Lech Kaczyński: mam szansę wygrać
Lech Kaczyński (PiS), który ogłosił w sobotę
zamiar startu w wyborach prezydenckich, uważa, że zmiana atmosfery
społecznej w Polsce, ujawnienie afer i jego dokonania na
poprzednio pełnionych urzędach, dają mu szansę zwycięstwa w tych
wyborach.
19.03.2005 | aktual.: 19.03.2005 20:05
Spodziewa się on też, że w wyborach prezydenckich będzie musiał konkurować będzie z szefem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem.
W tej chwili jest pewna szansa, jest pewna zmiana atmosfery społecznej - powiedział L. Kaczyński dziennikarzom po zakończeniu sobotniej konwencji konstytucyjnej PiS w Warszawie. Dopóki wiedza o rzeczywistości w Polsce była wiedzą ekskluzywną, to szanse na zmiany były bardzo niewielkie - dodał. Przyznał, że przełomowa dla jego decyzji o starcie w wyborach prezydenckich była afera Rywina.
Wydaje mi się, że byłem w miarę skutecznym prezesem Najwyższej Izby Kontroli, a później ministrem sprawiedliwości. Spójrzcie, ile było aktów oskarżenia, apelacji, o ile wzrosła liczba spraw zakończonych przed sądami karnymi. Przeprowadziliśmy (w parlamencie) kodeks karny, w którym były bardzo istotne zmiany i który dzisiaj obowiązywałby, gdyby nie weto prezydenta - powiedział L. Kaczyński.
Za swą zasługę uważa on też złamanie układu korupcyjnego w Warszawie.
Na czele NIK L. Kaczyński stał w latach 1992-1995, a od czerwca 2000 do lipca 2001 roku był ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Od jesieni 2002 roku jest prezydentem Warszawy.
Zdaniem L. Kaczyńskiego, Platforma Obywatelska raczej wystawi w wyborach prezydenckich swego kandydata i będzie nim Tusk. Partia tak duża jak PO nie będzie sobie mogła pozwolić, by nie mieć kandydata, zwłaszcza jeżeli wybory parlamentarne i prezydenckie odbędą się tego samego dnia - powiedział.
"Nie mam o to do Donalda Tuska najmniejszej pretensji. Myślę że z nim wygram" - dodał.
Na kampanię wyborczą L. Kaczyński chce wykorzystać zaległy urlop i weekendy. Nie zamierza zawieszać na ten czas pełnienia urzędu prezydenta Warszawy.