Leśnicy protestują, bo chcą wycinki i żądają dymisji. "Nie będę figurantem"

Rada Krajowa leśników na 12 lipca zarządziła akcje protestacyjne – dowiaduje się WP. Żądają m.in. zniesienia zakazu wycinek lasów oraz dymisji minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski i jej zastępcy Mikołaja Dorożały. Wiceszef resortu zamierza jednak bronić lasów.

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska oraz wiceminister Mikolaj Dorożała podczas "Ogólnopolskiej Narady o Lasach"
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska oraz wiceminister Mikolaj Dorożała podczas "Ogólnopolskiej Narady o Lasach"
Źródło zdjęć: © Ministerstwo Klimatu i Środowiska | min
Patryk Michalski

"Biorąc pod uwagę dotychczasowe działania obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska, stanowiące pozory dialogu ze wszystkimi interesariuszami i jednoczesne niszczenie wieloletniego dorobku polskiego leśnictwa oraz brak reakcji na postulaty ze strony związków zawodowych, przemysłu drzewnego i świata leśnych naukowców; Rada Krajowa ZLP w RP podjęła uchwałę o zorganizowaniu protestów" - informują leśnicy.

"Akcje protestacyjne w obronie polskiego leśnictwa odbędą się w Dniu Leśnika, w 100-lecie istnienia PGL Lasów Państwowych, czyli 12 lipca 2024 roku o godzinie 10.00. Leśnicy zbiorą się pod siedzibami Urzędów Marszałkowskich w całym kraju, a wojewodowie otrzymają ich postulaty" – czytamy w stanowisku leśników, w którym mobilizują do jak najliczniejszego udziału.

Leśnicy, jak mówią nieoficjalnie w rozmowie z dziennikarzem WP, liczą na ciche wsparcie PSL w mobilizacji, bo twierdzą, że sposób zarządzania lasami nie podoba się również ludowcom.

"Stoimy na stanowisku, że zachowanie wielofunkcyjnego charakteru lasów w żadnym stopniu nie koliduje z prowadzeniem w nich planowej i zrównoważonej gospodarki leśnej. Nie zgadzamy się na decyzje podejmowane w sposób godzący w wiedzę i naukę leśną. Konsekwencją wstrzymania pozyskania drewna będzie likwidacja najpierw kilku, a później dziesiątek nadleśnictw. Co oczywiście wpłynie na likwidację tysięcy miejsc pracy w firmach związanych z branżą leśną i przemysłem drzewnym" – piszą w stanowisku, które widziała WP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Postulaty leśników

Podczas akcji protestacyjnej leśnicy będą mówili o sześciu postulatach. Zostały one opisane przez organizatorów w następujący sposób:

"1. Ponawiamy skierowane do najważniejszych osób w Państwie Polskim, a pozostające wciąż bez odpowiedzi stanowisko branży leśno-drzewnej z 12 kwietnia 2024 roku: Uczestnicy spotkania, reprezentujący organizacje zrzeszające ponad 800 tysięcy osób, poświęconego przyszłości polskiego leśnictwa, zorganizowanego w dniu 12 kwietnia 2024 r. w Sękocinie Starym, wzywają Pana Donalda Tuska - Prezesa Rady Ministrów do podjęcia pilnych, niezbędnych działań zmierzających do zatrzymania destrukcji polskiego leśnictwa, wywołanej decyzjami płynącymi z Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

2. Domagamy się natychmiastowego wycofania moratorium na użytkowanie lasów wprowadzonego w dniu 8 stycznia 2024 r. poleceniem Ministra Klimatu i Środowiska i poszanowania obowiązującego prawa.

3. Domagamy się szacunku dla naszej branży i zahamowania destrukcji polskiego sektora leśno-drzewnego oraz powstrzymania, mogącego wkrótce się pojawić w wyniku tej destrukcji, blisko 100-tysięcznego bezrobocia.

4. Domagamy się realnego dialogu z Rządem RP wobec zapowiadanych reform Lasów Państwowych, w kontekście dalszej sprawnej, dochodowej i sprawdzonej od 100 lat formy zarządzania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe.

5. Protestujemy przeciwko wprowadzanym bez analizy, oceny skutków i konsultacji z leśnikami zmianom ustawy o lasach i ustawy o ochronie przyrody.

