Koniec nietykalnych
CBA złamało monopol organów ścigania, wywodzących się z komunizmu i opanowanych przez wielopokoleniowe peerelowskie klany. Zaczęło zajmować się sprawami, które przez ostatnie 18 lat były nie do ruszenia – skorumpowanymi sędziami, policjantami, wojskowymi, działaczami sportowymi, lekarzami, samorządowcami. Nie wahało się ruszyć ludzi obecnej władzy – doprowadziło do dymisji wicepremiera i ministra sportu.
07.08.2007 | aktual.: 07.08.2007 12:08
Centralne Biuro Antykorupcyjne stało się w ostatnich tygodniach celem ataków przeciwników obecnego rządu. Media ochoczo podchwyciły zarzuty polityków niepopularnej na co dzień Samoobrony, którzy nazwali CBA policją polityczną. Czym naprawdę naraziło się swym przeciwnikom CBA?
III Rzeczpospolita Skorumpowana
Po 1989 r. ściganie korupcji i przestępstw władzy w zdecydowanej większości przypadków było fikcją. Niewyjaśnione gigantyczne afery gospodarcze, bezkarni komunistyczni zbrodniarze, umarzanie przez prokuraturę spraw dotyczących wpływowych osób – wszystko to stało się tak oczywistym elementem systemu III RP, że zaczęło być dostrzegane przez przeciętnego obywatela. Prokuratura, sądy i policja pozostały do dziś zdominowane przez postkomunistyczne rodzinne powiązania, sięgające korzeniami głębokich lat PRL.
W III RP z aferami walczyli nieliczni straceńcy, ryzykując życie, zdrowie lub przypięcie etykietki oszołoma w mediach. Byli tacy, którzy jak inspektor NIK Michał Falzmann zapłacili za to najwyższą cenę. Tropiciele afer, którzy od 1989 r. bili głową w mur niemożności, zupełnie inaczej niż media oceniają dziś działalność CBA.
Roman Klamycki samotnie walczył z aferami gospodarczymi w Poznaniu od kilkunastu lat. Reprezentując poszkodowanych, wielokrotnie zastępował prokuraturę i policję, które uchylały się od podejmowania niewygodnych spraw. Niezwiązany z żadną partią polityczną, doprowadził do postawienia przed sądem prezydenta miasta oraz wpływowych biznesmenów.
CBA jest niezbędne– mówi Klamycki. Dotąd wszyscy wiedzieli, że lekarze i sędziowie biorą. Nikt nie odważył się jednak tych spraw dotykać. Gdyby pieniądze, które poszły na łapówki dla lekarzy, zainwestować w służbę zdrowia, mielibyśmy ją na światowym poziomie.Klamycki pozytywnie ocenia techniki działania CBA. Nie ma innych możliwości. Prowokacje powinny ujawniać, czy ktoś ma ochotę na korupcję. Przyjmowanie przez media za dobrą monetę informacji, że złapanie kogoś na korupcji to sprawa polityczna, jest czymś chorym– mówi.
Zdaniem Klamyckiego metody CBA, także te kontrowersyjne, już pozytywnie wpłynęły na potencjalnych łapówkarzy: Wyprowadzanie skorumpowanego lekarza w kajdankach to działanie w interesie społecznym, bo odstrasza innych, którzy nie będą chcieli się w podobnej sytuacji znaleźć. Ordynator czy profesor cieszący się dużym prestiżem zastanowi się w takiej sytuacji, czy branie łapówki to naprawdę gra warta świeczki, czy nie ma za dużo do stracenia.
Janusz Kowalski jest prezesem stowarzyszenia „Stop Korupcji”, które doprowadziło do aresztowania czołówki skorumpowanych działaczy SLD w Opolu. Kowalski działał w PO – do czasu gdy przekonał się, że partia ta z korupcją walczyć nie chce. Gdyby CBA działało w 2000 czy 2001 r., prawdopodobnie nie doszłoby do opolskich afer– mówi Kowalski. Dziś urzędnicy i politycy wszystkich opcji boją się tak bezczelnie brać łapówki właśnie ze względu na obawę przed prowokacją CBA.
