Londyn: eksplozja w metrze. Policja mówi o "incydencie o charakterze ataku terrorystycznego"
Londyńska policja prowadzi dochodzenie ws. wybuchu w metrze w południowo-zachodnim Londynie. Początkowo informowano o "incydencie", ale później policja potwierdziła, że jest on traktowany jako atak terrorystyczny. Media donoszą o rannych osobach, które mają poparzone twarze.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcie białego pojemnika, który miał się zapalić w wagonie metra. Według innych relacji, miało dojść do małego wybuchu i pożaru. Na razie nie wiadomo, co w nim dokładnie było. Na opublikowanych zdjęciach widać wystające przewody z białego wiaderka.
Do wybuchu doszło około godz. 8.20 (godz. 9.20 w Polsce) przy stacji metra Parsons Green, która znajduje się na zielonej linii metra District w dzielnicy Fulham. W odróżnieniu od większości przystanków londyńskiego metra jest to stacja naziemna. Po eksplozji zawieszono kursowanie metra na odcinku tej linii pomiędzy stacjami Earl's Court i Wimbledon.
Policja bada zawartość białego pojemnika, a także to, jak przedmiot znalazł się w pociągu. Komisarz policji metropolitalnej Mark Rowley oświadczył, że śledztwo zostało przekazane do prowadzenia przez jednostkę antyterrorystyczną, która jest wspierana przez służby bezpieczeństwa wewnętrznego MI5. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy w związku z eksplozją dokonano jakichkolwiek aresztowań. Policja zaapelowała do wszystkich świadków o przekazywania zdjęć i filmów z miejsca zdarzenia.
Jak podała telewizja Sky News, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa, śledczy odkryli, że ładunek nie został zdetonowany w całości. A krótko po konferencji prasowej komisarz Marka Rowley'a telewizja BBC, powołując się na swoje źródła, poinformowała, że ładunek był wyposażony w zapalnik czasowy.
Po wybuchu 18 osób rannych
BBC relacjonowało, że kilka minut po wybuchu na miejscu przyjechały karetki pogotowia i policja. Media donosiły o kilku rannych osobach, które miały poparzone twarze. Portal independent.co.uk poinformował o 18 osobach rannych. Służby ratownicze przekazały, że stan rannych nie jest poważny i nic nie zagraża ich życiu.
Poszkodowanych skierowano do znajdującego się niedaleko dworca kolejowego Paddington szpitala św. Marii. Placówka została postawiona w stan wysokiej gotowości.
Według reportera BBC, po wybuchu wybuchła panika. Ludzie wybiegli z wagonów i próbowali jak najszybciej opuścić miejsce zdarzenia.
Początkowo nie było wiadomo, czy doszło to próby zamachu terrorystycznego. Później policja poinformowała, że wybuch i pożar białego wiaderka traktuje, jak "incydent o charakterze zamachu terrorystycznego".
Władze reagują na wybuch w metrze
W związku ze zdarzeniem kancelaria brytyjskiej premier poinformowała, że Theresy May jest "na bieżąco informowana" o postępach w śledztwie. O godz. 13 (godz. 14 w Polsce) odbędzie się posiedzenie sztabu kryzysowego COBRA, któremu będzie przewodniczyć szefowa rządu.
"Myślami jestem z poszkodowanymi na Parsons Green oraz ze służbami ratunkowymi, które z odwagą reagują na ten domniemany incydent terrorystyczny" - napisała Theresa May na Twitterze.
Burmistrz Londynu Sadiq Khan w wydanym oświadczeniu "stanowczo potępił osoby, które próbują stosować terror", wyrządzić krzywdę mieszkańcom i "zniszczyć to, w jaki sposób żyją". "Londyn wielokrotnie udowadniał, że nie da się zastraszyć i pokonać terroryzmowi".
Sadiq Khan jednocześnie potwierdził, że weźmie udział w popołudniowym posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA oraz zaapelował do londyńczyków o zachowanie spokoju i ostrożności.
Polska ambasada w Wielkiej Brytanii opublikowała w piątek na Twitterze oświadczenie, w którym prosi o "stosowanie się do zaleceń lokalnych władz i zachowanie szczególnej ostrożności" po doniesieniach o eksplozji na stacji londyńskiego metra Parsons Green.