Marek Sowa, brat ks. Sowy: Te taśmy mają przykryć sprawy niewygodne dla PiS
W apogeum medialnej burzy wywołanej transferem Małgorzaty Sadurskiej z Kancelarii Prezydenta do zarządu PZU, TVP INFO ujawniło pochodzące z 2014 r. nagrania wykonane w słynnej restauracji "Sowa i Przyjaciele". Ich głównym bohaterem jest ks. Kazimierz Sowa. - Kwestia tych taśm została zamknięta wyborami parlamentarnymi w 2015 roku, to już jest przeszłość - mówi w rozmowie z WP poseł Marek Sowa z Nowoczesnej, prywatnie brat nagranego duchownego.
09.06.2017 | aktual.: 09.06.2017 15:55
Opinię publiczną (a przynajmniej jej część) emocjonują nowe nagrania z restauracji "Sowa i Przyjaciele". Na opublikowanych w TVP INFO fragmentach słychać m.in. biznesmena Jerzego Mazgaja, szefa BOR Mariana Janickiego, rzecznika rządu Pawła Grasia i ks. Kazimierza Sowę. - Wydaje mi się, że to nie są najnowsze nagrania, tylko jakieś stare taśmy. Dzisiaj są one wykorzystywane do przykrycia niewygodnych dla PiS kwestii - komentuje Marek Sowa z Nowoczesnej.
Polityk, a prywatnie brat ks. Sowy, wymienia: - Chodzi m.in. o wczorajszy wybór rady władz banku PeKaO S.A. czy awansu pani Sadurskiej. Na te pytania TVP powinna odpowiedzieć. Dzisiaj na konferencji prasowej w Sejmie pokazywaliśmy nowy program, który PiS realizuje od początku kadencji, czyli Radny+. Radni PiS jeszcze w 2015 roku zarabiali kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych, teraz ich dochody to setki tysięcy, a nawet miliony. Tym się powinny zajmować media publiczne.
- Zdaje sobie pan sprawę, że byłoby niezręcznie gdybym wchodził w jakąś ocenę treści tych nagrań. Zresztą kwestia tych taśm, która tak rozpalała opinię publiczną w 2014 i 2015 roku została zamknięta wyborami parlamentarnymi w 2015 roku, to już jest przeszłość - przekonuje Marek Sowa. Pytany, czy będzie doradzał nagranym, w tym bratu, podjęcie kroków prawnych, ucina rozmowę: - Nie mam firmy doradczej, proszę pytać nagranych co zrobią dalej.
Krakowska kuria poinformowała właśnie, że abp. Marek Jędraszewski podjął decyzję ws. księdza Sowy. Duchowny do końca czerwca ma wrócić do Archidiecezji Krakowskiej, choć nie ma jeszcze decyzji co do zakresu jego obowiązków. - Upublicznione słowa nagranej rozmowy, której uczestnikiem był ks. Kazimierz Sowa, nawet jeśli zostały wypowiedziane podczas prywatnej konwersacji, nie licują z powołaniem kapłańskim - powiedział "Gościowi Niedzielnemu" rzecznik kurii ks. Piotr Studnicki.