Wybuchł inny granatnik niż ten z prezentu Szymczyka? Wcześniej groźba
Pięć dni przed wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji w grudniu 2022 r. do gabinetu szefa policji dotarł mail po łotewsku o podłożonym ładunku wybuchowym - informuje "Rzeczpospolita". Dodatkowo z ustaleń gazety wynika, że granatnik różnił się od tego, który w prezencie mieli dać Ukraińcy.
Co musisz wiedzieć?
- Mail z ostrzeżeniem dotarł do Komendy Głównej Policji pięć dni przed wybuchem granatnika w grudniu 2022 r.
- Wiadomość była po łotewsku i informowała o podłożonym ładunku wybuchowym, ale przyszła z rosyjskiej domeny internetowej.
- Przeprowadzono sprawdzenie pirotechniczne, które nie potwierdziło zagrożenia.
Mail, który dotarł do gabinetu szefa policji, został potraktowany jako fałszywy alarm. "Rzeczpospolita" informuje, że wiadomość przyszła dwa dni przed wyjazdem ówczesnego komendanta głównego Jarosława Szymczyka do Kijowa, gdzie otrzymał granatnik, który później eksplodował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mamy prawo". Reakcja PiS na słowa polityków Konfederacji
Dlaczego mail nie wzbudził podejrzeń?
Mail zatytułowany "Bomba" napisano, jak czytamy w "Rzeczpospolitej", po łotewsku. Nie precyzował miejsca podłożenia ładunku, co skłoniło służby do przeprowadzenia sprawdzenia pirotechnicznego w budynku KGP. Wyniki nie potwierdziły zagrożenia, a wiadomość uznano za fałszywy donos. Policja tłumaczy dziś, że poza KGP, mail trafił także do kilku instytucji na Łotwie.
- Jestem w totalnym szoku, także dlatego, że nikt mnie o tym nie poinformował – mówi "Rzeczpospolitej" gen. Jarosław Szymczyk.
Policjanci odpowiedzialni za przygotowanie wyjazdu do Kijowa twierdzą, że gdyby wiedzieli o mailu, mógłby zostać odwołany - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Co ciekawe, podczas audytu prowadzonego przez MSWiA pod kierownictwem ministra Marcina Kierwińskiego, sprawa maila nie została ujawniona.
Wybuchł inny granatnik niż podarowany przez Ukraińców
Kontrowersji wokół wybuchu jest więcej. Jak podaje gazeta, eksplodować z gabinecie komendanta miał inny granatnik, niż ten podarowany przez Ukraińców.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że w lipcu 2025 Prokuratura Regionalna powołała biegłego z renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Zehna w Krakowie w związku z "zasadniczymi" wątpliwościami, czy granatnik wręczony Szymczykowi przez gen. Dmytro Bondara w Kijowie był tym samym, który wystrzelił w gabinecie komendanta w siedzibie KGP w Warszawie.
"Niezwykle cennym dowodem okazało się pamiątkowe zdjęcie zrobione podczas wizyty w Ukrainie przez będącego w składzie polskiej delegacji ówczesnego rzecznika KGP, które utrwaliło moment przekazania "podarunku" – jak się okazuje dziś, uwieczniony na nim granatnik wygląda inaczej niż ten, który eksplodował w gabinecie komendanta w Warszawie" - napisali dziennikarze gazety.
Źródło: "Rzeczpospolita"