Kongres krytykuje bliskowschodnią politykę Busha
Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice
wysłuchała w Kongresie ostrej krytyki polityki
administracji prezydenta Busha w Iraku i wobec innych krajów
szeroko rozumianego Bliskiego Wschodu.
Szefowa dyplomacji składała wyjaśnienia przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu w związku z rządowym projektem budżetu Departamentu Stanu, ale większość pytań senatorów dotyczyła polityki wobec krajów arabskich i muzułmańskich. Administrację krytykowali nawet senatorowie republikańscy.
Sprawy przebiegają coraz gorzej w Iraku i w Iranie - powiedział umiarkowany republikański senator Chuck Hagel. Wtórował mu inny Republikanin, Lincoln Chaffee, który narzekał na brak postępów w rozwiązywaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Demokraci tradycyjnie już atakowali Rice. Senator z Kalifornii Barbara Boxer wypomniała jej, że jako doradczyni George'a Busha ds. bezpieczeństwa narodowego upierała się, iż w Iraku pod rządami Saddama Husajna znajduje się broń masowego rażenia.
Senator Joseph Biden, demokratyczny wiceprzewodniczący komisji, pesymistycznie wypowiadał się o perspektywach stabilizacji w Iraku. Nasza polityka (w tym kraju) nie wydaje się przynosić sukcesów - powiedział.
Sekretarz stanu potwierdziła, że administracja wstrzyma pomoc amerykańską dla rządu Autonomii Palestyńskiej, który będzie zdominowany przez Hamas. Podkreślając, że "żadne pieniądze nie trafią do tego rządu", zaznaczyła też jednak, iż Waszyngton pragnie utrzymać pomoc humanitarną dla Palestyńczyków.
Rice poinformowała też komisję Senatu, że administracja zwróci się do Kongresu o przyznanie w tym roku 75 milionów dolarów na pomoc dla sił demokratycznych w Iranie.
Zapytana o to, jakie środki rząd zamierza zastosować, aby skłonić Teheran do rezygnacji z budowy broni atomowej, udzielała wymijających odpowiedzi.
Tomasz Zalewski