Kulisy transferu byłej posłanki PSL do rządu. "Jej wizyty u Morawieckiego zaczęły się wcześniej”
Andżelika Możdżanowska w 2015 roku jako posłanka PSL zarzucała oszustwo rządowi PiS, do którego wbrew wcześniejszym zapowiedziom trafił Antoni Macierewicz. Czy powtórzy te słowa szefowi MON teraz, gdy sama wchodzi do rządu? – Gdybyśmy byli w listopadzie 2015 roku, to przypomniałabym na pewno, ale nie po dwóch latach – tłumaczy nam nowa wiceminister rozwoju. Według naszych informatorów jej wizyty w resorcie Morawieckiego trwały już od jakiegoś czasu.
19.10.2017 | aktual.: 19.10.2017 20:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowa wiceminister i wehikuł czasu
Możdżanowska, która w lipcu odeszła z PSL-u, w środę została wiceministrem rozwoju i pełnomocnikiem rządu ds. małych i średnich przedsiębiorstw.
W rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy, że gdy odchodziła z klubu ludowców nie dostała od PiS żadnej obietnicy, a teraz nie wchodzi do klubu kierowanego przez Stanisława Terleckiego i pozostaje posłem niezrzeszonym.
- Otrzymałam propozycję, by zajmować się tematyką małych i średnich przedsiębiorstw. Będę realizowała strategię na rzecz odpowiedzialnego biznesu, z którą się zapoznałam i którą się zgadzam. Obszar małej i średniej przedsiębiorczości jest mi bliski. Podjęłam te decyzję zgodnie ze swoim przekonaniem – mówi nam była posłanka ludowców.
- Będąc w PSL z przekonaniem krytykowała zaś pani... PiS – zauważamy. I przytaczamy jej wypowiedź z listopada 2015 roku dla Wirtualnej Polski:
„To jest pewne oszustwo wyborców, z którego Prawo i Sprawiedliwość powinno się wytłumaczyć, bowiem takie nazwiska, jak Ziobro, Kamiński i Macierewicz nie pojawiały się w kampanii wyborczej. One teraz wybrzmiały. Dopiero teraz zostały wyciągnięte jak królik z kapelusza”.
- Tak - mówiłam o potrzebie wytłumaczenia wyborcom skąd nazwiska osób, które nie pojawiały się wcześniej na etapie kampanii wyborczej. To była analiza sytuacji zaraz po kampanii wyborczej. Po zapowiedziach, że ministrem obrony miał być Jarosław Gowin - tłumaczy się teraz Możdżanowska
- A czy przypomni pani Macierewiczowi teraz, że został wyciągnięty z kapelusza? - dopytujemy.
- Gdybyśmy byli w listopadzie 2015 roku przypomniałabym na pewno, ale po dwóch latach chyba nie można już tak twierdzić – odpowiada.
Przyznaje, że dwa lata wcześniej nie przyszłoby jej do głowy, że może się zajmować „w ramach rządu tematyką małej i średniej przedsiębiorczości”. - Polityka jest nieprzewidywalna. Ocena każdego z ministrów bezpośrednio po wyborach mogła opierać się tylko i wyłącznie na zapowiedziach z kampanii wyborczej, dziś natomiast musi obejmować również wykonaną pracę – argumentuje wiceszefowa resortu rozwoju.
"Nie wyobrażam sobie koalicji z PiS-em"
Przypominamy jej inną wypowiedź z lokalnej telewizji z Jarocina: „Nie wyobrażam sobie koalicji z PiS-em. To co oni robią to jest zamach na PSL i próba wyeliminowania nas ze sceny politycznej”.
- Jeśli cofniemy się w czasie, to ta wypowiedź w odniesieniu do partii politycznych była całkowicie uzasadniona i bazująca na faktach – mówi była posłanka PSL.
Tłumaczy, że rząd PiS rozpoczął walkę o tradycyjny elektorat PSL, co „wykluczało możliwość jakiejkolwiek koalicji”. Podkreśla, że 3 lata temu w powiecie kępińskim rekomendowała starostę spoza rady, który był członkiem PiS. - Dla mnie liczą się przede wszystkim kompetencje, liczy się człowiek, jego podejście i efekty pracy – dodaje.
Byli koledzy partyjni z PSL widzą to jednak inaczej.
- Widziałem, że Andżelika źle się czuła w opozycji, chciała się ogrzać w blasku władzy. Zapomina, że los polityków zmieniających partie z reguły nie jest usłany różami – mówi nam poseł PSL Piotr Zgorzelski.
Kulisy transferu
Jeden z polityków PSL opowiada nam o kulisach transferu: - Jej wizyty w resorcie Morawieckiego zaczęły się wcześniej. Jeździła do gmachu ministerstwa finansów. W Sejmie trzyma się bisko z Małgorzatą Zwiercan (posłanka koła Wolni i Solidarni kierowanego przez Kornela Morawieckiego – przyp. WP) .
Prawdopodobnie Możdżanowska nie wstąpi do klubu PiS, ale do koła WiS właśnie.
O sprawę pytamy Kornela Morawieckiego. - Były rozmowy z panią poseł. Zapraszałem ją do naszego koła, ale nie podjęła żadnej decyzji – wyjaśnia marszałek senior.
Według naszych rozmówców celem PiS jest wyciągnięcie z 15-osobowego klubu parlamentarnego PSL jeszcze jednego posła, co spowoduje rozwiązanie klubu ludowców (zgodnie z regulaminem Sejmu muszą one liczyć minimum 15 członków).
- W PiS stawiali na to, że Andżelika przeciągnie kogoś, ale nie było na to dużych szans, bo w tej kadencji trzymała się na uboczu. Nie miała towarzyskich relacji z nikim w klubie – mów polityk z władz PSL.
Koleżanka Burego? Wiceminister dementuje
Inny dodaje, że Możdżanowska utrzymuje dobre relacje z Janem Burym, byłym szefem klubu PSL, który został oskarżony przez prokuraturę o korupcję i przekroczenie uprawnień.
Możdżanowska jednak zaprzecza. – Z Burym współpracowałam w poprzedniej kadencji, gdy był szefem klubu PSL-u. Po wyborach nie mieliśmy kontaktu – wyjaśnia.
Jej odejście może zaboleć PSL, bo jako szefowa sztabu ludowców w wyborach w 2015 roku miała najlepszy wynik spośród obecnych posłów. Bez zdobytych przez nią głosów ludowcy by nie przekroczyli progu.
- Bez głosów każdego z posłów byśmy nie przekroczyli progu. Możdżanowska najpierw wykręciła wynik, a później wykręciła nam numer – ocenia Zgorzelski.