Adam Sandauer, prezes broniącego praw pacjentów stowarzyszenia Primum Non Nocere zastrzega, że CBA nie wyleczy służby zdrowia, bo nie potrafi leczyć. Ze służbą tą wiąże jednak nadzieje, gdy chodzi o zwalczanie korupcji, szczególnie tej na większą skalę. CBA powinno przyjrzeć się takim sprawom, jak wykorzystywanie państwowego sprzętu dla celów prywatnych, listy leków refundowanych czy import leków.Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem zwalczającej patologie w szkolnictwie wyższym i wymiarze sprawiedliwości, dziwi się ugrupowaniom, które już dziś kwestionują skuteczność CBA. CBA wkroczyło w dziedziny, którymi organy ścigania zajmowały się dotychczas niechętnie, wolały być ślepe na dziejące się tam rzeczy. Skuteczność takiej instytucji pokażą wyroki sądowe. Wymierne efekty będziemy więc mieć dopiero po kilku latach. Robespierre i sojusznik Al Capone
CBA stworzone zostało od zera. Na czele tej służby stanęli ludzie wywodzący się ze środowiska Ligi Republikańskiej i NZS z lat 80. Od typowych partyjnych karierowiczów, także tych z prawicy, odróżniający się z pewnością większą ideowością. Biuro zatrudniło m.in. byłych policjantów.
Strzałem w dziesiątkę okazał się wybór na szefa tej służby Mariusza Kamińskiego, który okazał się niezależny i ściga korupcję niezależnie od opcji– uważa Janusz Kowalski. Nawet skrajnie niechętny szefowi CBA Paweł Piskorski, który zna Mariusza Kamińskiego z czasów wspólnej działalności w NZS, przyznał niedawno publicznie, że Kamiński nie jest człowiekiem, któremu można by kazać robić prowokację przeciwko Lepperowi, i że działa z pobudek ideowych. Piskorski wolał więc porównać Kamińskiego do Robespierre’a, niż zarzucić mu bycie czyimkolwiek narzędziem. Ale po sprawie Leppera duża część mediów nie miała już takich oporów. Mimo że – jak widać już po paru tygodniach – uderzyła ona w PiS.
Przeciwnicy CBA wskazują na jego wpadki. Krytykowali zakup kilkudziesięciu limuzyn jeszcze przed skompletowaniem jego składu. Poważnym zarzutem jest niedawny przeciek, który uniemożliwił doprowadzenie do końca prowokacji w Ministerstwie Rolnictwa. Nieprzyjemną wpadką był kryptonim „Mengele”, jaki funkcjonariusze nadali sprawie oskarżonego o korupcję doktora Mirosława G. To typowy przykład braku profesjonalizmu– mówi Julia Pitera, poseł z PO, znana z walki z korupcją. W ten sposób nic dobrego się nie osiągnie.
Poseł PiS Zbigniew Girzyński również uważa, że kryptonim „Mengele” był wpadką. Tyle że w sprawie doktora G. najważniejszy był nie kryptonim, lecz cel, czyli ujawnienie korupcji. Został on osiągnięty, a akcja została przeprowadzona bez zarzutu.Najostrzej obok Samoobrony zaatakowało CBA SLD. Zaraz po dymisji Leppera postkomuniści zaprezentowali film, który nie pozostawiał na funkcjonariuszach CBA suchej nitki – jawi się w nim obraz nowej służby jako policji politycznej, dzięki której rząd Jarosława Kaczyńskiego przekształci RP w państwo totalitarne. Jednym z przejawów nadciągającego totalitaryzmu ma być we wspomnianym filmie przeszłość Mariusza Kamińskiego: „tu podczas zadymy Ligi Republikańskiej” – oznajmia grobowym głosem lektor wynajęty przez ugrupowanie, które władzę w służbach specjalnych jeszcze parę lat temu oddawało esbekom.
Działanie Sojuszu jest o tyle logiczne, że jego przedstawiciele od początku byli przeciwni powołaniu nowej służby– mówi politolog Marek Migalski. Jednak mówienie o totalitarnym państwie, które powstaje przez Kamińskiego i PiS, źle świadczy o subtelności umysłowej tych, którzy takie tezy wygłaszają.
