Matka pijanego motorniczego z Łodzi: umarłam razem z ofiarami mojego syna
- Umarłam razem z ofiarami mojego syna - mówi "Super Expressowi" matka motorniczego z Łodzi. W poniedziałek tramwaj linii 16 nie zatrzymał się na przystanku i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. W wyniku wypadku zginęły trzy osoby.
09.01.2014 | aktual.: 09.01.2014 11:43
- On był chory. Nie radził sobie ze swoimi problemami. Miał kłopoty z żoną. Dużo pił. Mój Boże! Byliśmy dwa razy w szpitalu, żeby ktoś mu pomógł, ale nikt nie chciał się nim zająć. To jest też moja tragedia. Moja śmierć. Umarłam razem z tymi ludźmi - powiedziała gazecie kobieta.
Wypadek miał miejsce na ul. Piotrkowskiej w rejonie ul. Radwańskiej i Brzeźnej. Tramwaj linii 16, jadący w kierunku centrum, nie zatrzymał się na przystanku i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Na przejściu dla pieszych potrącił trzy kobiety, dwie z nich zginęły na miejscu, jedną w stanie ciężkim przewieziono do szpitala. Kobiety nie udało się jednak uratować. Dodatkowo tramwaj uderzył w jadącego prawidłowo opla, którego kierowca także został hospitalizowany. Opel uderzył w inne auto.
Po zderzeniu motorniczy zatrzymał tramwaj dopiero po przejechaniu kilkudziesięciu metrów. Mężczyznę zatrzymano. Jak się okazało, kierował pojazdem, mając w organizmie ponad 1,2 promila alkoholu. Za spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie.
Źródło: Super Express,PAP