pracy doktorskiej, „bo Marks, Engels i Lenin powiedzieli na ten temat już wszystko przed nią”. Kiedy zaś po październiku ’56 r. dostała zielone światło, obciążona opieką nad trójką małych dzieci pracę doktorską pisała na pralce Frani.

Jarosław Kaczyński z dzieciństwa zapamiętał matkę chodzącą do pracy na uniwersytet. Potem uczyła w szkole. Był czas, że nie pracowała w ogóle, bo bliźniaki zakończyły edukację przedszkolną z powodu chorób i nienawiści do przymusowego leżakowania. Jadwiga Kaczyńska zapewniła synom szczęśliwe dzieciństwo udokumentowane zdjęciami na kucykach, na tle statku w Sopocie, w objęciach z posągowym psem w Krynicy, z wakacji w Ołdakach.

Matki dbały o właściwą edukację synów, a cechą wspólną przyszłych polityków było zamiłowanie do lektury. Bronisława Komorowskiego mama nakrywała na czytaniu z latarką pod kołdrą. Jarosław Kaczyński w wywiadzie rzece „O dwóch takich” opowiada Michałowi Karnowskiemu i Piotrowi Zarembie, że Jadwiga Kaczyńska miała zwyczaj głośnego czytania książek. „Ten zwyczaj miał jedną wadę – sami nauczyliśmy się czytać dopiero w szkole” – przyznawał Jarosław Kaczyński.

Donald Tusk, który jako dziecko fascynował się starożytnością i mitologią, do dziś przechowuje album „W dawnych Atenach”, który dostał od rodziców w prezencie – kosztował 350 zł, czyli prawie pół matczynej pensji.

Z rodzinnych domów Komorowski, Kaczyński i Tusk wynieśli wiele wojennych i powojennych wspomnień. Ewa Tusk opowiadała dziennikarzom o swoich doświadczeniach w powojennym Gdańsku. O tym, że żadna z koleżanek z jej klasy nie została w Polsce. O potężnym strachu przed Rosjanami, którym w mieście wolno było wszystko. O spacerze do lasu, podczas którego radzieccy żołnierze zgwałcili jej starszą koleżankę, a jej kazali uciekać. – Po tym koszmarze w lesie miałam do Rosjan uraz. Do dziś za nimi nie przepadam – opowiadała. Bronisław Komorowski wspominał: – Dla mojej mamy i znacznej części rodziny wywodzącej się z zaboru pruskiego Niemiec był wrogiem, bo czyhał na naszą polską ziemię. Dla równowagi rodzina ojca nienawidziła Moskala.

Strach i wsparcie

Matki wspierały, gdy synowie szli działać w opozycji. Braci Kaczyńskich do KOR wciągnął Jan Józef Lipski, kolega Jadwigi Kaczyńskiej z pokoju w IBL.

Jadwiga Komorowska informację o opozycyjnej działalności syna przyjęła ze spokojem. – Bałam się o niego jak każda matka. Ale to logicznie wynikało z wychowania, z tradycji obu naszych rodzin. Jego przystąpienie do opozycji przyszło jakoś naturalnie. Zresztą oni z mężem zawsze mieli swoje tajemnice, nie dopuszczali mnie do wszystkiego, żebym się nie denerwowała. Potem, jak zaczęły się zatrzymania i rewizje, przeżywałam to okropnie. Ale nigdy nie kwestionowałam tego, co on robi. Przecież z mężem też byliśmy w czasie wojny w AK – opowiadała w „Gazecie Wyborczej”.

Podobne podejście miała Ewa Tusk: – On się szybko usamodzielnił, w czasie studiów wyprowadził się, ożenił. W naszym domu wszyscy nie cierpieliśmy komuny, tego zła i zakłamania. Przecież w grudniu 1970 r. to tych milicjantów nam tu przed domem na trawnik wysadzili z samochodów, chyba ze 100. Od razu zaczęli sikać na chodnik. Tak przeraźliwie się wydzierali, że chyba byli nafaszerowani jakimiś prochami. I takich bydlaków puszczono na tych biednych stoczniowców. Dopiero po fakcie dowiedziałam się, że Donek był pod komitetem wojewódzkim partii, gdy tłum podpalił budynek. Wojsko i policja strzelały do ludzi. Wszystko góra kilometr od naszego domu. Takie wydarzenia go kształtowały.