Nie tylko SLD, ale i Julia Pitera mówi, że trudno wskazać jakiekolwiek sukcesy CBA: Gdyby Eliot Ness tworzył swój zespół „Nietykalnych” tak jak Kamiński, Al Capone zostałby prezydentem USA.Girzyński ripostuje: Niezależnie od wpadek działania CBA należy uznać za skuteczne i potrzebne. Każdy, kto słuchał Mariusza Kamińskiego podczas konferencji po zatrzymaniu Leppera, sto razy się zastanowi, zanim weźmie lub wręczy łapówkę.
Rzecz w tym, że medialny obraz działań CBA mocno odstaje od faktycznego dorobku nowej służby. Tymczasem to on jest prawdziwym powodem ataków na CBA. Lekarz od Pruszkowa
Najgłośniejsza sprawa dr. Mirosława G. to niejedyna akcja dotycząca środowiska lekarskiego, jaką zajmowało się CBA. 16 maja funkcjonariusze CBA zatrzymali ordynatora jednego z oddziałów Szpitala Grochowskiego w Warszawie. Lekarz pomagał w 2000 r. Andrzejowi Z., ps. „Słowik”, w uniknięciu więzienia. W toku prowadzonego śledztwa CBA zebrało dowody wskazujące, że w 2000 r. przekupił on wojskowego lekarza, by ten poświadczył nieprawdę i stworzył fikcyjną dokumentację medyczną, dotyczącą trwającej rzekomo rehabilitacji gangstera. Ta dokumentacja umożliwiła „Słowikowi”, oskarżonemu o udział w kierowaniu gangiem pruszkowskim, usprawiedliwianie niestawiennictwa na rozprawach sądowych i była wykorzystana do uchronienia go przed powrotem do aresztu. W konsekwencji „Słowik” uciekł przed polskim wymiarem sprawiedliwości za granicę.
20 czerwca funkcjonariusze CBA zatrzymali przestępcę, Jarosława R., który wręczył lekarzowi Tomaszowi D. łapówkę w zamian za wystawienie fałszywej dokumentacji lekarskiej. Jarosław R. nielegalnie zdobytą dokumentacją posłużył się przed sądem, co umożliwiło mu unikanie przez dwa lata prawomocnie orzeczonej kary więzienia za uprowadzenie biznesmena. Zatrzymany mężczyzna aktywnie działał w suwalskiej grupie przestępczej „Anucha”. Samemu ortopedzie Tomaszowi D. przedstawiono już trzy zarzuty o charakterze korupcyjnym.
Euro 2012 bez piłkarskiego pokera
Do zarzutów o upolitycznienie CBA kompletnie nie pasują działania tej służby, które doprowadziły do dymisji ministra Tomasza Lipca. Po konflikcie z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem Lipiec mógłby być przez PiS wykorzystany propagandowo jako ten, który chce oczyścić polską piłkę.
Tymczasem na początku lipca funkcjonariusze CBA przeprowadzili kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej szefom Centralnego Ośrodka Sportu. Wicedyrektor Tadeusz M. wpadł, gdy przyjął 60 tys. zł. Zatrzymano również Krzysztofa S. – dyrektora COS, który podpisał umowy z biznesmenem. Funkcjonariusze CBA ustalili, że zatrzymani planowali kontynuować proceder korupcyjny przy organizacji Euro 2012 i w związku z budową Stadionu Narodowego.
20 lipca w sprawie COS CBA zatrzymało kolejną osobę – Agatę D. Powołując się na wpływy u dyrektora Krzysztofa S. i wicedyrektora Tadeusza M., podjęła się ona pośrednictwa w załatwieniu ich zgody na wynajem hal warszawskiego Torwaru w zamian za łapówkę w kwocie blisko 300 tys. zł.
Sędziowie, policjanci i wojskowi
Działania CBA zaprzeczyły też powszechnemu przekonaniu zwykłych ludzi o bezkarności nieuczciwych funkcjonariuszy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
11 maja CBA zatrzymało sędziego Sądu Rejonowego w Bielsku Białej – tuż po uchyleniu jego immunitetu przez Sąd Najwyższy. Korzystny wyrok, uchylenie zakazu sądowego czy zastosowanie łagodniejszego środka zapobiegawczego – to usługi, za które sędzia inkasował od kilku do kilkudziesięciu tysięcy zł. W trakcie postępowania śledczy przesłuchali wielu świadków i zebrali wiele dowodów, które pozwoliły przedstawić sędziemu zarzut łapownictwa i płatnej protekcji. Funkcjonariusze CBA zatrzymali też Pawła W., policjanta Komendy Rejonowej Policji z warszawskiej Ochoty, współpracującego ze zorganizowanymi grupami przestępczymi. Prokuratura zarzuciła mu przyjmowanie w 2005 r. korzyści majątkowych w zamian za poświadczanie nieprawdy, przekraczanie uprawnień i ujawnianie informacji przestępcom.
