Komentarz Internauty: Silny nie zawsze znaczy dobry
Odejście PSL z koalicji, na pewno nie wzmocni pozycji rządu Leszka Millera. Rząd pozbawiony parlamentarnej większości jest w oczywisty sposób skazany na polityczne targi, zmierzające do uzyskania poparcia dla decyzji, które będzie chciał wprowadzić.
05.03.2003 17:46
O tym, że w Polsce do takich targów dochodzi i jaką rolę one w Polsce odgrywają świadczą właśnie wypowiedzi polityków PSL, którzy komentując rozpad koalicji przyznają, iż utracą teraz kilkanaście lub kilkadziesiąt stanowisk w państwie.
Nie ma więc złudzeń, które próbowano tworzyć m.in. przy sprawie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, że stanowiska w ważnych agendach państwowych obejmowane są przez ludzi z klucza politycznego, a nie ze względu na ich kompetencje.
Nie można jednak utożsamiać pojęcia rząd silny z rządem dobrym tj. podejmującym dobre decyzje. Te dobre decyzje może podejmować także rząd słaby, tj. pozbawiony silnego politycznego zaplecza. Z pewnością rząd Leszka Millera jest w stanie pozyskać do tych dobrych rozwiązań poparcie w parlamencie wśród posłów reprezentujących "partie rozsądku".
Za taką partię chce na pewno uchodzić PO, a część jej posłów ma nawet doświadczenie w wspieraniu rządu mniejszościowego. Na dłuższą metę taki układ nie jest jednak możliwy, bowiem w przypadku rządu mniejszościowego konieczne jest lawirowanie pomiędzy różnymi grupami interesu. Możliwa taktyka to przeciągnięcie tej sytuacji do następnej wiosny - w kontekście referendum Unijnego i dzisiejszej wypowiedzi L. Milera o zawsze popieranym przez SLD terminie wyborów.
Trzeba także pamiętać, że bardzo prawdopodobna perspektywa nowych wyborów, w przypadku takiego rządu uaktywni jego krytyków, którzy na fali tej krytyki będą chcieli podnieść swoją popularność wśród wyborców ( znowu wspomniana wyżej powtórka z historii- patrz PO ). Odpowiedź na wiele nurtujących pytań przyniosą najbliższe dni, zwłaszcza batalia o budżet.
Dariusz Chojecki