W wolnej Polsce także kibicowały ich karierom. Jadwiga Kaczyńska pojawiała się na wieczorach wyborczych w latach 2005 i 2007 Jadwiga Komorowska przyznaje, że wysyła SMS-y do Bronisława Komorowskiego prawie po każdym jego wystąpieniu. – Podtrzymuję go na duchu – wyznaje. W czasie kampanii wyborczej wystąpiła nawet w spocie, w którym Anna Komorowska podaje rodzinie obiad. I ma żal do tych, którzy krytykują prezydenta: – Wiem, co to jest za chłopak. Odkąd dorósł, walczył o wolność dla Polski. Piękną rodzinę stworzyli z Anulką. A niektórzy ludzie teraz o nim takie kłamliwe i niesprawiedliwe rzeczy wygadują. Bronek mnie uspokaja, że takie ich prawo, że po to mamy demokrację, żeby była wolność słowa. Ale mam żal – wyznawała. Żal był m.in. o to, że telewizja ucięła jej wystąpienie podczas wiecu, by przedstawić głównego konkurenta do prezydenckiego urzędu – Jarosława Kaczyńskiego.

Czasem jednak matki w inny sposób wspierają synów polityków. Dwa lata temu „Dziennik” ujawnił, że Waldemar Pawlak stworzył wokół siebie układ towarzysko-biznesowy, a jego częścią jest matka wicepremiera Marianna Pawlak, która stoi na czele fundacji Partnerstwo dla Rozwoju. Jak sprawdził „Super Express”, matki wicepremiera pod adresem wskazanym w aktach fundacji nikt nie widział. Artykuł rozpoczął dyskusję o zjawisku nepotyzmu w polityce, a młodzieżówka PSL w odpowiedzi zorganizowała happening „Przepraszam, że mam mamę”.

Z kolei Grzegorzowi Napieralskiemu mama przydała się podczas kampanii wyborczej. Po uprzedzeniu mediów publicznie składał jej życzenia na Dzień Matki za pomocą Skype’a.

Nie ma jak…

Dla Donalda Tuska dom matki był przystanią, w której polityka zostawała za drzwiami. Długo nie mogła pogodzić się z tym, że w kampanii wyborczej sztab PiS wyciągnął dziadka z Wehrmachtu. – Powiem szczerze, że Jacka Kurskiego znielubiłam za to, co wygadywał. Jakby nie znał historii Pomorza, nie rozumiał, w jak upokarzającej sytuacji byli tu Polacy podczas wojny. A może jest jeszcze gorzej? Może świetnie zna historię, ale niesprawiedliwie zaatakował, bo zależało mu tylko, żeby Donaldowi zaszkodzić? – opowiadała w „Dużym Formacie”.

Synowie odwdzięczają się ogromną troską. O tym, jak rytm życia Jarosława i Lecha Kaczyńskich wyznaczany był przez konieczność opieki nad chorą matką, wiedzą wszyscy. Ale podobnie było z obecnym premierem. Kiedy pod koniec 2008 r. okazało się, że Ewa Tusk jest poważnie chora i czeka ją operacja, Donald Tusk odwołał wizytę na Śląsku i pognał do Sopotu. Potem w najtrudniejszym momencie choroby już w piątek wieczorem wsiadał do samolotu, by spędzić czas z matką. Zostawał w szpitalu na noce. Śmierć Ewy Tusk była dla premiera ogromnym ciosem.

Jarosław Kaczyński po śmierci brata coraz częściej mówi o sprawach rodzinnych. Niedawno podczas posiedzenia Komitetu Politycznego PiS poświęconego kampanii wyborczej zaskoczonym współpracownikom zrelacjonował rozmowę z panią Jadwigą, po której zrezygnował z wylotu do Rzymu na uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II. – Mama prosiła mnie, żebym nie latał samolotami i bardzo też uważał, jak jeżdżę na drodze. Jednego syna już straciła, nie chce stracić drugiego – wyznał prezes PiS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (63)