Z kolei 27 czerwca funkcjonariusze CBA zatrzymali Romualda M., właściciela jednej z warszawskich firm. Mężczyzna powołując się na wpływy w urzędach państwowych, a także w wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania, w zamian za przyjmowanie łapówek podejmował się korzystnego załatwiania rozstrzyganych spraw. CBA nie wahało się też zająć interesami wojskowych. W ostatni poniedziałek prokuratura postawiła zarzuty płk. Eugeniuszowi G., byłemu dowódcy jednostki w Malborku. Agenci z gdańskiej Delegatury CBA ustalili, że co najmniej od 2000 r. nieuprawnione firmy prywatne nieodpłatnie użytkowały i uprawiały blisko 100 ha ziemi wchodzącej w skład podlegającego mu lotniska wojskowego. Straty Skarbu Państwa mogą sięgać setek tysięcy złotych.
W maju funkcjonariusze CBA zatrzymali innych sześciu podejrzanych związanych z wojskiem, w tym pracowników stołecznej Agencji Mienia Wojskowego. CBA przedstawiło im zarzuty poświadczenia nieprawdy co do wyceny nieruchomości. Straty Skarbu Państwa wstępnie szacuje się na co najmniej 100 tys. zł.
Kontrolowana łapówka dla samorządowca
CBA zajęło się też lokalnymi układami samorządowymi. Zatrzymało Tomasza J., syndyka masy upadłościowej jednego z przedsiębiorstw w podłódzkim Tuszynie i jednocześnie członka zarządu powiatu Tomaszów Mazowiecki. Tomasz J. chciał 20 tysięcy zł za zapewnienie wygranej w przetargu. Funkcjonariusze CBA przeprowadzili operację kontrolowanego wręczenia łapówki. Tomasz J. w umówionym czasie pojawił się w pobliżu budynku sądu w Piotrkowie Trybunalskim. Tam też przyjął odpowiednio przygotowane przez funkcjonariuszy pieniądze. Zaskoczony zatrzymaniem syndyk przyznał się do przyjęcia pieniędzy.
Z kolei funkcjonariusze CBA z delegatury we Wrocławiu rozpracowali sprawę zakupu podwrocławskich nieruchomości gminnych za niskie kwoty. Kilka miesięcy temu wpadli na ślad, który wskazywał, że w urzędzie gminy w Oleśnicy funkcjonuje grupa osób, m.in. odpowiedzialnych za postępowania przetargowe, która jest zamieszana w taki proceder. Urzędnicy byli organizatorami przetargów i jednocześnie czerpali z nich korzyści. Robili wszystko, aby o sprzedaży wybranej atrakcyjnej nieruchomości nikt się nie dowiedział. Jednocześnie stwarzali pozory legalności i prawidłowości przetargu. Następnie nieruchomości były sprzedawane z góry ustalonym osobom po cenie jak najniższej, nieznacznie tylko przewyższającej cenę wywoławczą. Według CBA tylko jeden „ustawiony” przetarg to co najmniej 200 tys. złotych strat dla gminy.
Przeciw korupcyjnej prywatyzacji
W Toruniu CBA zajęło się prywatyzacją przedsiębiorstwa państwowego Metron – firmy, która dostarcza ciepło i wodę do kilku toruńskich zakładów przemysłowych. Specjaliści z CBA ujawnili liczne nieprawidłowości na wszystkich etapach postępowania prywatyzacyjnego, które miały bezpośredni wpływ na złą sytuację przedsiębiorstwa. W rezultacie zapobiegli wrogiemu przejęciu majątku produkcyjnego firmy o wartości około 30 milionów złotych.
Piotr Lisiewicz, Przemysław Harczuk