Koronawirus w Polsce. Ponad tysiąc zakażeń. Prof. Simon: "Realnie jest ich więcej. A w kraju pojawiły się skandaliczne ruchy"
- Nie dziwi mnie ten wynik. Liczba zakażeń będzie rosła. W Polsce pojawiły się skandaliczne ruchy, które sprzeciwiają się noszeniu maseczek ochronnych. To ludzie, którzy demokrację interpretują w fałszywy sposób, mają głęboko antyspołeczne nastawienie i narażają życie innych. Kto za nimi stoi? - pyta w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Krzysztof Simon.
Rekord dziennych odnotowanych przypadków zakażenia koronawirusem padł w sobotę. Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ciągu ostatniej doby odnotowano 1002 przypadki koronawirusa. To największa liczba zakażeń w Polsce od początku epidemii.
Najwięcej osób zachorowało w województwach: małopolskim (149), lubelskim (122), pomorskim (96) i wielkopolskim (94). Z powodu COVID-19 zmarło 12 osób.
Wirtualna Polska zapytała prof. Krzysztofa Simona o przyczynę nagłego skoku liczby przypadków zakażeń i o to, w jaki sposób będzie dalej przebiegać pandemia koronawirusa.
- Nie dziwi mnie ten wynik. Mamy środek pandemii, wróciliśmy z wakacji, zaczęliśmy spotykać się w biurach, uczniowie i nauczyciele tłoczą się w szkołach - mówi prof. Simon.
Rekord zakażeń. "Pojawiają się ludzie, którzy fałszywie interpretują demokrację. I szkodzą innym"
- Część społeczeństwa jest zmęczona obostrzeniami, część przestała zaleceń przestrzegać. Pojawiły się skandaliczne ruchy, które sprzeciwiają się noszeniu maseczek ochronnych i twierdzą, że obostrzenia naruszają prawa demokratyczne człowieka. To ludzie, którzy demokrację interpretują w fałszywy sposób i mają głęboko antyspołeczne nastawienie - ocenia prof. Simon.
- Osoby, które walczą z nakazem noszenia maseczek ochronnych doprowadzają do fermentu w państwie i narażają życie i zdrowie innych ludzi. Kto za nimi stoi? - pyta ekspert. I dodaje: - Demokracja jest wtedy, kiedy szanujemy wzajemnie siebie i nie narażamy zdrowia i życia innych.
Ekspert tłumaczy, że coraz większym problemem stają się osoby, które nie myją rąk, nie przestrzegają zasad dystansu społecznego i nie noszą maseczek ochronnych.
Prof. Simon: "Realnie zakażonych osób jest około 5 tysięcy"
Jak wyjaśnia prof. Simon, dane podawane teraz przez Ministerstwo Zdrowia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości, bo liczba dziennych przypadków wynosi dokładnie tyle, ile osób z objawami zgłosiło się do jednostek służby zdrowia.
- Pamiętajmy jednak, że realnie zakaziło się prawdopodobnie około 5 tysięcy osób, ale choroba tylko u części z nich przebiega objawowo. Zakażenia będą rosnąć - mówi prof. Simon. - To tląca się epidemia - dodaje.
I wyjaśnia, że nie jest to druga fala koronawiusa. - Cały czas mamy tę samą epidemię, która miała swój początek, spadek, a teraz się tli. Przypadków będzie więcej. Nadal odbywają się wesela i zgromadzenia, co sprzyja rozprzestrzenianiu się COVID-19 - mówi prof. Simon.
Ekspert wyjaśnia, że najwięcej przypadków zakażeń pochodzi ze szpitali. - Trzeba poczynić radykalne kroki, stworzyć izolowane oddziały przyjęć, a ludzie muszą nosić maseczki ochronne zawsze i wszędzie oraz myć ręce. Nadchodzą chłodne wieczory, zakażenia będą się rozprzestrzeniać, chociaż wirus jest mniej agresywny - mówi prof. Simon.