Lichocka odleciała? Wytropiła, kto rzucał kłody pod nogi PiS-owi

Joanna Lichocka, posłanka i członkini Rady Mediów Narodowych, na antenie Polskiego Radia analizowała wyniki wyborów parlamentarnych. Zrobiła to w sposób typowy dla polityków PiS - mówiąc o wygranej w wyborach, a nie przegranej z opozycją w rządzeniu.

- Jak się oddzieli propagandę sukcesu opozycji, to trzeba trzeba powiedzieć, że przy ogromnej frekwencji PiS odniosło historyczny sukces - podkreśliła Lichocka. Stwierdziła, że teraz ludzie "w zależności od swoich poglądów politycznych mogą oceniać to różnie, ale na pewno będzie to opisane w podręcznikach do historii".

- Takiego zwycięstwa nie miała do tej pory żadna partia rządząca po 1989 roku - podkreśliła posłanka PiS. W swoim wystąpieniu dała do zrozumienia, że na wynik wyborów wpływ mieli nasi sąsiedzi zza Odry. - Trzeba podziękować wyborcom PiS za ich determinację w tym, że nas popierają, że głosowali pomimo wielkiego hejtu, który został zorganizowany wobec PiS i jego wyborców przez większość mediów, w tym oczywiście mediów niemieckich wydawanych po polsku, komercyjnych i postkomunistycznych - powiedziała.

"Posłanka Lichocka najwyraźniej stała się ofiarą propagandy własnego obozu, że Niemcy nam dyktują, jak żyć, chcą nas przejąć i po to usadzili tu Tuska" - komentuje "Gazeta Wyborcza", która przypomina zachowanie posłanki podczas lipcowego posiedzenia RMN, na którym wybierany był nowy prezes wrocławskiej rozgłośni publicznej. W trakcie przepytywania kandydatki na to stanowisko Lichocką interesowała głównie "ukryta opcja niemiecka".

Według Lichockiej, chociaż PiS nie ma wystarczającej większości do samodzielnych rządów, Donald Tusk "po raz kolejny przegrał" z Jarosławem Kaczyńskim. - PiS powinno rządzić dalej, jeżeli chcemy uniknąć chaosu. To będzie zapewniało Polsce bezpieczny i spokojny rozwój - skwitowała.

Źródło: Polskie Radio, Gazeta Wyborcza