6. Z uwagi na dotychczasowe działania i niekompetencję obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska, brak jakiejkolwiek reakcji strony rządzącej na apele, wnioski i petycje Związków Zawodowych funkcjonujących w PGL LP wyrażamy swój stanowczy protest i domagamy się natychmiastowej dymisji z pełnionych funkcji Pani Pauliny Hennig-Kloski i Pana Mikołaja Dorożały".

Mikołaj Dorożała w odpowiedzi na pytania WP odniósł się do części zarzutów stawianych pod adresem jego i resortu. Z jego słów wynika, że nie zamierza zmieniać koncepcji, bo wycinka ma być ograniczana. Nie zgadza się również z tym, że ministerstwo nie prowadzi dialogu.

Dorożała: Na innych stanowiskach zarabiałem lepiej

- Jeśli ktoś próbuje mnie straszyć dymisją, to powiem krótko i otwarcie: przyszedłem tu nie po to, żeby mieć służbowy samochód i pensję podsekretarza stanu, na innych stanowiskach zarabiałem zdecydowanie lepiej. Przyszedłem zrealizować konkretne cele w obszarze ochrony przyrody - lasów, łowiectwa - mówi Dorożała i dodaje:

- Musimy to zrobić! Figurantem nie będę i nie dam się też zastraszyć wezwaniami do dymisji. Nie jestem przyspawany do stołka, a twarz ma się tylko jedną, więc zamierzam zrealizować to, na co się z wyborcami umówiliśmy – stwierdził.

Wiceminister Dorożała: Polacy nie chcą, żeby las był traktowany jak skład desek

Wcześniej wiceminister nawiązał do polityki prowadzonej przez PiS. - Jedynym z istotnych powodów przegranej PiS było barbarzyńskie traktowanie lasów. Zaczęło się oczywiście od Puszczy Białowieskiej, potem dochodziły inne kwestie, doszliśmy do tego, że drewno z polskich lasów straciło nawet międzynarodowe certyfikaty, które gwarantowały pozyskanie z poszanowaniem zrównoważonego rozwoju. Polacy nie chcą, żeby las był traktowany jak skład desek i dali temu czytelny wyraz w wyborach. Zagłosowali na partie, które w swoich programach kładły nacisk na ochronę przyrody. Stąd właśnie wziął się postulat wyłączenia 20 procent powierzchni lasów spod wycinki - twierdzi.

- Powiedzmy sobie szczerze, z jednej strony mamy puszczę turnicką, gdzie od dziesiątek lat planowane jest utworzenie parku narodowego, gdzie rosną buki mające po 300 lat. Z drugiej strony mamy krzyk, że odważyliśmy się wyłączyć spod wycinki mały - bo niespełna dwuprocentowy fragment lasów w Polsce - tłumaczy wiceszef resortu.

Jak dodaje, na Podkarpaciu "wycinka ma charakter deficytowy". - Z uwagi na uwarunkowania terenu, odległości, to co zarabiamy na drewnie, nie pokrywa nawet kosztów istnienia tamtych nadleśnictw. Dlatego pytam, w imię czego mamy ciąć kilkusetletni, bezcenny las? No w imię czego? Straszy nas się utratą miejsc pracy, katastrofą gospodarczą. Naprawdę? Sprawdziliśmy i cały czas monitorujemy sytuację - dodaje Dorożała.

- Trzymając się przykładu Podkarpacia - bezrobocie w ubiegłym roku (przed moratorium) było wyższe, niż po ogłoszeniu moratorium. I mówię dokładnie o gminach, w których obowiązuje moratorium. Przychody ZUL (zakładów usług leśnych) też są wyższe, bo ich zadania to nie tylko wycinka, ale też pielęgnacja lasu, naprawa dróg leśnych, itd. O co więc naprawdę chodzi? O politykę - odpowiada sobie sam.

Wyjaśnia, że cały czas w ramach formuły Narady o Lasach (NOL) trwają prace i rozmowy: leśników, samorządowców, przedsiębiorców, ekologów. - Tylko ktoś pozbawiony dobrej woli może nam zarzucić brak dialogu - mówi wiceminister klimatu.

- Nie ukrywam, że celem jest ochrona i wyłączenie spod wycinki kolejnych obszarów lasów, ale chcemy do tego dojść w ramach porozumienia i dyskusji. Tego chcą Polacy i ja się z tym celem utożsamiam. Stopniowo, etapami, z uwzględnieniem interesu gospodarczego, będziemy powiększali obszary objęte ochroną - przekazał.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2034)