Łódź. Eksmisja fundacji Dziewczynka z Zapałkami. Poszło o długi

Fundacja Dziewczynka z Zapałkami od 20 lat pomaga dzieciom w potrzebie. Organizuje ferie, funduje obiady szkolne, pomaga indywidualnym uczniom. Mieszkanie wynajmuje od miasta, któremu jest winna 657 tys. zł. Teraz po decyzji sądu, komornik wyrzucił organizację na bruk.

Łódź. Eksmisja fundacji Dziewczynka z Zapałkami. Poszło o długi
Źródło zdjęć: © Fundacja Dziewczynka z Zapałkami/Facebook | Fundacja Dziewczynka z Zapałkami

23.08.2019 10:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Komornik ze ślusarzami weszli do pomieszczeń fundacji Dziewczynka z Zapałkami, w której wymienili zamki w drzwiach. Zrobili to zgodnie z prawem, bo taką decyzję podjął sąd. W sprawie działalności organizacja toczy się postępowanie sądowe. Roszczenie wobec miasta sięgają niemal 25 mln zł.

Pracownicy o eksmisji dowiedzieli się na tyle późno, że nie zdążyli zabrać sprzętu elektronicznego oraz zabawek z dwóch zajmowanych pomieszczeń . Kiedy pracownicom uda się zorganizować odpowiedni transport, komornik pozwoli im przewieźć pozostawione rzeczy.

Pieniędzy brak

- Zgodnie z wyrokiem sądu komornik przeprowadził eksmisję fundacji z dwóch lokali użytkowych - mówi Jolanta Baranowska z Biura Rzecznika Prasowego UMŁ “Dziennikowi Łódzkiemu”.

- Od 2012 roku fundacja korzystała z trzech lokali, zajmując pomieszczenia o powierzchni ponad 1 tys. mkw. Eksmisja z pierwszego z nich została przeprowadzona w 2016 r. - dodaje.

Fundacja nie płaciła czynszu - zadłużenie wynosi 657 tys. zł. To jednak nie wszystko. Dziewczynka z Zapałkami miała również inne zobowiązania, zarówno wobec ZUS, Urzędu Skarbowego, jak i wynagrodzeń dla pracowników. W sumie jest winna ponad 1,7 mln zł.

Druga strona eksmisji

Jak się okazuje, od 9 lat fundacja nie mogła prowadzić centrum dziecięcego w wynajmowanym mieszkaniu . W 2010 roku okazało się bowiem, że budynek zagraża zdrowiu i życiu ludzi. Z tego powodu, Dziewczynka z Zapałkami żąda od Łodzi 25 mln zł odszkodowania.

Organizacja argumentuje również, że próbowała wykupić pomieszczenia od miasta. W lipcu napisała list otwarty do prezydent miasta Hanny Zdanowskiej. Fundacja chce zawrzeć porozumienia, które umożliwi jej wykup mieszkania. Urząd Miasta podaje jednak inną informację.

- Ani do UMŁ, ani do Zarządu Lokali Miejskich nigdy nie wpłynął wniosek od fundacji o wykup lokali. Nie miało też miejsca żadne spotkanie z fundacją w takiej sprawie - twierdzi Jolanta Baranowska.

Źródło: Dziennik Łódzki

Komentarze (44)